Eksperci i politycy o expose premier Beaty Szydło: zabrakło konkretów, a jak już są, to budzą wątpliwości

2015-11-18, 18:33

Eksperci i politycy o expose premier Beaty Szydło: zabrakło konkretów, a jak już są, to budzą wątpliwości
Premier Beata Szydło wygłasza expose w Sejmie. Wieczorem odbędzie się głosowanie nad wnioskiem o wotum zaufania dla nowego rządu. Foto: PAP/Paweł Supernak

- Beata Szydło powtórzyła w expose obietnice z kampanii wyborczej, ale zabrakło konkretów - tak wystąpienie premier ocenia analityk domu maklerskiego TMS Brokers Bartosz Sawicki. Ekspert wskazuje, że rynki sceptycznie zareagowały na wystąpienie premier w Sejmie. Akcje KGHM zareagowały spadkiem na brak informacji o zapowiadanym podczas kampanii zniesieniu podatku od kopalin. Stracił też kurs złotego. O braku konkretnych rozwiązań mówili również Ewa Kopacz i Władysław Kosiniak-Kamysz.

Posłuchaj

Zostawiliśmy finanse państwa w dobrej kondycji, teraz będą systematycznie psute. Tak poprzednia premier Ewa Kopacz ocenia zapowiedzi obecnej szefowej rządu
+
Dodaj do playlisty

Ekspert dodał, że zapowiedzi Beaty Szydło dotyczące przyspieszenia wzrostu gospodarczego dzięki inwestycjom kłócą się z pozostałymi zapowiedziami z expose, które zwiększają wydatki socjalne rządu.

Beata Szydło obiecała między innymi wprowadzenie programu przyznającego 500 złotych wsparcia na drugie i każde kolejne dziecko w rodzinie i obniżenie wieku emerytalnego. Chce też podniesienia minimalnej stawki godzinowej do 12 złotych i wzrostu kwoty wolnej od podatku do 8 tysięcy złotych.

Gospodarka w expose zbyt ogólnikowo

Tematy gospodarcze zostały w expose potraktowane zbyt ogólnikowo - ocenia analityk domu maklerskiego BOŚ Łukasz Bugaj. Ekspert podkreśla, że usłyszeliśmy te same zapowiedzi, które już znamy, ale bez konkretów. Beata Szydło obiecała między innymi wprowadzenie programu przyznającego 500 złotych wsparcia na drugie i każde kolejne dziecko w rodzinie i obniżenie wieku emerytalnego. Chce też podniesienia minimalnej stawki godzinowej do 12 złotych i wzrostu kwoty wolnej od podatku do 8 tysięcy złotych.
Analityk wskazuje, że w zapowiedziach premier widać konsekwencje, ale wyjaśnienia dotyczące finansowania tych wydatków nie są wystarczające. Zwłaszcza, że jednocześnie rząd chce wspierać inwestycje.
Łukasz Bugaj dodaje, że w expose zabrakło dwóch ważnych tematów. Nie została podniesiona kwestia zniesienia podatku od kopalin, co było zapowiadane podczas kampanii. Beata Szydło nie wspomniała też o frankowiczach. Ekspert wnioskuje, że rozwiązaniem tej kwestii będzie się zajmowała kancelaria prezydenta.

Ekonomista: zwiększenie wydatków socjalnych pogorszy stan finansów publicznych

Zwiększenie wydatków socjalnych pogorszy stan finansów publicznych w Polsce. Tak uważa ekonomista Dariusz Woźniak z Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu.

Szefowa rządu PIS Beata Szydło podczas swojego expose zapowiedziała, że w ciągu pierwszych stu dni zostanie uchwalony program "Rodzina 500 plus", przewidujący wypłacanie pół tysiąca złotych na dziecko. Ma być też obniżony wiek emerytalny - dla kobiet do 60 lat, dla mężczyzn do 65 lat.

Polski nie stać na większy „socjał”

Ekspert podkreśla, że nas na to nie stać. Jak zaznacza, mamy zbyt duży deficyt budżetowy i wzrost wydatków może to jeszcze bardziej pogłębić.

Dobrze, że nowy rząd chce obniżyć podatek CIT

Ekonomista pozytywnie natomiast ocenia zapowiedź obniżenia podatku CIT i wprowadzenia ulg inwestycyjnych dla przedsiębiorstw. "Miejmy nadzieję, że przyczyni się to do zwiększenia zasobu kapitału w naszym kraju, co wpłynie korzystnie na gospodarkę" - mówi ekspert.

Szefowa rządu PIS zapowiedziała obniżkę podatku CIT do 15 procent. Dodała również, że uchwalony zostanie podwójny odpis inwestycyjny dla przedsiębiorców rozwijających swoje firmy.

Jeremi Mordasewicz: w expose sprzeczność między celami a metodami ich realizacji

̶ W expose premier Beata Szydło nakreśliła cele swojego rządu i wskazała w niektórych przypadkach metody ich realizacji. Jednak istnieje sprzeczność pomiędzy celami a tymi metodami. Tak dzisiejsze wystąpienie premier ocenia Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan.

Obniżenie wieku emerytalnego zmniejszy, nie zwiększy zatrudnienie

W rozmowie z IAR zwrócił uwagę, że jeśli pani premier mówi, że w Polsce pracuje zbyt mało ludzi i trzeba zwiększyć zatrudnienie, to trzeba pamiętać, iż na 30 milionów osób zaledwie 16 milionów pracuje a ponad 9 milionów pobiera emerytury i renty. W takiej sytuacji nie powinno się obniżać wieku emerytalnego, gdyż w oczywisty sposób zmniejszy to zatrudnienie - podkreśla ekspert. Dodaje, że osoby, które pobierają emeryturę zazwyczaj nie podejmują już pracy, bo nie mają motywacji.

500 zł na dziecko – ktoś go weźmie, ale ktoś będzie musiał się na to złożyć – rodziny bez dzieci i emeryci

Oprócz powrotu do poprzedniego wieku emerytalnego wynoszącego 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn premier Beata Szydło zapowiedziała między innymi dodatki w wysokości 500 złotych na każde drugie i kolejne dziecko. Według Jeremiego Mordasewicza zasiłki na dzieci wyniosą ponad 20 miliardów złotych rocznie. Jeśli zaś komuś daje się zasiłek, to ktoś inny musi więcej zapłacić w postaci podatku.

To zaś oznacza, że zasiłki dla rodzin z dziećmi sfinansują rodziny, które nie mają dzieci oraz emeryci i renciści. Według Jeremiego Mordasewicza można się z tym zgodzić, gdyż jest to świadoma polityka społeczna ale nie można udawać, że komuś ofiaruje się zasiłki i nikt nie poniesie kosztów.

Po expose B. Szydło. "Trzeba wszystko zbilansować, nie wystarczy obiecać i zrobić"

Źr. TVN Biznes i Świat/x-news

- "Jeśli pani premier mówi, że pieniądze na wydatki socjalne będą pochodziły z lepszej ściągalności podatków, to oczekiwałbym, że najpierw poprawimy tę ściągalność, a dopiero potem będziemy wydawać pieniądze uzyskane dzięki temu" - podkreślił Jeremi Mordasewicz.

Zgodnie z zapowiedziami z expose, projekt dotyczący zasiłków na dzieci ma być finansowany nie tylko z lepszej ściągalności podatków, ale też z wprowadzenia nowych podatków - bankowego i od supermarketów, zwiększenie o 1 miliard złotych poboru z dywidend oraz zwiększenie kwoty deficytu budżetowego o jeden - półtora miliarda złotych.

Mączyńska: propozycje gospodarcze Szydło słuszne, ale mało szczegółowe

Propozycje gospodarcze przedstawione w expose premier Beaty Szydło są "kierunkowo słuszne", zwłaszcza kwestie ożywienia inwestycyjnego, ale przedstawiono za mało szczegółów - powiedziała PAP przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. SGH Elżbieta Mączyńska.

Hasło o ożywieniu gospodarki jest dobre, ale nadal nie wiemy, jak to zrobić

̶ W tym expose zauważyłam bardzo dużo akcentów na rzecz ożywienia inwestycyjnego. Tylko że to jest bardzo ogólne, nie ma mechanizmów i nie ma detali. A diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach - mówiła oceniając wystąpienie programowe szefowej polskiego rządu.

Ekonomistka przypomniała, że inwestycje są niezbędne, by następował harmonijny wzrost gospodarczy, rozwój społeczny i ekologiczny.

"Te propozycje, które tam są podane, moim zdaniem są kierunkowo słuszne, a zwłaszcza propozycja dot. ożywienia inwestycyjnego. Problem inwestycji to jest problem całego świata - ekonomiści światowi, tacy jak Larry Summers, Paul Krugman i inni przestrzegają przed zagrożeniem sekularną stagnacją, czyli przed pułapką płynności. Pułapka płynności zdarza się, gdy przedsiębiorstwa mają pieniądze, a nie inwestują, bo nie widzą perspektyw, albo niepewność jest za duża, co do kształtowania się cen, inflacji itd." - tłumaczyła.

Dobrym pomysłem są ulgi inwestycyjne

Mączyńska wskazała na zapowiedzianą w expose możliwość ulg podatkowych w sytuacji, gdy przedsiębiorstwa będą inwestować. "To propozycja, która może zachęcić także te przedsiębiorstwa globalne, do reinwestycji zysków" - zauważyła.

Podkreśliła, że w expose mówiło się wiele o rozwoju. "To zresztą jest słuszne. Bo jeżeli nie ma zharmonizowanego wzrostu gospodarczego i rozwoju społecznego, to występuje bariera popytu, albo występuje dychotomia na rynku pracy - z tym wszystkim mamy do czynienia: mamy z jednej strony ludzi strasznie przepracowanych, którzy mają pracę, a z drugiej - ludzi całkowicie pozbawionych pracy. Dlatego więc ten akcent na rozwój społeczny, a nie tylko na wzrost PKB jest moim zdaniem słuszny" - powiedziała profesor.

Obniżenie wieku emerytalnego złym pomysłem

Negatywnie oceniła propozycje obniżenia wieku emerytalnego. "To jest sprzeczne z trendem demograficznym. Tu potrzebna jest większa elastyczność, dostosowanie możliwości przechodzenia na emeryturę w zależności od intensywności pracy. (...) Punktem wyjścia powinien być ten wiek, jaki został ustalony" - podkreśliła.

Trzeba zmienić podejście do podatków

Odniosła się także do podniesienia kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł. "Opodatkowanie ludzi, którym trzeba potem dopłacać ze względu na ubóstwo, jest błędne" - wspomniała.

Jej zdaniem jednak cały system podatkowy wymaga zmiany podejścia, ponieważ dochody coraz bardziej wymykają się spod kontroli podatkowej, a koszty kontroli są coraz większe. "Potrzebna jest inna filozofia podatkowa, takie kompleksowe podejście do podatków, żeby uwspólnić ten system podatkowy. Tyle dziur jest w tym systemie, zwłaszcza VAT-owskim, że to wymaga głębszej refleksji i filozofii. I to nie zostało zapowiedziane, zapowiedziane zostały poszczególne rozwiązania" - zaznaczyła profesor Mączyńska.

Premier Szydło w expose mówiła w środę m.in., że inwestycje w gospodarkę są jedyną drogą do rozwiązania problemu godziwie opłacanych i stałych miejsc pracy. Zaznaczyła, że inwestycje to także jedyna droga do przyspieszenia rozwoju i perspektyw dla młodych ludzi.

ZNP: "Cofnięcie reform to krok w złym kierunku"

ZNP z niepokojem wysłuchało zapowiedzi reformy edukacji w expose premier Beaty Szydło. Związek Nauczycielstwa Polskiego uważa, że propozycje nowej szefowej rządu to błąd.
Wiceprezes ZNP Krzysztof Baszczyński uważa, że cofnięcie reformy obniżającej wiek szkolny to krok bezsensowny. - Niektórym się wydaje, że ten projekt upodmiotowi rodziców. Tymczasem zdaniem związkowców oznacza on, że o edukacji dziecka będą decydować poradnie pedagogiczno-psychologiczne - mówi. PiS zapowiada, że do szkoły obowiązkowo pójdą dzieci siedmioletnie. Jeżeli jednak rodzic będzie chciał aby naukę szkolną rozpoczął jego sześciolatek, wcześniej będzie musiał zdobyć opinie poradni pedagogiczno-psychologicznej. Zdaniem ZNP rozsądniejszym byłoby rozwiązanie, jeżeli rodzic posyłałby dziecko wcześniej do szkoły bez tej opinii.
ZNP zapowiedziało też sprzeciw wobec wygłaszanych w expose planów likwidacji gimnazjów. Wiele lat temu związek sprzeciwiał się ich wprowadzeniu, w przeciwieństwie do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który głosował za nimi. Teraz związkowcy zamierzają bronić gimnazjów w imię spokoju w systemie edukacji.
Krzysztof Baszczyński zwraca też uwagę, że proponowane zmiany z pewnością oznaczają zwolnienia wśród nauczycieli. A to oznacza, że w najbliższych miesiącach wielu nauczycieli będzie żyć w niepewności czy od września przyszłego roku będą mieć pracę. - To z pewnością odbije się na jakości ich pracy - mówi.
Beata Szydło zapowiedziała też chęć powrotu do wychowawczej funkcji szkoły, która powinna nie tylko uczyć, ale także kształtować patriotycznie młodych ludzi. W tym celu ma zmienić się kanon lektur szkolnych i znaczenie przedmiotów takich jak historia.

Beata Szydło: Program naszego rządu to rozwój, rozwój, rozwój

Sejm/x-news

Piekarz: zapowiedzi premier odpowiadają wyzwaniom systemu podatkowego

Zapowiedzi premier Beaty Szydło odpowiadają wyzwaniom stojącym przez polskim systemem podatkowym, zwłaszcza jeśli chodzi o konieczność ograniczenia wyłudzeń VAT - mówi PAP ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego Radosław Piekarz. Krytykuje jednak podatek od marketów i bankowy.
Jego zdaniem wyzwaniem dla systemu podatkowego jest zwłaszcza ograniczenie luki w VAT (PwC szacuje, że w tym roku wyniesie ona ok. 53 mld zł). - Problem z oszustwami VAT jest bardzo duży, z tym trzeba coś zrobić. To nie tylko moja opinia, walkę z wyłudzeniami VAT zaleca Komisja Europejska, ale także Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który uznał ograniczenie luki w VAT za największe wyzwanie dla Polski - powiedział Piekarz.
Dodał, że wyzwaniem jest też walka z unikaniem opodatkowania w CIT, gdzie szacunki mówią o rocznych ubytkach od 10 mld zł do ponad 40 mld zł, ale jego zdaniem ta druga kwota jest jednak zawyżona.

Zmiany zaczęła wprowadzać PO

Ekspert odniósł się do zapowiedzianych przez premier zmian w administracji podatkowej. - One mają już miejsce. Zaczął je wprowadzać rząd Platformy Obywatelskiej, wzmacniając m.in. administrację podatkową w części, która ma walczyć z wyprowadzaniem przez firmy dochodów za granicę - zwrócił uwagę Piekarz.
Jego zdaniem zmiany dotyczące administracji podatkowej nie przyniosą jednak oczekiwanego skutku, jeśli chodzi o ograniczenie wyłudzeń VAT. - To nie jest problem zbyt małej liczby zatrudnionych urzędników, czy nieumiejętności prowadzenia przez nich postępowań. Aby ograniczyć wyłudzenia VAT, trzeba wprowadzić zmiany sugerowane przez Unię Europejską, stworzyć system komputerowy, który pozwalałby prawidłowo zarządzać ryzykiem podatkowym i wyłapywać firmy, i ludzi, którzy w tym procederze uczestniczą - powiedział Piekarz.

Technika w walce z przestępczością

Poparł więc zapowiedź wyposażenia urzędników w nowoczesne narzędzia informatyczne służące walce z przestępczością w VAT. Zaznaczył, że gdy obecnie urzędnicy idą na kontrolę firm wyłudzających podatek, okazuje się, że podmioty te już nie istnieją.
Ekspert wskazał zarazem, że choć propozycje premier Szydło zmierzające do uszczelniania systemu podatkowego odpowiadają na obecne wyzwania, niemniej pozytywnych efektów tych zmian dla budżetu można się spodziewać najszybciej w perspektywie kilku lat.
Piekarz krytycznie wyraził się natomiast o pomyśle wprowadzenia nowego podatku od supermarketów i banków, przekonując, że nie przyniosą one wysokich wpływów. - Sam PiS szacował, że będzie to 3,5 mld zł od supermarketów i 1,5 mld zł od instytucji finansowych, co daje dodatkowe 5 mld zł. To nie jest dużo - wskazał.

Podatek od supermarketów będziesz szkodliwy

Według niego podatek od supermarketów w kształcie zaproponowanym przez PiS będzie wręcz szkodliwy. - Może być uznany za niezgodny z prawem UE, bowiem ma działać podobnie jak VAT, czyli obciążać sprzedaż. Z wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE wynika, że państwa członkowskie nie mogą wprowadzać podatku podobnego do VAT. Poza tym prawdopodobnie sklepy wrzucą koszty tego podatku w ceny, co przełoży się na konsumentów. Konkurencja nie wymusi obniżenia marż, bowiem one są już i tak niskie - dodał.

Ekspert o transporcie w expose

Ważne zapowiedzi, ale więcej haseł, niż konkretów - tak fragmenty expose dotyczące transportu ocenił Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Jego zdaniem premier Beata Szydło poruszyła kilka ważnych spraw. Jedną z nich jest brak transportu kolejowego w coraz większej liczbie gmin. Ekspert przyznał, że likwidacja wielu połączeń kolejowych spowodowała, że niektóre części kraju zostały pozbawione komunikacji publicznej. A to może doprowadzić do wykluczenia społecznego mieszkańców tych regionów. Zdaniem Furgalskiego, wypowiedź premier Beaty Szydło może być odczytana jako chęć kontynuacji reform w spółce Przewozy Regionalne. Może to oznaczać zapowiedź rozbudowy siatki połączeń lokalnych. Ekspert zwrócił też uwagę na zapowiedź poprawy wydawania środków unijnych. Zaznaczył, że na złym zarządzaniu unijnymi pieniędzmi straciła już polska kolej. Furgalski ocenił, że deklaracje byłej minister infrastruktury o tym, że Polska nie straciła ani jednego euro z dotacji, są nieprawdziwe. Według Adriana Furgalskiego ważnym zadaniem dla rządu będzie też poprawa współpracy państwowych instytucji z firmami wykonującymi prace drogowe, czy też na kolei. Ekspert zwraca uwagę że była to jedna ze słabszych stron poprzednich rządów.

W części dotyczącej służby zdrowia powierzchowne i bez konkretów

Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy uważa, że expose premier Beaty Szydło w części dotyczącej służby zdrowia było powierzchowne i bez konkretów. Podczas expose premier Beata Szydło zapowiedziała finansowanie opieki zdrowotnej z budżetu państwa.
Krzysztof Bukiel mówi, że takie hasło nic nie znaczy, gdy nie znamy konkretów. Podkreśla, że powrót do finansowania przed wielu lat nie jest dobrym pomysłem, bo publiczny szpital, który otrzyma środki z budżetu nie będzie miał motywacji do leczenia chorych. Natomiast finansowanie budżetowe może oznaczać rynkową alokację tych środków. To ubezpieczony wybierałby placówkę, w której będzie się leczył, a za nim będą przelewane pieniądze.
Bukiel zaznacza, że również nie wiadomo jak rozumieć zapowiedź oddzielenia prywatnej służby zdrowia od publicznej. Jeśli placówki prywatne nie będą mogły udzielać świadczeń finansowanych ze środków publicznych, to będzie cofnięcie reformy z 1999 roku i chyba niemożliwe w podstawowej opiece zdrowotnej - zastanawia się. Jeśli lekarze nie mogliby pracować w publicznej i prywatnej służbie zdrowia - to ich wynagrodzenia musiałyby znacznie wzrosnąć.
Premier Beata Szydło zapowiedziała też, że osoby, które ukończyły 75 lat będą miały bezpłatne leki.

Łuczak o budżetowej służbie zdrowia

Finansowanie opieki zdrowotnej z budżetu państwa zapowiedziała w swoim expose premier Beata Szydło. W opinii doktora Jacka Łuczaka z Kolegium Lekarzy Rodzinnych dobry system zdrowotny można zbudować zarówno w oparciu o ubezpieczenia, jak i o budżet. Doktor Łuczak wyjaśnił, że Holandia ma jedną z najlepszych służb zdrowia na świecie i jest to model ubezpieczeniowy - czyli taki jak do tej pory w Polsce, z kolei w Danii - dobrze funkcjonuje system budżetowy. 100 złotych z ubezpieczenia wygląda tak samo, jak 100 złotych z budżetu. Problem w tym - jak te pieniądze wydać. Zdaniem doktora Łuczaka to będzie największe zadanie i wyzwanie dla nowego ministra zdrowia.
Premier Beata Szydło w expose podkreśliła, że w służbie zdrowia należy wrócić do programu profesora Zbigniewa Religi. - Pacjent nie może być pozycją w bilansie, lekarz księgowym, a szpital przedsiębiorstwem. Służba zdrowia nie może być nastawiona na zysk - mówiła. Jednocześnie zapewniła, że nie jest przeciwna rozwojowi prywatnych placówek, ale publiczna służba zdrowia i prywatna muszą być wyraźnie oddzielone.

"Tanie mieszkania są potrzebne"

Tanie mieszkania są potrzebne, gdyż wielu osób nie stać na kupowanie ich na rynku; jeśli państwo będzie dawało działki pod takie inwestycje, budowa tanich mieszkań będzie możliwa - mówi PAP Marcin Krasoń, ekspert Home Broker, komentując expose premier Beaty Szydło.
Według niego ważna jest też odpowiedź na pytanie, kto miałby dostęp do takich mieszkań, czy wszyscy mogliby je kupować, czy też brane byłyby pod uwagę jakieś kryteria.
Zdaniem Krasonia tanie mieszkania są potrzebne, gdyż dostępność mieszkań w naszym kraju jest ograniczona. - Mało kogo stać, by kupić mieszkania za gotówkę, a kredyt bankowy jest, ale dla wielu osób raty są za wysokie - wskazał.
- Myślę, że podstawą tego pomysłu, by budować tanie mieszkania, jest dostępność działek - powiedział ekspert. Zaznaczył, że jeśli gdyby działki będą "wnoszone przez stronę rządową", to jak najbardziej budowa "tanich" jest możliwa. Natomiast jeżeli inwestor musiałby kupować ziemię na rynku, to nie udałoby się zbudować tanich mieszkań. Podkreślił bowiem, że jednym z podstawowych kosztów budowy jest cena działki.

Istotne jest cena ziemi

Ekspert tłumaczył, że koszt budowy mieszkania w Warszawie i np. w Legionowie czy Pruszkowie różni się głównie przez cenę ziemi, ponieważ wydatki na materiały budowlane są zbliżone. Jeżeli - jak mówił - bierze się pod uwagę standardowe mieszkania, to są one drogie np. w Warszawie, gdyż ziemia jest droga. Krasoń dodał, że koszty budowy zależą też od standardu, zastosowanych technologii oraz projektu architektonicznego.
Zwrócił też uwagę na możliwy wpływ realizacji tego programu na rynek mieszkań w naszym kraju. Jak mówił, mieszkania w Warszawie kosztują ok. 8 tys. zł/m2, a te oferowane byłyby po 5 tys. zł za m2, to miałoby to wpływ na rynek nieruchomości i pytanie jest, jak by się wtedy zachował rynek?
Premier Beata Szydło w środowym expose zapowiedziała rządowy program budowy tanich mieszkań. - Chodzi o budowę tanich mieszkań na działkach, które za symboliczną opłatą odstąpi państwo czy różne przynależne do niego instytucje. Mieszkania budowane w tym trybie z kredytów bankowych - co podkreślam - bo nie chodzi o wykorzystywanie środków budżetowych, będą wynajmowane, a czynsz będzie obejmował także długoletnią spłatę kredytu, równoznaczną z powolnym wykupem mieszkania - wyjaśniła premier.

Kopacz o expose: obietnice bez szans na realizację

Cudowny koncert życzeń, nie widzę szans na realizację obietnic, zabrakło wskazania źródła ich finansowania - w ten sposób b. premier Ewa Kopacz (PO) oceniła expose szefowej rządu Beaty Szydło. Jej zdaniem, expose to był "mało profesjonalny plan na przyszłość".

Kopacz powiedziała w środę dziennikarzom, że w expose Szydło zabrakło jej przede wszystkim źródeł finansowania przedstawionych obietnic. - Nie usłyszałam ani jednego słowa, skąd wziąć pieniądze na obietnice, które pewnie są miłe dla wszystkich - zaznaczyła.

Powiązany Artykuł

PAP Szydło expose.jpg
Expose premier Beaty Szydło: 500 zł na dziecko, obniżenie wieku emerytalnego, podniesienie kwoty wolnej od podatku

"Żyjemy w dwóch równoległych wszechświatach"

- To był cudowny koncert życzeń, marzenia o tym, żeby wszystko, co zostało wygłoszone, się spełniło. Realnych szans na wypełnienie tych obietnic nie widzę - przekonywała Kopacz. Jak dodała, kiedy słuchała expose, to miała wrażenie, że "żyjemy w dwóch równoległych wszechświatach".
Zdaniem b. premier, wystąpienie Szydło, "to zapowiedź, że finanse (publiczne) będą systematycznie psute". - Psute finanse publiczne, to słaba sytuacja na rynkach - oceniła. Jak podkreśliła, obietnice Szydło nie mają żadnego pokrycia w budżecie państwa.

Ewa Kopacz o expose: To staje się mało poważne. Nie usłyszałam jednego słowa, skąd wziąć pieniądze

TVN24/x-news

"Wszyscy dostaną podwyżki"

- Wszyscy dostaną to, czego oczekiwali, wszyscy dostaną podwyżki, obietnice przerażają - oceniła Kopacz. Pytała też skąd Szydło weźmie bilion złotych, przeznaczonych na inwestycje, o których mówiła w expose.
- To mało profesjonalny plan na przyszłość, taki trochę z koszem prezentów dla wszystkich, a jak wiadomo, że jak dla wszystkich, to dla nikogo - przekonywała Kopacz.
- Jeśli trzeba będzie się wywiązać z obietnic, to mam bardzo konkretne pytanie, komu się zabierze? - pytała b. szefowa rządu.
Pytana, czy nie obawia się audytu, który zapowiedziała w expose premier Szydło, Kopacz powiedziała: Mam bilans zamknięcia we wszystkich resortach, jestem przekonana, że dzisiaj możemy dysponować wszystkimi danymi, w jakim stanie, w jakiej kondycji zostawiamy państwo. Jak dodała, te raporty są dostępne we wszystkich resortach.
Szydło zapowiedziała w expose, że jej rząd przeprowadzi audyt i powie Polakom, jaka jest sytuacja polskiego państwa. - Wyręczymy w tym naszych poprzedników - podkreśliła szefowa rządu.

Kosiniak-Kamysz: PiS nie ma szacunku dla demokracji

Po expose premier Beaty Szydło rodzi się wiele pytań – o daty, o szczegóły, ale podstawowe jest pytanie o szacunek do demokracji – mówił w środę w Sejmie szef PSL Władysław Kosiniak Kamysz. Tego szacunku, od trzech dni rządów PiS, po prostu nie ma - ocenił
- Jest też pytanie o podejście do demokracji, szacunku do niej, do wszystkich praw. PiS rządzi od trzech dni - jeszcze na dobre się nie rozpędził - a tego szacunku po prostu nie ma – ocenił.
Pytany po expose mówił, że dużej części licznych obietnic mogliśmy się spodziewać, bo znamy je z kampanii wyborczej. - Szkoda, że nie padły daty - od kiedy np. będzie wchodzić ustawa 500 zł na dziecko, bo to, że ustawa będzie w pierwszych 100 dniach rządu, to nie jest koniec drogi – powiedział Kosiniak-Kamysz.

Daty są kluczowe

- Data wejścia w życie może być odsunięta w czasie, a Polacy - myślę - czekają na to rozwiązanie od początku nowego roku – ocenił.
Według prezesa Stronnictwa w wystąpieniu premier zabrakło spojrzenia makroekonomicznego, perspektywy makroekonomicznej Polski. - O finansach usłyszeliśmy tylko, że będą dodatkowe 3 mld zł – 1,5 mld z jednego źródła i o 1,5 mld zł zwiększony deficyt. To zaskakujące, bo gdy my prezentowaliśmy nasz budżet, to mówiono „tak wielki deficyt”, a teraz ten deficyt zostanie powiększony – podkreślił.
Kosiniak-Kamysz ma też wiele pytań do Szydło dotyczących konkretnych tematów – np. podatków CIT i PIT, czy służby zdrowia. - Jak to ma wyglądać, bo z zapowiedzi można odczytać, że służba zdrowia państwowa ma być finansowana z państwowych pieniędzy, a prywatna z prywatnych. Co wtedy z lekarzami rodzinnymi – pytał. - Służba zdrowia na poziomie lekarza rodzinnego jest de facto prywatna i czy ona będzie finansowana? – pytał lider PSL.

IAR, PAP, abo, jk

Polecane

Wróć do strony głównej