Czy polskie ulice oczyszczą się z reklamowego chaosu?
Prezydencki projekt ustawy krajobrazowej, która miała pomóc w naprawieniu rynku reklamy zewnętrznej, nie podoba się branży reklamowej, samorządom ani stowarzyszeniom non-profit. Co musi w nim zostać zmienione?
2015-04-14, 10:02
Posłuchaj
Prezydencki projekt ustawy miał dać samorządom narzędzie do walki z dzikimi reklamami. Kształt ustawy pozostawia jednak wiele do życzenia. Aleksandra Stępień ze stowarzyszenia Miasto Moje A W Nim wyjaśnia, że według tego projektu samorządy będą mogły lokalnie lepiej zarządzać polityką reklamową, ale ustawodawca nie dał im narzędzi egzekucyjnych. Maksymalna kara za nielegalną reklamę to 5000 zł, co przy gigantycznych dochodach z takich reklam, nie będzie stanowiło problemu dla właściciela nielegalnej reklamy.
Szyldy nie znikną
Członek zarządu Cityboard Media, Marcin Stan uważa, że ustawa uderzy przede wszystkim w legalną wielkoformatową reklamę zewnętrzną. - 90 proc. tego, co powoduje bałagan na naszych budynkach, przy naszych drogach, to są szyldy - wyjaśnił. Chodzi o bannery, przydrożne tablice i płachty wiszące na budynkach, na które na mocy ustawy samorządy nie będą miały wpływu. Szyldem jest reklama związana z działalnością gospodarczą umieszczona w miejscu jej prowadzenia.
W kogo uderzy ustawa?
Stań dodaje, że ustawa nakłada opłatę reklamową, którą będą płacić firmy za legalną reklamę zewnętrzną. Branży reklamowej nie podoba się też to, że samorządy będą mogły zakwestionować nośniki, na które wcześniej wydały zgodę.
W środę Senat głosować będzie nad poprawkami do ustawy krajobrazowej, której mogą nadać jej faktyczną moc sprawczą.
Karolina Mózgowiec, bk
REKLAMA
REKLAMA