Internetowe dopisywanie do spisu wyborców coraz popularniejsze. Ale do Estonii nam daleko
Internetowy wszechurząd, czyli platforma ePUAP powoli zyskuje popularność. Do spisu wyborców za jej pośrednictwem dopisało się przed niedzielnymi wyborami o połowę więcej osób, niż przed wiosennymi wyborami prezydenckimi. Jednak nadal do zbudowania prawdziwego e-państwa daleka droga.
2015-10-22, 08:52
6176 osób złożyło na platformie ePUAP wniosek o dopisanie do spisu wyborców. W porównaniu z odbywającymi się wiosną wyborami prezydenckimi, to liczba o połowę wyższa. Wtedy internetowy dokument przesłało 4 tys. głosujących.
Powiązany Artykuł
25 października to egzamin dla e-państwa
Rekordowe były poniedziałek i wtorek, czyli ostatnie dni, gdy możliwe było skorzystanie z tej procedury. Dziennie wysyłano przez elektroniczną platformę usług administracji publicznej 1,5 tys. wniosków w tej sprawie.
Pierwszy raz centralnie
Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji unika porównań z poprzednimi wyborami. Bo dopiero od 6 października tego roku usługa dopisywania do spisu wyborców ma charakter centralny. Wcześniej udostępniały ją poszczególne urzędy.
REKLAMA
Nieco ponad 6 tys. wniosków to zaledwie promil wszystkich głosujących. Ale trzeba pamiętać, że chodzi jedynie o osoby, które zgłaszały do urzędu chęć głosowania poza miejscem stałego zamieszkania.
Internetowa procedura mogłaby być popularniejsza. Ale do wysłania elektronicznego pisma, gdy robi się to za pierwszym razem i tak konieczna jest wizyta w urzędzie. To wiele osób mogło zniechęcić. A sam resort cyfryzacji nie chwalił się zbyt głośno taką funkcjonalnością platformy.
Bierzmy przykład z E-stonii
Polacy dopiero stawiają pierwsze kroki w internetowych urzędach. Poza wysyłaniem PITów nasze kontakty z e-administracją są znikome. Tymczasem Estończycy za pośrednictwem sieci nie tylko mogą wysłać rozliczenie podatkowe, ale i złożyć wniosek o paszport. A nawet zagłosować w wyborach. I to już od 8 lat w wyborach parlamentarnych i od 10 lat w lokalnych.
Nad wprowadzeniem głosowanie przez Internet od przyszłego roku zastanawiają się Litwini. W Polsce nawet dyskusja na ten temat jeszcze się nie rozpoczęła.
REKLAMA
Krzysztof Rzyman
REKLAMA