Fenomen KUL-u i mistrzowie słowa. Opowieści Ireny Sławińskiej
– Na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim wytworzyła się atmosfera bardzo szczególna. My z Kresów, inni ze Śląska czy Pomorza. Było to spotkanie ludzi różnych formacji – opowiadała przed mikrofonem Polskiego Radia Irena Sławińska. Dziś mija 21 lat od śmierci tej znakomitej humanistki, znawczyni Norwida i teatru.
2025-01-18, 05:45
Irena Sławińska przyszła na świat w 1913 roku w Wilnie, "w małym, drewnianym dworku na wysokim brzegu Wilii" (jak pisała w swoich wspomnieniach).
Jej matka, Helena, była działaczką społeczną, która jako jedna z pierwszych w Polsce zajmowała się organizowaniem rodzin zastępczych dla osieroconych dzieci. Ojciec Ireny Sławińskiej, Seweryn, pracował na kolei jako inżynier.
Kres spokojnemu życiu tej rodziny, o szlacheckich korzeniach, przyniosła I wojna światowa.
W Sekcji Twórczości Oryginalnej
Dzieciństwo upłynęło Irenie Sławińskiej pod znakiem ucieczek przed wojenną pożogą i przed bolszewikami. Seweryn Sławiński po 1917 roku wpadł w sowieckiej ręce i mimo że z niewoli wrócił, już do końca życia zmagał się z poważnymi zdrowotnymi konsekwencjami.
REKLAMA
Po wojennej tułaczce Irena Sławińska ukończyła w Wilnie dobre gimnazjum, by następnie rozpocząć studia na Uniwersytecie Stefana Batorego. Wybór kierunków – romanistyka i polonistyka – wskazywał na rozwijające się od wczesnej młodości językowe, a zwłaszcza literaturoznawcze pasje przyszłej badaczki.
W tym czasie, w 1. połowie lat 30., Irena Sławińska poznała Czesława Miłosza – obydwoje należeli do Koła Polonistów, do Sekcji Twórczości Oryginalnej. Noblista wspominał po latach między innymi "silną indywidualność" swojej koleżanki, a także jej pasję sportową. "Korzystając z Wilji i z okolicznych jezior, wytrenowała się na znakomitą pływaczkę", pisał Miłosz w swoim "Abecadle".
Bliska znajomość poety z uzdolnioną wilnianką trwać będzie przez całe życie. Irena Sławińska znalazła się w gronie zaproszonych przez Czesława Miłosza osób, które towarzyszyły mu w Sztokholmie w 1980 roku przy okazji noblowskich uroczystości. W czerwcu roku kolejnego to właśnie Irena Sławińska, wówczas już z tytułem profesorskim, wygłosiła na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim laudację z okazji przyznania przez uczelnię Czesławowi Miłoszowi tytułu doktora honoris causa (była promotorką tego honorowego doktoratu).
Wojenna apokalipsa
Noblowskie spotkania miała dopiero przynieść nieodgadniona przyszłość.
REKLAMA
Tymczasem w 1939 roku rozwijającą się akademicką karierę Ireny Sławińskiej (studiowała wówczas również na paryskiej Sorbonie) przerwała II wojna. Młoda badaczka okupację spędziła m.in. w Wilnie, gdzie zajmowała się tajnym nauczaniem, ale i pracowała jako podkuchenna.
Wojna zaważyła na życiu Ireny Sławińskiej również w inny, niezwykle dramatyczny, sposób. Narzeczony wilnianki – Józef Marcinkiewicz, jeden z najwybitniejszych matematyków międzywojnia – został zamordowany przez Sowietów w Charkowie w ramach zbrodni katyńskiej. Irena Sławińska do końca życia nie założyła rodziny.
Posłuchaj
Posłuchaj
KUL, czyli uniwersytet inny niż wszystkie
Po wojnie i kilku latach pracy na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu Irena Sławińska związała się z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. Jak ważne dla niej było to życiowe – nie tylko naukowe – doświadczenie, świadczy choćby to, że w autobiograficznym cyklu Polskiego Radia, w "Zapiskach ze współczesności", opowiadała właśnie tylko o tej uczelni, o polonistycznym środowisku.
REKLAMA
- Jak do tego doszło, że z roczników, które zjawiły się na KUL w roku 1950 i 1951, wyłoniło się potem tylu pisarzy, poetów, krytyków literackich, ambitnych dziennikarzy? Sami sobie to pytanie stawiamy i próbujemy na nie odpowiedzieć – mówiła przed radiowym mikrofonem w 1992 roku Irena Sławińska.
Jak podkreślała, skład personalny ówczesnych studentów nie był przypadkowy.
- Zjawiali się u nas ludzie, którzy zostali odrzuceni na uniwersytetach państwowych, ludzie mieszkający na Śląsku, w Warszawie, na Pomorzu. Nieraz rodziny tradycyjnie katolickie skłaniały się do tego, żeby nawet kosztem wielkich wyrzeczeń wysłać córkę czy syna właśnie tu. Żeby dojrzewał moralnie, intelektualnie, w innej atmosferze, niż to obiecywały uniwersytety państwowe – tłumaczyła badaczka.
Z dziejów lubelskiej polonistyki
Na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, dodawała Irena Sławińska, od razu wytworzyła się atmosfera bardzo szczególna.
REKLAMA
- My z Kresów, inni ze Śląska czy Pomorza. Było to spotkanie ludzi różnych formacji, o różnym przygotowaniu – mówiła.
Nawiązała przy tym do powojennej komunistycznej rzeczywistości, utrudniającej wielu wejście na akademicki szlak.
- Znam życiorysy naszych studentów, zdawali nieraz celująco. No ale ojciec miał za dużo hektarów albo nazwisko nieodpowiednie. Byli to synowie oficerów zawodowych sprzed wojny. Lekarzy wileńskich na przykład, bo akurat mieliśmy kilku [studentów] osieroconych, bo ich ojcowie zginęli w Katyniu – opowiadała Irena Sławińska.
W "Zapiskach ze współczesności" Irena Sławińska mówiła o literatach związanych z lubelską uczelnią (o Wiesławie Myśliwskim, Ance Kowalskiej, Jerzym Krzysztoniu), wspominała przedwcześnie zmarłych wybitnych studentów i absolwentów KUL-u. Wiele miejsca w swoich radiowych opowieściach poświęciła też osiągnięciom naukowym swoich wychowanków.
REKLAMA
Posłuchaj
Od teatru po Simone Weil
Zainteresowania badawcze Ireny Sławińskiej (od roku 1968 profesora zwyczajnego) obejmowały takie zagadnienia, jak teoria dramatu i teatru oraz twórczość Cypriana Kamila Norwida.
- Teatr jako zjawisko społeczne i estetyczne jest dziś przedmiotem refleksji wielu filozofów – mówiła w jednej z radiowych audycji. – Stawiają sobie oni pytania natury ontologicznej i egzystencjalnej: jakim bytem jest teatr, dzieło sztuki ulotnej, rodzące się w konwencjonalnej na pozór przestrzeni? skąd ta moc metamorfozy, która przenosi nas w inny świat, świat fikcyjny, któremu sami uczestnicy, my sami, udzielamy mandatu na egzystencję?
Irena Sławińska – badaczka doceniania również na uczelniach zagranicznych, w tym amerykańskich i kanadyjskich – poświęcała swoje wnikliwe, napisane zbliżonym do literackiego stylu prace wielu innym twórcom. Byli wśród nich Paul Claudel, T.S. Eliot, Gilbert K. Chesterton czy Simone Weil. Jedną z ważniejszych dla lubelskiej literaturoznawczyni płaszczyzn poszukiwań była bowiem szeroko pojęta sfera sacrum, doświadczeń religijnych.
REKLAMA
***
- Prof. Maria Janion i książki, które mogą zmienić życie
- Przetłumaczyć Francuzów na polski. Joanna Guze o Camusie i dziennikach mistrzów
***
"Nie mogłam mieć lepszego życia niż to, jakie miałam", cytował Czesław Miłosz w "Nieobjętej ziemi" fragment listu z 1983 roku od "Ireny", zapewne swojej przyjaciółki z przedwojennego Wilna.
REKLAMA
Sama Irena Sławińska zaś na zakończenie eseju o "świecie jako spektaklu", analizując różne koncepcje "teatralnej roli", pisała, że szczególną rolą może być również samo "powołanie człowieka". Jego całe – wypełnione tak, a nie inaczej – życie.
"Bardzo piękna wydaje mi się formuła wiążąca to powołanie z własnym imieniem człowieka; rola to nasze imię własne, imię, które zna tylko Bóg i którym on woła nas".
Irena Sławińska zmarła 18 stycznia 2004 roku w Warszawie w wieku 91 lat.
jp
REKLAMA
Źródła:
Irena Sławińska, "Szlakami moich wód...", Lublin 1998; tejże, "Moja gorzka europejska ojczyzna", Warszawa 1988; Czesław Miłosz, "Abecadło", Kraków 2001; tegoż, "Nieobjęta ziemia", Kraków 1988; Wojciech Kaczmarek, "Profesor Irena Sławińska (1913-2004). Osoba i dzieło", "Studia Norwidiana", 22-23/2004-2005; Jan Ciechowicz, "Irena Sławińska (1913-2004)", "Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza", 39/2004.
REKLAMA