Polska żywność popłynie do Azji. Cel to m.in. Birma i Wietnam

Birma dzięki odwilży, Wietnam za sprawą prężnego polskiego lobby, a Chiny z powodu przebudowy modelu gospodarki. Azjaci czekają na polską żywność - czytamy w "Pulsie Biznesu".

2014-09-11, 09:34

Polska żywność popłynie do Azji. Cel to m.in. Birma i Wietnam
Nasi producenci muszą szukać nowych rynków zbytu dla swoich produktów, ale potrzebują do tego wsparcia ze strony państwa. . Foto: sxc.hu

Gazeta pisze, że zdaniem producentów nie należy płakać nad utratą rosyjskiego rynku z powodu embarga, ale walczyć mocniej o południe i wschód Azji. Można tam eksportować produkty mleczne, świeże owoce i warzywa, a także mięso.

Rząd promuje eksport

Resort gospodarki jeszcze w tym roku ma ruszyć z nowym naborem wniosków o wsparcie działań promocyjnych - udziałów w targach, seminariach, konferencjach, przygotowaniach wydawnictw promocyjnych, ale też o dofinansowania certyfikatów wymaganych na zagranicznych rynkach. Działania te zostaną pokryte z budżetu ministerstwa.
Zdaniem Bogdana Góralczyka, byłego ambasadora Polski w kilku krajach południowo-wschodniej Azji, do najciekawszych rynków dla sektora rolno-spożywczego należą Chiny, które zmieniają całkowicie swój model rozwoju. - Nie chcą go dłużej opierać na inwestycjach i eksporcie, ale przebudowywać mentalność społeczeństwa na wewnętrzną konsumpcję. To niebywała szansa dla naszych wyrobów - przekonuje Góralczyk.

Nasz cel to Birma

Drugi jego typ to Birma, która przechodzi okres politycznej odwilży. - Rynek z ponad 60 milionami ludności otwiera się właśnie na wszystko - mówi były ambasador. Radzi też zwrócić uwagę na Wietnam. - Żyje tam kilkadziesiąt tysięcy Wietnamczyków wykształconych w Polsce, mówiących po polsku i rozumiejących nasz kraj i nasze interesy. Powinniśmy mocniej to wykorzystać - przekonuje Bogdan Góralczyk.

IAR, abo

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej