Waldemar Buda: własne mieszkanie to poczucie bezpieczeństwa, a spłacając kredyt nauczymy się oszczędzać
Własne mieszkanie jest kluczowym problemem braku usamodzielniania się młodych ludzi i zakładania rodzin. Dlatego musimy coś z tym zrobić i robimy, proponując od jutra kredyt na 2 proc. z dopłatą z budżetu państwa. Własne mieszkanie w Polsce daje poczucie bezpieczeństwa, ale niestety nie potrafimy na nie oszczędzać. Spłacając kredyt jesteśmy zmuszeni do odkładania części dochodów. I to także ma wynikać z programu Pierwsze mieszkanie - mówił w audycji Rządy Pieniądza minister rozwoju i technologii Waldemar Buda.
2023-06-30, 12:08
Tematem audycji był wchodzący w życie od soboty 2 lipca program Pierwsze mieszkanie, powszechnie kojarzony z kredytem na 2 proc., do którego przez 10 lat będzie dopłacał rząd. Rozwiązanie skierowane jest do osób do 45. roku życia, bez żadnego własnego mieszkania teraz i w przeszłości.
Maksymalna kwota kredytu to 500 tys. zł dla singla i 600 tys. zł dla rodziny. Wkład własny nie może przekroczyć 200 tys. zł, ale można połączy program z innym, tj. z programem Mieszkanie bez wkładu własnego. W tym wypadku gwarancja ze strony państwa dotyczy maksymalnie 100 tys. zł co oznacza, że własnych pieniędzy trzeba mieć wówczas mniej, tj. 100 tys. zł.
Program jest prosty i odpowiada na potrzeby
- Prognozy dotycząca beneficjentów programu są dynamiczne. W grudniu, gdy zaproponowaliśmy ustawę były inne realia, wiele osób odkładało plany zakupu mieszkania. Teraz spodziewają się większego zainteresowania niż prognozowaliśmy w samej ustawie. I będę się z tego cieszył, a można sądzić, że tak będzie, bo klimat do zakupu mieszkania się poprawi i to zarówno w programie, jak i poza nim. Jest dziś pewna stabilizacja zatrudnienia, inflacja spada - mówił minister Waldemar Buda.
Zaznaczył jednak, że tak samo kredyt będzie mogła otrzymać osoba, która złoży wniosek o kredyt 3 lipca, jak i 3 grudnia. Nie ma bowiem limitów, a chodzi o to, aby skorzystało jak najwięcej beneficjentów. Założyć też, że problemów nie będą mieli ci, którzy dopiero w przyszłym roku o kredyt na 2 proc. wystąpią, choć "będziemy przewidywali w budżecie na 2024 r. jakiś limit wydatków, ale ustalenia z panem premierem Morawickim są takie, że dajemy szansę każdemu, kto się kwalifikuje do programu".
REKLAMA
Odpowiadając na pytanie czy ten program, po porażkach wielu programów mieszkaniowych, tym razem się uda, minister Buda stwierdził, że "musi, bo program jest prosty i odpowiada na potrzeby jakie funkcjonują w społeczeństwie".
- Istnieje realny problem w zakupie pierwszego mieszkania, nie drugiego czy trzeciego, nie zamianie na większe. Oczywiście są takie problemy, że rodzina 2+2 ma jednopokojowe mieszkanie, ale łatwiej jest dołożyć 100 tys. zł niż kupić pierwsze za 600 tys. zł - ocenił gość Rządów Pieniądza.
W jego opinii w gorszej sytuacji jest jednak rodzina, która cały czas wynajmuje mieszkanie za kwotę większą niż rata kredytu.
"Nie żyjmy w bańce warszawskiej"
Minister Buda wyjaśnił też, że program nie jest nakierowany na zakup mieszkań na wynajem, willi, ale choćby malutkiego mieszkania tyle, że na własność, bo Polacy do własności są bardzo przywiązani.
REKLAMA
- Dziś średnia wartość kredytu hipotecznego to 340 tys. zł średnio i mówimy o wszystkich miastach. Nie jest więc tak, że wszyscy będą się zabijać o 500-600 tys. zł - argumentował minister Buda zgadzając się, że nie wystarczy im często na tyle zdolności kredytowej.
Przekazał też, że mieszkania z dofinansowaniem państwa do zaciągniętego na nie kredytu nie będzie można sprzedać tylko przez pierwsze 3 lata. Potem będzie to możliwe, jeśli ktoś zechce sobie powierzchnię mieszkaniową zwiększyć.
Szef resortu rozwoju nie zgodził się z zarzutem, który pojawił się np. w opinii NBP, że to ubożsi w ostatecznym rozrachunku sfinansują mieszkania bogatszym, bo tylko ci ostatni będą mieć wystarczającą dla banku zdolność kredytową.
- To całkowita nieprawda, bo dziś mając nawet niewiele ponad płacę minimalną, gdy dwie osoby pracują, mogą mieć zdolność kredytową na 200-300 tys. zł żeby kupić pierwsze mieszkanie. Nie żyjmy w bańce warszawskiej, bo przy takiej kwocie i jeszcze wkładzie własnym w małych miejscowościach ludzie budują domy albo kupują mieszkania 50 m2 po 30-50 tys. zł - mówił minister Buda.
REKLAMA
"Odmienność od tego, co widzimy w Europie"
Odnosząc się do takich opinii, że to pozostali podatnicy sfinansują de facto mieszkania tym, do kredytów których dopłaci państwo, minister rozwoju i technologii stwierdził, że "to retoryka, której nie można się poddawać".
- Mamy bardzo duże przywiązanie do własności, to stanowi o naszym poczuciu bezpieczeństwa. To odmienność od tego, co widzimy w Europie. Z własnością wiążemy komfort, ale niestety nie mamy nawyku oszczędzania, a kupno mieszkania na kredyt to sytuacja, w której regularnie odkładamy na jakiś duży cel. To, że ktoś oszczędza na koncie jest bardzo rzadkie. Co innego Niemcy, Japończycy gdzie oszczędzanie jest naturalne - stwierdził minister Buda.
Posłuchaj
PR24.pl, Anna Grabowska, DoS
REKLAMA
REKLAMA