"Terroryzowanie i buta". Jakimowicz o zachowaniu Trzaskowskiego w nocnym klubie
- Rafał Trzaskowski włożył w pewnym momencie maseczkę i zmienił ton. On już nie był proszącym "fajnym Rafałkiem", ale twardym graczem. Wyobraźmy sobie, ile jest takich sytuacji i takich rozmów, które nie zostały nagrane - mówił w Polskim Radiu 24 aktor Jarosław Jakimowicz. Gościem był również Jędrzej Kodymowski, lider zespołu "Apteka".
2020-09-14, 12:03
W weekend Rafał Trzaskowski, wraz ze swoimi przyjaciółmi, pojawił się w jednym z modnych warszawskich klubów nad Wisłą. Prezydentowi Warszawy miała nie spodobać się muzyka, jaka była tam grana. W pewnym momencie, powołując się na sprawowaną przez siebie funkcję, Trzaskowski miał zażądać zmiany repertuaru, mówiąc, że "to jest jego miasto". Doszło do dyskusji, współtowarzysze prezydenta miasta starali się wynegocjować zmianę puszczanych piosenek. W odpowiedzi usłyszeli, że goście bawiący się w klubie nie mają wpływu na muzykę. Wtedy właściciele zostali upomniani, że goście bawią się bez masek.
Powiązany Artykuł

"To moje miasto". Trzaskowski wymuszał zmianę muzyki w klubie nad Wisłą
"Don Corleone"
Jędrzej Kodymowski porównał sytuację do filmu "Ojciec chrzestny". - Don Corleone podczas wesela przejmował interesantów i załatwiał różne sprawy. Być może jest w tym analogia. Jako ostatnia instancja zwrócił się do DJ-a, mówiąc, że to jego miasto. Podobnie jak tamto miasto należało do Don Corleone. Sytuacja jest groteskowa. Trzeba zachowywać zdrowy rozsądek i pamiętać kim się jest - powiedział lider zespołu "Apteka". Nie wykluczył, że Trzaskowski mógł żartować. - Jest też możliwość, że Rafał Trzaskowski właśnie taki ma ogląd sprawy, że miasto jest jego, on rządzi i nikt mu nie podskoczy - dodał.
Jarosław Jakimowicz przypomniał, że "młode wilki" też kiedyś bezczelne bawiły się w klubach. - Widząc nas, DJ miał banana na ustach. Wiedział, że się rozwiniemy, zaczniemy zamawiać utwory i płacić za to. Zamawialiśmy np. Roberta Milesa "Children" i ludzie bawili się przez dwie godziny przy jednym kawałki. To były śmieszne sytuacje. Rozumiem, że Rafał Trzaskowski próbował to załatwić na twarz, a to nazywa się buta. Szkoda, że jak mówił o swoim mieście, nie zaprowadził ludzi nad Wisłę i nie pokazał im ścieków - powiedział aktor.
"Fajny Rafałek"
Jego zdaniem Trzaskowski wykazał się brakiem instynktu. - Jak pada deszcz, to żaba wchodzi pod liście. Trzaskowski się wystawił. Mamy też terroryzowanie, bo założył maseczkę i zwrócił uwagę, że ludzie ich nie noszą. To ewidentne straszenie. Gratuluję profesjonalizmu właścicielom lokalu, ale powinni się poważnie obawiać. Na to należy zwrócić uwagę, na bezczelność i chamstwo. Trzaskowski nagle zmienił ton. On już nie był proszącym "fajnym Rafałkiem", ale twardym graczem. Wyobraźmy sobie, ile jest takich sytuacji i takich rozmów, które nie zostały nagrane - podsumował gość Polskiego Radia 24.
REKLAMA
Posłuchaj
Sam Rafał Trzaskowski odniósł się do sprawy na Twitterze. Zamieścił wideo z jedną ze scen z filmu "Love Actually". Widzimy w niej tańczącego do piosenki "Jump (For My Love)" Hugh Granta wcielającego się w rolę premiera Wielkiej Brytanii.
Więcej w nagraniu.
Audycja: "Temat dnia/Gość PR24"
REKLAMA
Prowadzący: Michał Rachoń
Goście: Jędrzej Kodymowski, Jarosław Jakimowicz
Data emisji: 14.09.2020
Godzina: 10.33
REKLAMA
Polecane
REKLAMA