Ekspert: postępowanie francuskiego rządu nie sprzyja wyciszeniu protestów
Francuska policja użyła w sobotę gazu łzawiącego i armatek wodnych wobec członków tzw. ruchu "żółtych kamizelek", którzy protestują przeciw podwyżkom akcyzy na paliwo. Tę kwestię w Polskim Radiu 24 komentował dr Wojciech Grabowski z Uniwersytetu Warszawskiego.
2018-11-24, 20:27
Posłuchaj
Prawie 81 tysięcy osób protestowało we Francji przeciwko podwyżkom podatku od paliw - poinformował francuski minister spraw wewnętrznych. W Paryżu policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych. W całym kraju aresztowano 35 osób. 8 osób zostało rannych, w tym 2 policjantów.
- W Paryżu, czy szerzej we Francji jest dosyć znamiennym, że odbywają się tam co jakiś czas protesty i zamieszki uliczne. W przeszłości powodami tych protestów były na przykład śmierć osoby czarnoskórej albo sprzeciw wobec małżeństw tej samej płci, czy chociażby sprzeciw wobec polityki rządu. Takie wydarzenia zawsze niosą ze sobą ryzyko zagrożenia bezpieczeństwa – powiedział w Polskim Radiu 24 Wojciech Grabowski.
Jak zaznaczył, spada ilość protestujących osób. – W pierwszych dniach było to 230 czy 250 tysięcy ludzi, a w ten weekend - około 40 czy 50 tysięcy. Być może rząd francuski obrał taką politykę na przeczekanie, na wyciszenie. Trudno powiedzieć, czy jest to dobra taktyka, bo takie protesty potrafią szybko eskalować, na przykład poprzez przypadkową śmierć jednej z osób protestujących. Na pewno rząd nie chce wycofać się z planowanych podwyżek cen paliw. To nie sprzyja wyciszeniu tych protestów – dodał Wojciech Grabowski.
Więcej w całej audycji.
REKLAMA
Rozmawiał Mateusz Drozda.
Polskie Radio 24/bartos/PAP/IAR
-------------------------
Data emisji: 24.11.2018
REKLAMA
Godzina emisji: 19.10
REKLAMA