Solar Orbiter wyruszył w stronę Słońca. Pierwsza taka misja
W nocy z niedzieli na poniedziałek Solar Orbiter wyruszył z Florydy w kosmiczną podróż w kierunku Słońca. To efekt współpracy Europejskiej Agencji Kosmicznej ESA oraz amerykańskiej Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej NASA. Dwutonowa sonda wystartowała z przylądka Canaveral na rakiecie United Launch Alliance Atlas V.
2020-02-10, 05:25
Prof. Gottfried Mann z Instytutu Astrofizycznego imienia Leibnitza w Poczdamie podczas rozmowy z DW podkreśla, że Solar Orbiterem zajmuje się od 1994 roku, a realizują go naukowcy ze wszystkich „starych” państw unijnych (poza Luksemburgiem), z Polski i Czech, ze Szwajcarii i Norwegii oraz z USA. Uczestniczą w nim cztery instytuty niemieckie, z Polski zaś – Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk.
Słońce z bliska
To pierwsza tego typu misja w historii i jeden z najbardziej ambitnych wspólnych projektów agencji kosmicznych z Europy i Stanów Zjednoczonych. Przez teleskopy na pokładzie Solar Orbitera będzie można spojrzeć na Słońce z tak bliska, jak nigdy dotąd. I to w niemal wszystkich zakresach spektrum, od podczerwieni, przez światło widzialne i ultrafiolet, aż po najtwardsze fale rentgenowskie.
Sonda ma dotrzeć na odległość 42 mln km od Słońca, czyli znajdzie się niemal cztery razy bliżej niego niż oddalona o 150 mln km Ziemia i bliżej niż Merkury. Jeszcze bliżej, na dystans zaledwie 7 mln km od Słońca, ma wprawdzie dotrzeć wystrzelony w sierpniu 2018 roku amerykański próbnik Parker Solar Probe, ale nie ma na nim teleskopów skierowanych na Słońce.
Te pytania nie są nowe
Przed sondą postawiono trudne zadanie analizy wiatru słonecznego, który dociera do Ziemi podczas aktywności Słońca. Zwykle nie jest on odczuwalny, ponieważ chroni nas przed nim ziemska magnetosfera. Jednak zdarzają się okresy (co 11 lat), gdy centralna gwiazda Układu Słonecznego zwiększa swoją aktywność i w przestrzeń kosmiczną wyrzuca wielkie ilości cząstek niosących ogromną energię – nawet miliony razy większą niż w czasach słonecznej ciszy.
REKLAMA
– Te pytania nie są nowe. Po prostu nadal nie rozumiemy podstawowych rzeczy dotyczących naszej gwiazdy – mówi Yannis Zouganelis z Europejskiego Centrum Astronomii Kosmicznej w Madrycie.
Słoneczny wiatr to zagrożenia życia
Cząstki wyrzucane z wielką prędkością podczas słonecznych rozbłysków mogą się przebić poprzez magnetosferę aż na powierzchnię Ziemi i spowodować wielkie szkody. Jak przypomina serwis dw.com 1 września 1859 roku angielski astronom Richard Carrington jako pierwszy zaobserwował słoneczny rozbłysk, a nazajutrz zaczęła się jedna z największych burz magnetycznych, od kiedy prowadzone są takie badania. Zorze polarne widoczne były w Rzymie, Hawanie, a nawet na Hawajach. Awarie sparaliżowały sieci telegraficzne Europie i Ameryce, w telegrafach zapalał się papier.
Dziś awarie transformatorów groziłyby wyłączeniami prądu na wielkich obszarach. Szczególnie narażone na uszkodzenia byłyby urządzenia elektroniczne, na przykład komputery. Skutkiem mógłby być choćby chaos w ruchu lotniczym czy paraliż szpitali, a zatem w obu wypadkach – zagrożenia ludzkiego życia.
Nasz pogląd na pewno się zmieni
Pod koniec misji sonda Solar Orbiter będzie poruszać się w taki sposób, że naukowcom na Ziemi uda się po raz pierwszy zobaczyć słoneczne bieguny. Wzajemne położenia naszej planety oraz Słońca, a także ich ruchy wobec siebie powodują, że słoneczne bieguny są właściwie niewidoczne z Ziemi.
REKLAMA
W ciągu najbliższych siedmiu lat, Solar Orbiter będzie podróżował bardzo blisko Słońca.
– Co prawda nie wiem, co zobaczymy, ale nasz pogląd na Słońce na pewno bardzo się zmieni w ciągu najbliższych kilku lat – mówi Teresa Nieves-Chinchilla z Centrum Lotów Kosmicznych imienia Roberta H. Goddarda w Greenbelt w stanie Maryland.
Pierwsze podejście Solar Orbiter do naszej gwiazdy powinno nastąpić w listopadzie 2021 roku.
REKLAMA
PolskieRadio24.pl/IAR/PAP/dw.com/nasa.gov/DoS
REKLAMA