Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój: Jakub Nowakowski, ps. "Tomek"

Dźwiękiem syren o godz. 17, w godz. "W", o której wybuchło Powstanie Warszawskie, składaniem kwiatów w miejscach pamięci oraz mszami św. w intencji ofiar uczczono w środę w całym kraju 74. rocznicę wybuchu zrywu powstańczego w stolicy. O swoich wspomnieniach z tego dnia mówił w Polskim Radiu 24 Jakub Nowakowski, ps. "Tomek", uczestnik Powstania Warszawskiego.

2018-08-01, 19:22

Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój: Jakub Nowakowski, ps. "Tomek"
Jakub Nowakowski, ps. "Tomek". Foto: Muzeum Powstania Warszawskiego

Posłuchaj

01.08.18 Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój: Jakub Nowakowski, ps. "Tomek"
+
Dodaj do playlisty

Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 r. do walki w stolicy przystąpiło 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni trwało ponad dwa miesiące. 

-  Te wydarzenia utrwaliły się bardzo mocno, ponieważ to była nadzwyczajna sytuacja, w której zaczęła się walka orężna na wielką skalę. Wcześniej też były różne starcia z Niemcami, ale o wiele mniejszym rozmachu. Od dawna było wiadomo, że Powstanie wybuchnie. W naszej sekcji było kilka osób. Spotkania odbywały się w mieszkaniu moich rodziców. Ja wtedy miałem 19 lat i mówiąc szczerze, nie spodziewałem się, że Powstanie wybuchnie w najbliższym czasie. - wspominał Jakub Nowakowski. 

W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.

- Nie miałem dostępu do broni, była ona schowana w magazynie na Bielanach. Kiedy dowódca plutonu otrzymał informacje o Powstaniu, pojechał opróżnić magazyn i wysłał mi wiadomość w mieszkaniu, żebym dołączył do niego. Miałem wtedy jednak dyżur działkowy i przez cały 31 lipca przebywałem na działce. Następnego dnia, po wyjściu z działek, natknąłem się na patrol niemiecki i wpadłem w ich ręce. W areszcie spotkałem wielu młodych ludzi, domyśliłem się, że to Powstańcy. Ja miałem wytłumaczenie w postaci opaski dyżurnego. Uratował mnie kolega, który świetnie znał niemiecki i wytłumaczył wszystko. - mówił "Tomek".

REKLAMA

Więcej w całości audycji.

Rozmawiał Adrian Klarenbach. 

PJ


REKLAMA

______________________

Data emisji: 01.08.18

Godzina emisji: 17:45


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej