Zakorkowany Pekin walczy z samochodami: ogranicza nowe rejestracje

Rekordowa sprzedaż samochodów w Chinach – na największym motoryzacyjnym rynku świata (20 mln sprzedanych nowych aut w 2013 roku) przestała już cieszyć tamtejsze władze, które dotąd traktowały ją jako motor konsumpcji wewnętrznej, wspierający wzrost gospodarki.

2014-08-23, 08:51

Zakorkowany Pekin walczy z samochodami: ogranicza nowe rejestracje
W Pekinie porusza się już ponad 5,5 mln samochodów.Foto: fot. Adam Kaliński

Problemy wywołane przez motoryzacyjny boom, zwłaszcza w dużych miastach, okazały się bowiem z czasem większe od ekonomicznych korzyści. Trzeba więc było temu jakoś zaradzić, gdyż sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli.

Pekin pełen samochodów i smogu

Coraz bardziej zakorkowane ulice i rosnące zanieczyszczenie powietrza, które w chińskich metropoliach przekracza wszelkie dopuszczalne normy zmusiły władze do wprowadzenia radykalnych ograniczeń.

Choć ulice, np. w Pekinie, po których porusza się już ponad 5,5 mln samochodów są szerokie, a wielkich obwodnic, tzw. ringów, stolica Chin dorobiła się aż pięciu, wszystko to przestaje wystarczać w związku z lawinowo rosnącą liczbą aut, do których coraz zamożniejsi Chińczycy zaczęli ekspresowo przesiadać się z rowerów i ryksz.

Loteria szczęścia zamiast rejestracji…

Pierwsze obostrzenia rejestracyjne pojawiły się w Państwie Środka już 3 lata temu, z początku właśnie w Pekinie, w którym władze do 2017 roku chcą ograniczyć liczbę aut do 7 mln.

REKLAMA

Polegają one na tym, że prawo do rejestracji nowego samochodu losowane jest wśród chętnych, których jednak jest zdecydowanie więcej aniżeli wydawanych tablic. Loteria nie dotyczy tylko tych kierowców, którzy pojazd już mieli i zamierzają kupić nowy. W tym wypadku dotychczasowe tablice są zamieniane automatycznie na nowe.

Tesla S dostępna w Chinach (napisy)

Źr. CNN Newsource/x-news

REKLAMA

W tym roku ograniczenia poszły tak daleko, że w chińskiej stolicy tylko jedna osoba na 150 (!) chętnych może zrejestrować wymarzony samochód. Podobne ograniczenia wprowadziły też inne chińskie miasta, np. Kanton, Szanghaj czy Tianjin.

…albo szara strefa

Chińczyk jednak, tak jak Polak – „też potrafi”, więc szybko powstał tu czarny rynek sprzedaży oraz dzierżawy tablic rejestracyjnych. Proceder jest nielegalny, do tego zagrożony sporą grzywną, a nawet konfiskatą tak zdobytych tablic. Jednak te kary nie odstraszają kierowców, którym nie poszczęściło się w losowaniu. Gotowi są oni płacić nawet 5–6 tys. juanów, czyli ok. 3 tys. złotych za roczną dzierżawę tablic od tych, którzy je wylosowali albo już wcześniej tablice mieli, a teraz postanowili na nich ekstra zarobić.

Tablicę można także „kupić”, a ceny na czarnym rynku, po przeliczeniu na polską walutę przekroczyły w tym roku aż 100 tys. zł. Jest to więcej niż kosztuje w Chinach dobre auto klasy kompakt.

W chińskim Internecie bez problemu można znaleźć „rejestracyjne” oferty, a smaczek polega na tym, że za dzierżawienie, czyli leasing tablic wzięli się również samochodowi dilerzy, traktując to jako dodatkową usługę przy sprzedaży nowego auta.

REKLAMA

19 linii metra, a tłok coraz większy

Tutejsi kierowcy skarżą się, że władze zamiast wymyślać loterie i ograniczać możliwość wjazdu samochodem do miasta w określone dni tygodnia, powinny budować więcej dróg i parkingów. Włodarze miast twierdzą, że nawet zwiększone inwestycje drogowe niewiele w obecnej sytuacji pomogą i trzeba postawić na komunikację publiczną.

W Pekinie szybko przybywa nowych linii metra. W tym roku będzie ich już 19, ale ponieważ teraz z tej formy komunikacji korzysta coraz więcej ludzi z odległych przedmieść, do których metro dotąd nie docierało, tłok w nim zamiast maleć – jest jeszcze większy.

Telepraca czyli rozwiązanie dla garstki dojeżdżających

Pracodawcy w Chinach zachęcani są, by stosowali elastyczne godziny pracy oraz na ile to możliwe, by pozwalali ludziom pracować w domu przy komputerze, bez konieczności codziennych, uciążliwych dojazdów do siedziby firmy. To nie rozwiązuje jednak problemu, gdyż dotyczy tylko niewielkiej grupy osób.

Nie widać, aby Chińczycy szybko zrezygnowali z kupowania nowych samochodów, bo ich posiadanie stanowi tutaj wyznacznik materialnego powodzenia i prestiżu. Na dobrą sprawę motoryzacyjna gorączka w Państwie Środka dopiero się zaczyna, jeśli uwzględnić wielkość tamtejszego rynku oraz liczbę ludzi, którzy auta jeszcze nie mają, ale wkrótce będzie ich na to stać.

REKLAMA

Adam Kaliński

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej