Ppłk Leszek Mroczkowski: młody porucznik UB był jak bestia

- Byłem bity, poniżany, znęcali się nade mną psychicznie. Polak nad Polakiem. Nie lubię o tym opowiadać. Jeżeli musisz zabić, to zabij, ale nie znęcaj się – mówił zawsze mój dowódca z partyzantki. W audycji Powroty z Niepamięci ppłk Leszek Mroczkowski, członek zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, ofiara Urzędu Bezpieczeństwa, mówił o konspiracji w okresie okupacji niemieckiej i po 1945 roku.

2019-03-19, 22:10

Ppłk Leszek Mroczkowski: młody porucznik UB był jak bestia
Ppłk Leszek Mroczkowski. Foto: PR24

Posłuchaj

19.03.19 Ppłk Leszek Mroczkowski
+
Dodaj do playlisty

- Siedziałem w więzieniu i wierzyłem, że za chwilę z Czerwonymi stanę do walki. Ze śmiercią byłem zżyty, nie balem się śmierci. Bałem się bólu – wspomina ppłk Leszek Mroczkowski. Bohater audycji opowiadał, że po lata działalności w partyzantce, w oddziałach zrzeszenia Wolność i Niezawisłość tacy ludzie jak on „nie mieli powrotu do normalnego życia, ginęli w łapach UB-ków”.

Pochodzi z rodziny o patriotycznych korzeniach. Gdy w roku 1948 roku Służba Bezpieczeństwa zaczęła wyłapywać byłych działaczy AK, wyjechał do Jeleniej Góry. Mama, działaczka AK chciała, żebym tam jej syn kontynuował naukę.

– Trafiłem do klasy, gdzie wszyscy byli po przysiędze WIN-u. Po kilku tygodniach sam też już byłem po przysiędze i mieszkałem w lesie - wspomina. Służył w oddziale Wilka. - Byłem młody, wysportowany. Miałem 19 lat. Przeprowadzałem ludzi na stronę Czechosłowacką. Powoli to wszystko toczyło się do roku 1952 roku. Wtedy nie udało mi się wyjść z kotła. Dostałem trzy kule i wpadłem w łapy Urzędu Bezpieczeństw - opowiada.

W Polskim Radiu 24 wyznał, że czas śledztwa był "najgorszym czas w życiu". - Taki przeciętny chłopak z lasu wiedział niewiele. Chodziło o znęcanie się nad drugim człowiekiem. Najgorszy był stojak. Pomieszczenie w piwnicy. Wnęka 30x40, gdzie wstawiano gołego delikwenta i zamykano kratą. Pierwsza doba - do wytrzymania. Druga - walka z samym sobą, ale na trzecią dobę, to chce się już tylko umrzeć - opowiadał.

REKLAMA

- Śledczy, młody porucznik, był bestią. To nie był człowiek. To przechodziło ludzką wyobraźnię. Rekrutowano chłopaków, takich pastuszków bez szkoły podstawowej. Byli biedni, a nagle dostawali mieszkanie, wysoką pensję. Awans społeczny spadał im z nieba. Ta władza była dla nich święta. Do tego żeby być katem i bandytą trzeba mieć predyspozycje – podsumowuje.

Śledztwo trwało 7-miesięcy, a proces zakończył się dla Leszka Mroczkowskiego wyrokiem śmierci. W wyniku powtórnego procesu opuścił ostatecznie jednak zakład karny we Wronkach. - Kiedy czekałem tam w celi na karę śmierci, przyszedł cywil i odczytał mi, że będę żył... - wspomina. W Powrotach z Niepamięci także o tym, jak wyglądało życie bohatera audycji w latach komunizmu, a następnie zrywu "Solidarności".

Rozmawiał Tadeusz Płużański.

Polskie Radio 24/tb

REKLAMA

-----------------------------------

Data emisji: 19.03.2019

Godzina emisji: 21.37

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej