Polskie firmy oferują naszej armii nowoczesny sprzęt. Ale są konstrukcje, które czekają na seryjną produkcję

Polskie zakłady zbrojeniowe po otrzymaniu z MON zamówień i stabilnego finansowania, pracują nad wieloletnimi zamówieniami dla naszej armii. Przedstawiamy niektóre rodzime rozwiązania, które już są lub wkrótce - po ich dopracowaniu - mogą stać się bronią dla polskich żołnierzy.

2023-08-14, 16:00

Polskie firmy oferują naszej armii nowoczesny sprzęt. Ale są konstrukcje, które  czekają na seryjną produkcję
Baobab-K to solidna polska konstrukcja opracowana pod przewodnictwem spółki Huta Stalowa Wola z Grupy PGZ. Foto: HSW/PGZ

W cieniu tak znakomitych produktów, jak np. haubice Krab, rakiety Piorun, karabinki Grot transportery Rosomak, są inne projekty, które nie zostały jeszcze wprowadzone do produkcji seryjnej.

Ale po ich dopracowaniu mogą być kupione przez MON i trafić na eksport. To jednak wymaga większych nakładów zamówienia w naszej zbrojeniówce, a te wyraźnie zwiększyły się dopiero po roku 2015, o czym świadczy grafika poniżej.

Drony coraz większym zagrożeniem  

Wojna na Ukrainie pokazała, że zwalczanie dronów jest bardzo trudne, a są one śmiertelnym zagrożenie dla pojazdów pancernych i piechoty. Są trudne do wykrycia z powodu małego pola odbicia dla radarów. Konflikt za wschodnią granica pokazał, że najlepiej je zwalczać szybkostrzelnymi działkami oraz ręcznymi rakietami takimi jak polskie Grom i Piorun.

W Zakładach Mechanicznych Tarnów opracowano automatyczny system wykorzystujący wielolufowy karabin maszynowy oparty o optoelektroniczny system wykrywania takich zagrożeń. 

REKLAMA

W Tarnowie specjalizują się także w produkcji wielkokalibrowych karabinów snajperskich, tego typu broń produkuje tylko kilka krajów w Europie. Chodzi o karabiny Bor i Tor oraz nowe konstrukcje: MWS-25 i ZMT SR-50M. W ZM Tarnów powstają systemy obrony przeciwlotniczej o kalibrze 23 mm i 35 mm. 

Roboty dla polskich żołnierzy

Postępująca cyfryzacja pola walki oraz ochrona życia ludzkiego skłania armie na całym świecie do opracowania zdalnych robotów, które zamiast ludzi będą wysyłane na najtrudniejsze misje. Zwłaszcza w przypadku działania w rejonie np. skażeń chemicznych lub promieniotwórczych.

Od lat Przemysłowy Instytut Automatyki i Pomiarów specjalizuje się w opracowaniu takich pojazdów dla straży pożarnej, policji i wojska. Pozwalają sprawdzać i rozbrajać bomby umieszczane np. w walizkach i w pojazdach. 

Podobne roboty powstają także w ZM Tarnów, chodzi o nowy typ bojowego robota nazwanego Perun. Może on być wyposażony w karabin maszynowy, granatnik lub inne uzbrojenie. Producent gwarantuje, że Perun będzie działał nawet w najtrudniejszych warunkach.

REKLAMA

Miny morskie i lądowe wciąż groźne

Polska Marynarka Wojenna dysponuje niszczycielami min typu Kormoran II, które powstały w gdańskiej Stoczni Remontowej  i są uważane za bardzo nowoczesne na tle podobnych okrętów z państw NATO.

Mają kadłuby ze stali niemagnetycznej, nowoczesne sonary i radary oraz cyfrowy system kierowania ogniem. Wkrótce zostaną przezbrojone w 35 mm jednolufowe armaty, opracowane w ZM Tarnów, zamiast obecnych kalibru 23 mm. To są te same licencyjne 35 mm armaty Oerlikona, które mogą być wykorzystane przy reaktywacji programu samobieżnych dział przeciwlotniczych w programie Loara.

O nowoczesności Kormorana II decydują także podwodne roboty do poszukiwania, identyfikacji i eliminacji min za pomocą materiałów wybuchowych. Na pokładzie okrętów Kormoran II jest wiele robotów do niszczenia min od zachodnich dostawców takie jak: Double Eagle Mk. III, Kongsberg Hugin oraz podwodny robot Głuptak, opracowany przez polskich konstruktorów z Politechniki Gdańskiej. To pokazuje, że nasi konstruktorzy potrafią projektować roboty, które nie ustępują konkurencji. 

W czerwcu 2023 roku Agencja Uzbrojenia przy MON podpisała porozumienie na opracowany w polskich zakładach system minowania narzutowego Baobab, którego na początku kupiono w liczbie 24 egzemplarzy.

REKLAMA

Znaczenie tego typu broni pokazała wojna na Ukrainie, gdzie miny i podobne do Baobaba systemy ich rozstawiania, używane są od początku walk. Chodzi o błyskawiczne tworzenie pól minowych, które zmieniają sytuację taktyczną na polu walki.

Projekty, które mogą być zrealizowane

Przez całe lata polska zbrojeniówka była niedoinwestowana, armia zamawiała w krajowych zakładach zbyt małe ilości uzbrojenia lub nie zamawiała go wcale. Powstały jednak bardzo obiecujące prototypy, które przy obecnym zagrożeniu wojennym i zapewnieniu finansowania powinny być brane pod uwagę.

Jednym z takich systemów jest Loara, chodzi o samobieżny system przeciwlotniczy wykorzystujący licencyjną armatę 35 mm od szwajcarskiego Oerlikona, produkowana w ZM Tarnów. Po wielu latach prób prototypu program został zawieszony. Dziś jego reaktywacja jest możliwa z wykorzystaniem podwozia od Kraba lub transportera Borsuk. 

To, że taki pojazd jest bardzo potrzebny, pokazuje konflikt na Ukrainie, gdzie poniemieckie zestawy Gepard, z podobnymi do polskiej Loary działkami kalibru 35 mm, skutecznie zwalczają rosyjskie śmigłowce oraz drony. W całym NATO brakuje takiego systemu, a projekt Loara był bardzo zaawansowany i można powrócić do jego rozwijania. Nawet US Army nie ma takiego systemu. Wycofane przez Bundeswehrę Gepardy używa z powodzeniem Rumunia, a obecnie Ukraina. 

REKLAMA

Podobnie jest z opracowaną haubicą kalibru 155 mm o nazwie Kryl, która nie jest wciąż wdrożona do produkcji, gdy podobne systemy artyleryjskie jak francuski Caesar i szwedzki Archer świecą triumfy na polu walki na Ukrainie. Rosja w ekspresowym tempie wdraża podobne rozwiązanie pod nazwą 2S43 Malwa kalibru 152 mm. Zbliżone konstrukcyjnie do polskiego Kryla systemy artyleryjskie na ciężarówkach, opracowały np. Niemcy oraz Słowacja.

Broń z polskich fabryk

Polska zbrojeniówka ma ogromny potencjał doświadczenia i cieszą decyzje o rozbudowie zakładów w związku z produkcją licencyjnych czołgów K2 oraz haubic K9, ale to nie wyczerpuje możliwości naszych konstruktorów.

Świadczy o czym nowoczesny, gąsienicowy transporter Borsuk oraz unikalna w skali świata automatyczna wieża do pojazdów pancernych typu ZSSW-30. Tylko cztery inne państwa potrafią je projektować i produkować: USA, Izrael, Niemcy i Włochy.  

Przełomem stała się decyzja o podniesieniu wydatków na uzbrojenie, bo zapewnia to stały dopływ środków na produkcję i badania. Polskie firmy wychodzą z finansowej zapaści, a stać je na więcej niż haubice Krab, karabinki Grot, pistolety VIS-100 oraz ręczne zestawy przeciwlotnicze Grom i Piorun.

REKLAMA

Warto przypomnieć projekt rakiet przeciwpancernych Pirat, opracowany w zakładach Mesko, które są tańszym uzupełnieniem dla polskich żołnierzy licencyjnych rakiet Spike też z Meska oraz amerykańskich Javelin.

Polska jest samowystarczalna w dziedzinie dostaw dla MON np. radarów, czołgów, systemów kierowania ogniem artylerii, radiostacji, karabinów i karabinków maszynowych, pistoletów, morskich niszczycieli min, ciężarówek, transporterów opancerzonych, samobieżnych haubic, granatników, moździerzy i amunicji.

Ale może być w jeszcze większym stopniu niż dziś niezależna od zagranicznych dostawców. Wkrótce rozpocznie się budowa trzech fregat w programie Miecznik, w polskich stoczniach.

Warto jednak przypomnieć, co było źródłem tworzenia w latach 30. XX wieku Centralnego Okręgu Przemysłowego(COP). Przedwojenne elity wiedziały, że podczas wojny z bolszewikami blokowano dostawy dla walczącej Polski w brytyjskich portach, gdańskim porcie, na granicy z Niemcami oraz z Czechami.

REKLAMA

Pomoc nadeszła tylko poprzez granicę polsko-węgierską, a Węgry przekazały nam swoją amunicję, działa i karabiny, co uratowało obronę Warszawy podczas wojny 1920 roku. Polskie wojsko musi mieć broń pochodzącą z polskich fabryk, bo to daje nam większe możliwości do obrony, niezależnie od postawy sojuszników.


PR24/PAP/IAR/defence24/Stanisław Brzeg-Wieluński


    


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej