Eksperci: wzrost konsumpcji dobrze wróży dochodom państwa, ale obecne wpływy z VAT budzą obawy
Konsumpcja rośnie, choć zakupy sprzętu AGD, RTV czy ubrań nadal odkładamy. Może być to efekt ciepłej jesieni i jest to też zapewne skutek ograniczonych zakupów nowych i drożejących mieszkań - mówili goście audycji „Rządy Pieniądza”: dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Wydziału Ekonomii UE oraz Mariusz Adamiak, dyrektor Biura Strategii Rynkowych PKO BP.
2023-10-23, 10:00
W kwestii budżetu państwa ekonomiści wyrazili obawy o jego dochody z VAT w tym roku i założony deficyt na rok przyszły, szczególnie gdy inflacja będzie niższa od zakładanych 6,6 proc.
Goście audycji omawiali także dane GUS o sprzedaży detalicznej we wrześniu, która wzrosła o 3,6 proc. w stosunku do sierpnia. Wobec września roku ubiegłego była niższa o 0,3 proc. ale to i tak dobra informacja, biorąc pod uwagę przewidywania analityków, że będzie to spadek na poziomie 2 proc. Polacy zaczęli chętniej kupować samochody (wzrost o 9,8 proc. rok do roku) i paliwo. Natomiast nadal nie poszli do sklepu po: odzież, książki, meble , sprzęt AGD czy RTV. Tutaj cały czas obserwujemy spadki.
- Jeśli odkładamy w czasie zakupy sprzętu RTV, AGD, a nawet mniejsze wydatki na odzież czy obuwie, a jednocześnie kupujemy coraz bardziej kosztowne samochody, to obserwuje to ze dziwieniem. Ale z drugiej strony sprzętów tych potrzebujemy najczęściej, gdy kupujemy nowe mieszkanie, a tu mamy sytuację, delikatnie mówiąc, trudną bo relatywie mało kupuje się mieszkań. Co do odzieży i obuwia to może to być efekt ciepłej jesieni i odłożenia w czasie zakupów ubrań zimowych. Popatrzymy zatem jak to będzie wyglądało po październiku – analizowała dr Starczewska-Krzysztoszek.
Mariusz Adamiak zaznaczył, że zakupy samochodów też mogą być efektem odroczonych zakupów aut, bo w pandemii był kłopot z ich produkcją i dostawami.
REKLAMA
- Natomiast w sprzęty RTV I AGD ludzie obkupili się w tym czasie, bo musieli przemodelować swoje życie. Dużo było też remontów mieszkań i zakupów nowych jeszcze z poprzedniej fali boomu mieszkaniowego. Patrząc od strony makroekonomicznej, to trzeba przypomnień, że dopiero od sierpnia, a dokładnie we wrześniu dopiero drugi miesiąc z rzędu, realne dochody gospodarstw domowych były na plusie, czyli że płace rosły szybciej niż inflacja. Przy mocnym rynku pracy ludzie łatwiej też podejmują decyzje o zakupach – mówił Mariusz Adamiak.
Według niego także niższe o 1 proc. stopy procentowe dla wielu gospodarstw domowych stanowią sporą oszczędność w domowym budżecie.
Ale dr Starczewska-Krzysztoszek zauważyła, że obniżone stopy będą widoczne dopiero z 3 czy 6 miesięcy, gdyż właśnie takie mogą być terminy zmiany stóp procentowych w bankach, niezależnie od tego jaki WIBIOR mamy wpisany do umowy z bankiem.
Co z budżetem państwa?
Drugim tematem rozmowy ekonomistów było wykonanie budżetu państwa za 2023 r. na podstawie danych MF za okres pierwszych 9 miesięcy tego roku.
REKLAMA
Pokazany deficyt to 34,7 mld zł. Pojawia się też w wypowiedziach przedstawicieli KO temat luki VAT-owskiej, którą Instytut Finansów Publicznych wyliczył za sierpień na poziomie 2 mld zł, zaś za cały 2023 rok na 32 mld zł. Przedstawiciele rządu wskazują, że obecny dług to tylko 37,7 proc. całego zadłużenia budżetu przewidzianego na ten rok.
- Nie wiemy jeszcze jaki będzie deficyt na koniec roku. Warto przypomnień, że była nowelizacja budżetu na 2023 r. i podwyższono deficyt do 92 mld zł. Patrząc jednak na sytuację z ostatnich lat, to ten deficyt rósł najsilniej właśnie w końcówce roku. Przecież z jakiegoś powodu obecny rząd dokonał nowelizacji budżetu i podwyższył deficyt – dowodziła dr Starczewska-Krzysztoszek.
Porównała wysokość całego deficytu do wydatków państwa na podstawową opiekę zdrowotną, które na cały rok 2023 wynoszą 16 mld zł. Zaznaczyła, że są one realizowane planowo, ale jednak są niskie biorąc pod uwagę, że dotyczą całego społeczeństwa.
Ekonomistka wskazała też na dochody z VAT, które po 9 miesiącach roku stanowią 66,5 proc. zakładanych a powinno być to ok. 75 procent „a więc może się okazać, że i te zakładane 92 mld zł deficytu to będzie mało”.
REKLAMA
Jak powiedział Mariusz Adamiak patrząc na niższe od zakładanych na ten moment roku dochody z VAT, warto jednak zwrócić uwagę na zerowy VAT na żywność. Do tego „konsumpcja była słaba”.
Przypomniał, że „musimy sobie wyobrazić nie tylko deficyt na poziomie 92 mld zł, ale w przyszłym roku będziemy musieli sobie wyobrazić nawet 164 mld zł”.
- W relacji do PKB to już będzie ok. 4,5 procent, a w dodatku przy inflacji 6,6 proc. Tymczasem inflacja może być mniejsza, a wtedy z tymi dochodami deficyt byłby jeszcze większy – dodał Mariusz Adamiak.
REKLAMA
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA
REKLAMA