Polacy nalewki mają we krwi
Z tarniny, mirabelek, wiśni, a nawet z mleka – staropolskie nalewki robią furorę. Najważniejsza jest ich jakość, ale liczy się również ładne opakowanie.
2014-07-09, 12:11
Posłuchaj
Polska nie tylko może, ale musi być dumna ze swoich nalewek – twierdzi Karol Majewski, producent nalewek. W polskiej tradycji stołu biesiadnego nalewki miały ważną rolę. Zresztą to się nie zmieniło. Kiedyś na stołach polskiej szlachty i magnatów, obok różnego rodzaju okowit i win węgierskich najcenniejsze były nalewki, do których receptury trzymały kobiety. Tajne przepisy były przekazywane „po kądzieli” a nie „po mieczu”. Mężczyźni głównie degustowali.
Polacy znają się na rzeczy
Jak mówi Karol Majewski: - W Polsce ludzie znają się na piłce nożnej, na medycynie, na polityce i na pewno na nalewkach. Każdy ma swój przepis, przekazany przez babcię, ciocię czy wujka, czasem bardzo oryginalny, z nietypowych składników. Np. nalewka na pędach sosny, która jest bardzo zdrowa i działająca leczniczo na gardło. Jest nalewka z dzikiej odmiany mirabelki, z tarniny, ale też na mleku. Ja robię nalewki od 40 lat i podkreślam jedną ważną rzecz – mówi znawca nalewek - nalewka musi być leżakowana minimum 1 rok.
Nalewki to pomysł na biznes?
Karol Majewski w 2004 roku otrzymał, jako pierwszy w Polsce, zezwolenie na robienie nalewek. Ludzie doceniają ich smak i wyjątkowość. Choć często sami również je robią, to lubią porównywać z innymi smaki i sposób robienia. W przypadku produktów regionalnych można się wyróżniać nie ilością, a pewną finezją smakową i świetną jakością. Jest nawet zainteresowanie z zagranicy, a eksport nazywa się „dostawą wewnątrzwspólnotową”. Zainteresowane nalewkami są bardzo poważne sieci delikatesów, gdzie sprzedaje się wyjątkowe trunki. Moim pomysłem na firmę – przyznaje producent nalewek – nie jest robienie rzeczy przemysłowo, w dużych ilościach; to mają być krótkie serie, wysmakowane, eleganckie, pięknie podane. To jest doceniane przez odbiorców w Europie.
Dominik Olędzki, ula
REKLAMA
REKLAMA