Ministerstwo Zdrowia chce zakazać publicznego palenia e-papierosów
Ministerstwo Zdrowia przymierza się do wprowadzenia zakazu reklamy i używania e-papierosów w przestrzeni publicznej.
2016-01-24, 12:03
Użytkownicy elektronicznych "dymków" protestują przekonując, że nowe przepisy zmuszą ich do korzystania z palarni i wdychania trującego dymu ze zwykłych papierosów.
Nowa dyrektywa tytoniowa bije w e-papierosy
Polski rząd kontynuuje działania zmierzające do wdrożenia Dyrektywy Tytoniowej. Najbardziej kontrowersyjnym elementem planowanej nowelizacji ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych ma być przepis zabraniający używania e-papierosów w przestrzeni publicznej. Urządzeń nie będzie też można sprzedawać w Internecie i reklamować.
Przeciwnicy nowego rozwiązania argumentują, że zapis de facto zrównuje palaczy konwencjonalnych papierosów z użytkownikami e-papierosów. E-palaczom nie podoba się zwłaszcza to, że będą zmuszeni do korzystania z wydzielonych palarni i narażeni na wdychanie trującego dymu tytoniowego.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Dyrektywa tytoniowa ma obowiązywać od maja 2016 r.. Co zmieni?
Projekt nowelizacji powstał w Ministerstwie Zdrowia jeszcze za kadencji Mariana Zembali. Mimo zmiany szefa resortu, prac nad ustawą nie przerwano. Urzędnicy ministerstwa przekonują, że e-papierosy są szkodliwe, a bardziej restrykcyjne regulacje narzuca nie tylko Unia Europejska, ale i WHO. Resort nie skorzystał jednak z możliwości zlecenia badań, które potwierdziłyby szkodliwość e-papierosów.
Przeciwnicy noweli argumentują, że projekt wykracza daleko poza zapisy unijnej dyrektywy tytoniowej, która nie wymaga od państw członkowskich wprowadzania dodatkowych restrykcji i regulacji. Przytaczają też wyniki badań the Insider dla eSmokingInstitute. Zgodnie z nimi użytkownicy e-papierosów w 95 proc. rekrutują się spośród palaczy zwykłych papierosów, którzy chcą rzucić palenie lub przejść do mniej szkodliwego produktu jakim są e-papierosy. Przekonują, że dla wielu z nich to jedyna szansa na wyjście z nałogu.
Tezę o jednakowej szkodliwości "zwykłych" papierosów i e-papierosów podważa m.in. prof. Jan Lubiński z Pomorskiego uniwersytet Medycznego. Jego zdaniem w e-papierosach nie występuje fizyczny proces spalania, który powoduje wytwarzanie się trucizn, np. amoniaku, cyjanków, formaldehydu i tlenku węgla. Ilość smolistych substancji toksycznych jest więc znacznie niższa i porównywalna z ilością obecną w preparatach farmaceutycznych.
Liczbę użytkowników e-papierosów w Polsce szacuje się na 1,5-2 mln.
REKLAMA
Adam Tubilewicz
REKLAMA