Sprawa Mateckiego. Czuchnowski tłumaczy mechanizm zacierania śladów
Poseł PiS Dariusz Matecki, który niedawno został tymczasowo aresztowany na dwa miesiące, miał instruować swoich współpracowników, w jaki sposób usuwać ślady, między innymi z telefonów komórkowych. - Matecki brał udział w utrudnianiu śledztwa, nawet tym kierował - mówił w Polskim Radiu 24 Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej".
2025-03-13, 12:27
Odbywało się to poprzez tajną grupę "Wejście" na komunikatorze Signal. Szczegóły tych działań opisuje "Gazeta Wyborcza". Wpisy, które miały zostać skasowane, są jednym z dowodów zacierania śladów i utrudniania śledztwa dotyczącego Funduszu Sprawiedliwości.
Autor publikacji, Wojciech Czuchnowski, podkreślał w Polskim Radiu 24, że rozmowy na komunikatorze Signal z Mateuszem W. - byłym wicewojewodą zachodniopomorskim - i Adamem S. to dowód, na podstawie którego sąd orzekł o aresztowaniu Dariusza Mateckiego. - Ważne jest wszystko to, co ustalono na temat niszczenia dowodów i zacierania śladów. Kasowania zawartości telefonów, wynoszenia twardych dysków, usuwania nośników. Wszystko jest dowodem na to, że Matecki brał udział w utrudnianiu śledztwa, nawet tym kierował - powiedział Wojciech Czuchnowski.
- Gościem Krzysztofa Grzybowskiego w Polskim Radiu 24 (czwartek, 13.03, godz. 9:45) był publicysta "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski.
Zwrócił też uwagę na aspekt polityczno-obyczajowy, który pokazuje charakter środowiska, gdzie dochodziło do procederu. - Jeden z podejrzanych, w tym samym czasie, gdy zacierał ślady, w telewizyjnym wywiadzie deklarował otwartość na działania prokuratury. Unaocznia to gigantyczne zakłamanie i element matactwa - tłumaczył Czuchnowski.
Darkowy podatek
Środowisko podejrzanych trzymało się razem. Odmówiło też składania zeznań. - Coraz bardziej stawali się osamotnieni. Większość ich znajomych, którzy z nimi się kontaktowali i być może mieli z tego tytułu korzyści, zachowała się koniunkturalnie, gdy okazało, że dochodziło do nadużyć. Ci ludzie zaczęli się odwracać od Mateckiego, gdy wyszło na jaw, jaki procent był przekazywany na "podatek Darkowy". Pojawił się też wątek księdza, u którego planowano złożyć wynoszone materiały. Generalnie widać, że byli coraz bardziej izolowani, nawet w oczach ludzi, z którymi wcześniej współpracowali - stwierdził publicysta "Gazety Wyborczej".
REKLAMA
Zacieranie śladów
Istotą komunikacji miało być to, że wiadomości na grupie powinny być natychmiast kasowane. - Nawet automatycznie są takie możliwości, ale jeden z jej uczestników, najpewniej z powodu nieudolności, nie włączył tej funkcji. W momencie zatrzymania wszystko to znaleziono w jego telefonie. Trudno zresztą powiedzieć, czy mamy do czynienia z całą konwersacją. Udało się uchwycić przynajmniej ten kawałek, bardzo istotny z punktu widzenia postępowania, decyzji sądu i polityczno-obyczajowego - mówił Czuchnowski.
Infekowanie zmanipulowanymi treściami
Autor publikacji powołał się przy tym na konwersację z kwietnia 2024 roku, przed wyborami samorządowymi. - Matecki z drugim podejrzanym mówili o wspieraniu kandydatów PiS [poprzez farmy trolli - przyp. red.] i jednoczesnym zasypywaniu spamem kont przeciwników politycznych. To pokazuje to, co mówiło się o Mateckim. On zresztą tego się nie wstydził, chwalił się swoimi gigantycznymi zasięgami, że stanowiły wartość dla jego formacji politycznej. Dla Zjednoczonej Prawicy były to ogromne zasięgi w internecie, a chodziło o infekowanie politycznymi i zmanipulowanymi treściami - wyjaśniał autor publikacji.
Zarzuty
Mateckiego zatrzymali w zeszłym tygodniu funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na polecenie prokuratury w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości. Prokuratura Krajowa postawiła posłowi sześć zarzutów zagrożonych karą do 10 lat pozbawienia wolności. Dotyczą współdziałania z funkcjonariuszami publicznymi z resortu sprawiedliwości - w tym z byłym wiceministrem sprawiedliwości oraz posłem PiS Marcinem Romanowskim - w ustawieniu trzech konkursów na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości na rzecz Stowarzyszenia Fidei Defensor oraz Stowarzyszenia Przyjaciół Zdrowia.
Matecki miał współdziałać w przywłaszczeniu uzyskanych w ten sposób ponad 16,5 mln zł, m.in. przez wydatkowanie niezgodnie z przeznaczeniem, opłacanie nierzetelnych faktur oraz wypłatę wynagrodzeń za pozorne zatrudnienie. Zarzut dotyczy też prania pieniędzy - nie mniej niż 447,5 tys. zł, które według prokuratury miały pochodzić z korzyści związanych z popełnieniem przestępstw sprzeniewierzenia środków pochodzących z FS.
REKLAMA
Źródło: PR24/jt/kor
REKLAMA