Ubrania już nie z Chin, a z Kambodży

Przemysł odzieżowy masowo produkuje już nie tylko w Chinach ale też w Bangladeszu, Indiach i Kambodży. Powód to szukanie oszczędności. W tych krajach płace pracowników zatrudnionych w fabrykach odzieżowych są głodowe, a produkcja bardzo często nie spełnia norm bezpieczeństwa - tłumaczy Anna Paluszek z Fundacji Kupuj Odpowiedzialnie.

2015-09-09, 09:10

Ubrania już nie z Chin, a z Kambodży
Produkcja ubrań przenosi się z Chin do m.in. Kambodży. Foto: Pixabay.com

Posłuchaj

O produkcji ubrań i problemach z tym związanymi, w Porannych Rozmaitościach radiowej Jedynki, mówi Anna Paluszek z Fundacji Kupuj Odpowiedzialnie. /Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
+
Dodaj do playlisty

- Ta produkcja ubrań przenosi się z Chin, już tam niewiele jest produkowanych ubrań w stosunku do poprzednich lat, do Kambodży i Bangladeszu. Tam kontrola jakości, czy bezpieczeństwa pracy jest bardzo niska – mówi.

- To właśnie w Bangladeszu mieliśmy do czynienia z największymi katastrofami przemysłu odzieżowego. Tam państwo buduje swoje PKB na eksporcie odzieży, to jest ponad 75 procent udziału eksportu odzieży w PKB kraju. Więc nie możemy się spodziewać, aby te kraje same z siebie podniosły standardy – wyjaśnia.

Według szacunków, tylko około jednego - dwóch procent ceny ubrania albo pary butów przeznaczane jest na pensje pracowników.

Karolina Mózgowiec, fko

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej