Nowy zakaz na włoskiej wyspie. Capri bierze się za nagabywaczy

Natrętni nagabywacze z ulotkami próbujący ściągnąć turystów do restauracji mogą przestać być problemem na Capri. Burmistrz Paolo Falco zabronił natrętnego promowania usług na wyspie. 

2025-06-15, 12:26

Nowy zakaz na włoskiej wyspie. Capri bierze się za nagabywaczy
Wyspa Capri . Foto: Deposit/East News
  • Władze Capri wprowadziły zakaz nękania i nagabywania turystów
  • Decyzję władz wyspy poparła włoska Unia Konsumentów

Zakaz nękania i nagabywania turystów

Na wyspie Capri wprowadzono zakaz nękania i nagabywania turystów. Rozporządzenie w tej sprawie podpisał burmistrz Paolo Falco. Zabronił między innymi podchodzenia z menu i ulotkami reklamowymi oraz wszelkiego natrętnego promowania usług.

Za złamanie tych przepisów grożą kary finansowe, a także zawieszenie działalności sklepu czy lokalu gastronomicznego bądź usługowego na trzy dni.

Wyspa w Zatoce Neapolitańskiej przeżywa turystyczne oblężenie. Przybywają tam codziennie tysiące ludzi z całego świata. Często nagabują ich osoby pokazując menu restauracji, wręczając ulotki reklamowe sklepów, barów i różnych świadczonych tam usług.

Poparcie włoskiej Unii Konsumenckiej dla zakazu

Wprowadzony zakaz poparła włoska Unia Konsumentów, która w wydanym oświadczeniu podkreśliła: "Dosyć z dzikim pośrednictwem, wywieraniem presji na konsumentów i nielegalnym zajmowaniem przestrzeni publicznej".

REKLAMA

Organizacja oceniła, że była to "decyzja oczekiwana, odważna i konieczna, która odpowiada na potrzebę ochrony mieszkańców i turystów przed natarczywym zachowaniem komercyjnym, prowadzonym często przy lekceważeniu reguł i oszukiwaniu konsumentów".

Jak dodali działacze stowarzyszenia, w ostatnich latach zjawisko nagabywania wyrwało się na Capri spod kontroli. "Nadszedł czas, by powiedzieć: dość"- zaznaczyła Unia Konsumencka w oświadczeniu. 

Nagabywanie turystów - problem nie tylko we Włoszech

Z natrętnym promowaniem usług czy restauracji turyści spotykają się nie tylko na Capri, ale także w wielu innych popularnych turystycznych miejscowościach. Przybiera ono różne formy - od natrętnego przekonywania do skorzystania z usług lokali gastronomicznych po próby wciskania napojów czy drobiazgów w po zawyżonych cenach.

Problem znany jest też w Polsce, choć nie przybiera takiej skali, jak w popularnych wśród turystów krajów południa Europy. Niemniej wcale nierzadkie są sytuacje, w których przez rynki niektórych polskich miast (np. Poznania) nie da się przejść, by być wielokrotnie (i natrętnie) przekonywanym do skorzystania z jakiejś restauracji czy usług.

REKLAMA

Czytaj także: 

Źródło: PAP/AM

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej