Dyrektywa powodziowa obnaża ryzyko inwestycyjne
Zarówno w Warszawie jak i w Krakowie wiele terenów, na których powstają drogie apartamenty, jest zagrożonych powodzią. Klienci i tak kupują.
2013-02-07, 12:01
Posłuchaj
W ramach wdrażania dyrektywy powodziowej w życie weszło rozporządzenie regulujące przygotowanie dwóch rodzajów map: zagrożenia i ryzyka powodziowego.
Janusz Wiśniewski, pełniący obowiązki prezesa Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej uważa, że najistotniejsza będzie mapa zagrożenia powodziowego. - Mapa skonstruowana przy pomocy matematycznych modeli pokaże gdzie woda dojdzie, gdy pękną wały. Wiele osób może być mocno zaskoczonych w jakim miejscu mieszka. Niektórzy dowiedzą się, że może ich zalać 50-centymetrowa warsztat wody, inni że woda może mieć poziom 5 m – mówi specjalista.
Druga mapa pokarze skalę potencjalnych strat na danym terenie. - Budynek zalany 80–cio centymetrową warstwą wody jest narażony na utratę wartości na poziomie 10 proc. Budynek, który zaleje fala wysokości 4 metrów będzie miał co najmniej 90 proc. zniszczeń.
Po przygotowaniu map gminy będą miały 18 miesięcy, żeby wprowadzić je do planów zagospodarowania przestrzennego.
REKLAMA
Pewne informacje są już dostępne, jednak mało osób bierze je pod uwagę podejmując decyzje inwestycyjne. Ale może być zaskoczenie przy ewentualnych roszczeniach w przypadku zalania. Bo towarzystwo ubezpieczeniowe może odmówić wypłaty odszkodowania argumentując, że świadomie postawiliśmy dom na terenie zalewowym.
W Warszawie terenami zagrożonymi jest Wilanów, cześć Pragi, cześć Białołęki czy Wawer. W Krakowie zaś m.in. Nowa Huta, Zwierzyniec i Bronowice. Jednak ryzyko nie zniechęca ani kupców, ani deweloperów. Zdaniem Bartosza Turka z Home Broker, jeśli z okien apartamentu widać Wisłę to jest to jego zaleta, a nie wada. Inaczej jest we Wrocławiu.
Więcej o tym, czy w swoich decyzjach, bierzemy pod uwagę ryzyko powodziowe dowiesz się słuchając audycji "Aktualności Ekonomicznych".
REKLAMA