Podatek od sprzedaży detalicznej: trzy różne stawki i 18 mln zł kwoty wolnej. Kto zapłaci najwięcej?

2016-01-26, 08:52

Podatek od sprzedaży detalicznej: trzy różne stawki i 18 mln zł kwoty wolnej. Kto zapłaci najwięcej?
Ministerstwo Finansów przedstawiło projekt ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej. Foto: Glow Images/East News

Najwięcej zapłacą markety handlujące w weekendy, tak wynika z projektu ustawy o sprzedaży detalicznej, który w poniedziałek zaprezentowało Ministerstwo Finansów.

Posłuchaj

Założenia projektu przedstawionego przez MF, komentuje w Polskim Radiu 24, Edyta Kochlewska, redaktor naczelna portalu dlahandlu.pl (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Podatnikami nowej daniny będą wszystkie sieci handlowe oraz sprzedawcy detaliczni. Przedmiotem opodatkowania będzie miesięczny przychód ze sprzedaży towarów. Kwota wolna od opodatkowania to 1,5 mln zł netto miesięcznie. Podatnicy, którzy nie przekroczą tej kwoty będą zwolnieni z podatku i nie będą obowiązani do składania deklaracji podatkowych.

Podatek będzie progresywny

Zgodnie z postanowieniami projektu podatek od sprzedaży detalicznej będzie podatkiem progresywnym ze stawką 0,7 proc. obciążającą przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln złotych oraz stawką 1,3 proc. od nadwyżki przychodu ponad 300 mln złotych w tym miesiącu. Projekt przewiduje również stawkę – 1,9 proc. od przychodów ze sprzedaży detalicznej prowadzonej w soboty, niedziele i inne dni ustawowe wolne od pracy (to ostatnie kryterium odnosić się będzie do tych sprzedawców detalicznych, którzy na mocy przepisów będą prowadzili sprzedaż w takie dni).

Powiązany Artykuł

zakupy sklep 1200.jpg
Podatek od sklepów: kto od płacenia ucieknie?

Nie będą natomiast opodatkowane przychody z tytułu sprzedaży leków i wyrobów medycznych refundowanych. Definicją towaru nie zostaną również objęte posiłki przygotowywane przez zbywcę, gaz ziemny, woda, ciepło systemowe oraz energia elektryczna.

2 mld zł dochodu z tytułu nowego podatku

Spodziewane dochody budżetu państwa z tytułu nowej daniny to około 2 miliardów złotych w perspektywie 2016 roku. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami wpływy z tytułu podatku będą jednym ze źródeł finansowania programu „Rodzina 500 plus”, który przewiduje wypłatę świadczenia w wysokości 500 zł na drugie i każde kolejne dziecko.

Premier Beata Szydło: podatek od marketów ma pomóc finansować projekty rządu.

Źródło: TVN24/x-news

Ministerstwo Finansów przewiduje także, iż wprowadzenie podatku spowoduje wzrost konkurencji na rynku handlu detalicznego. Odrzuca tym samym hipotezy o możliwości przerzucenia kosztów podatku na klientów sklepu. – Rynek handlu detalicznego jest tak nasycony, że podniesienie cen przez jednego przedsiębiorcę spowodowałby odpływ klientów do drugiego. Nie spodziewamy się zatem zbiorowego podniesienia cen – tłumaczy minister finansów Paweł Szałamacha.

Przyjęty w projekcie model równego opodatkowania wszystkich sprzedawców detalicznych jest zgodny z prawem unijnym. Sama proponowana danina nie podlega Dyrektywie 2006/112/WE Rady z dnia 28.11.2006 r. w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości dodanej, nie spełniając cech tego podatku.

Zmiany i konsultacje

Ze wstępnego projektu ustawy dotyczącej tego podatku wynikało, że opodatkowane miały być podmioty prowadzące działalność handlową w sklepach o powierzchni sprzedaży powyżej 250 mkw. Podczas konsultacji, prowadzonych z branżą na początku stycznia, strony zgodziły się co do rezygnacji z kryterium powierzchniowego jako podstawy opodatkowania, doszły także do porozumienia, by był to podatek od obrotu i miał charakter progresywny.

Wcześniej cykl konsultacji z przedstawicielami branży handlowej przeprowadził kierowany przez posła PiS Adama Abramowicza zespół parlamentarny. Zgodzono się w ich toku, że podatek od hipermarketów nie powinien być zależny od powierzchni sklepu, a także powinien być progresywny, kaskadowy i zawierać kwotę wolną od podatku.

Różnice zdań dotyczyły m.in. ilości progów - przedstawiciele małych i średnich przedsiębiorstw mieli opowiadać się za aż siedmioma progami, natomiast Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji za trzema. Także w sprawie wysokości kwoty wolnej nie było zgody między organizacjami przedsiębiorców, natomiast członkowie zespołu proponowali, by było to minimum 12 mln zł rocznego obrotu.

Szef POHiD: podatek od marketów będzie hamulcem dla rozwoju gospodarki

Żadna grupa podmiotów nie zyska na podatku od marketów zaproponowanym przez MF; najmniej stracą średniej wielkości sieci supermarketów - głównie polskich i sieciowe systemy franczyzowe - uważa dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji Andrzej Faliński.

Ocenił, że skutkiem wprowadzenia w życie propozycji resortu finansów może być wycofanie się z Polski części największych hipermarketów. - Nie wiem, czy do tego dojdzie; jeśli tak - to możemy spodziewać się tego w ciągu dwóch lat. Teraz pewnie właściciele dużych sieci zaczną dobrze liczyć i kalkulować opłacalność. Może się okazać zbyt niska - powiedział Faliński. Wśród podmiotów "najbardziej stratnych" wymienił też hurtownie.

- Propozycje ministerstwa - kiedy wejdą w życie w takim kształcie - spowodują moim zdaniem negatywne skutki dla gospodarki. To może posunięcie uzasadnione ze względu na socjalne zapowiedzi rządu, ale finalnie to będzie duży hamulec dla rozwoju gospodarki. Budżet się pożywi, ale gospodarka jako taka - nie - wskazał Faliński.

"Podatek jest wysoki i ostro zakrojony"

- Progi są tak ustawione, że płacą wszyscy. Pewnym novum i niespodzianką jest opłata dla handlujących w soboty, niedziele i święta. A trzeba pamiętać, że w soboty przypada ponad jedna czwarta tygodniowego handlu i zysków z niego. Jak rozumiem, chodzi tu o to, by nam potem Bruksela nie wytykała dyskryminacji zagranicznych podmiotów względem krajowych - powiedział Faliński.

Jego zdaniem "światełkiem nadziei" dla handlujących jest to, że skoro są wyznaczane takie stawki, to ministerstwo prawdopodobnie nie planuje zakazu handlu w niedziele.

"Obecne propozycje MF nieco lepsze od poprzednich"

Ze wstępnego projektu ustawy dotyczącej tego podatku wynikało, że opodatkowane miały być podmioty prowadzące działalność handlową w sklepach o powierzchni sprzedaży powyżej 250 mkw. Podczas konsultacji, prowadzonych z branżą na początku stycznia, strony zgodziły się co do rezygnacji z tego kryterium jako podstawy opodatkowania. - Takie kryterium byłoby kuriozalne i rodziłoby tylko różne pomysły na jego obchodzenie - uważa Faliński.

- Jeśli chodzi o skutki obecnej propozycji dla zwykłych klientów, to widzę to tak: po pierwsze, będą oni mieli mniejszy wybór, bo wskutek podatków część dostawców zostanie wyeliminowana. Co do cen - wzrosną dla towarów w miarę dobrej i bardzo dobrej jakości; pojawią się natomiast większe ilości produktów zdecydowanie tańszych, ale kiepskich jakościowo - podkreślił. Zaznaczył, że jego zdaniem to zjawisko w szczególności obejmie branżę odzieżową czy płytową.

Producenci: hipermarkety przerzucą koszt podatku na dostawców

- To nie hipermarkety czy konsumenci, ale dostawcy sklepów poniosą koszt nowego podatku - ocenił dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzej Gantner.

- Przy takim opodatkowaniu obrotu jest tylko jedna możliwość, aby ci, którzy zostali tym podatkiem obciążeni, nie stracili na zmianie - to zwiększenie swojej marży. A to można zrobić tylko w jeden sposób; trzeba obciąć koszty, czyli zażądać niższych cen od swoich dostawców - powiedział Gantner. Zaznaczył, że środowisko dostawców od dawna zwracało uwagę, że koszt nowego podatku nie zostanie przerzucony na konsumentów, ale producentów.

- Ministerstwo Finansów słusznie zauważa, że konkurencja na rynku jest zbyt duża, żeby można było się spodziewać podwyżek cen w jakichkolwiek formatach sklepów. Więc koszt podatku zostanie przerzucony na nas, czyli dostawców. Tylko w ten sposób będzie można zapłacić podatek, nie tracąc niczego. Z tym niestety musimy się liczyć - powiedział dyrektor generalny PFPŻ.

Jego zdaniem może to - paradoksalnie - prowadzić do zmniejszenia, a nie zwiększenia wpływów fiskusa. Dostawcy będą bowiem zmuszeni do obniżenia cen, zmniejszania przychodów i obniżania zysków, co oznacza obniżenie podatków płaconych przez ten segment ryku. - Najgorsze jest w tym wszystkim to, że żądania cenowe będą najbardziej skuteczne i największe ze strony największych podmiotów handlowych. Ze względu na swoją siłę przetargową będą wymuszać największe obniżki cen - powiedział Gantner.

"Straci cały sektor"

Według niego to uderzy w cały biznes dostawców do handlu detalicznego, bez względu na to, czy jest to biznes polski, zagraniczny, większy, średni, czy mniejszy - zapłacą wszyscy. - Taka jest logika. Być może jakiś format sklepów odstąpi od takiej praktyki i nie będzie żądał obniżek cen, ale nie wierzę w to, że ktoś dobrowolnie odda część swoich pieniędzy - dodał.

Gantner zaznaczył, że podczas dyskusji nad podatkiem od hipermarketów wymiana zdań była prowadzona między handlowcami a rządem, natomiast głos producentów był lekceważony. - Nie zastanawiano się nad tym, jaki będzie to miało wpływ na dostawców. Tymczasem branża mleczna i mięsna w tej chwili balansują na granicy opłacalności. Tu dyskusji nie odbyto, a zmiana może mieć fatalne skutki dla wielu przedsiębiorstw - powiedział.

Ustawa wejdzie w życie w ciągu 14 dni od ogłoszenia.

Polskie Radio/IAR/PAP, jko

Polecane

Wróć do strony głównej