Problem z podziałem częstotliwości dla LTE. Decyzja UKE do 15 maja
Nie potrzebuję raportu, aby wiedzieć, że 10 to więcej niż 5 - tak prezes UKE Magdalena Gaj skomentowała raport EY na zlecenie T-Mobile, zgodnie z którym wylicytowany przez P4 (Play) blok częstotliwości powinien trafić do T-Mobile, zaś blok "osierocony" przez NetNet do P4.
2016-04-06, 08:50
Do 15 maja ma zostać podjęta decyzja UKE w tej sprawie.
Jak dodała Gaj, obecnie przed Prezesem UKE nie toczy się debata tylko postępowanie administracyjne. - Najdalej do 15 maja zostanie podjęta decyzja administracyjna w tej sprawie. Prezes UKE weźmie pod uwagę stanowiska stron oraz przesłanki do wydania takiej decyzji, określone w prawie telekomunikacyjnym - m.in. ochronę konkurencji, czy efektywność wykorzystania widma - zaznaczyła.
Wynik aukcji
W wyniku aukcji częstotliwości 800 MHz dwa bloki częstotliwości zostały przyznane Orange, jeden T-Mobile, jeden P4 oraz jeden NetNet. Ta ostatnia firma (spółka Hieronima Ruty - współpracownika Zygmunta Solorza-Żaka) zrezygnowała jednak z rezerwacji. Za swój blok 5 MHz z zakresu 800 MHz miała wpłacić 2,05 mld zł, które zadeklarowała w aukcji. Według UKE rezygnacja NetNet oznacza automatyczne przyjęcie do rozpatrzenia wniosku na ten blok złożonego przez T-Mobile, którego oferta - 2,02 mld zł - była druga na liście.
Gdyby T-Mobile zdecydowało się na przejęcie bloku 5 MHz po NetNet, to ten blok nie sąsiadowałby z drugim, który spółka otrzymała w wyniku aukcji.
Zdaniem T-Mobile w obecnych warunkach rozkład zapewniający maksymalizację korzyści dla klientów, umożliwiający wdrożenie innowacyjnych technologii oraz gwarantujący efektywne wykorzystanie zasobów to taki, w którym rezerwacja bloku „A” i "B" przypada Orange Polska, "C" i "D" (w wyniku aukcji blok D przypadł P4, operatorowi Play - PAP) - właśnie T-Mobile, a "E" (blok "osierocony" po NetNet) - P4. Żeby tak się stało, UKE musiałby zaakceptować zamianę bloków pomiędzy P4 i T-Mobile.
Raport EY
EY na zlecenie T-Mobile przygotowało raport, z którego wynika, że najlepszy byłby scenariusz zakładający przyznanie przez UKE spółkom T-Mobile i Orange pasm o szerokości po 10 MHz położonych obok siebie, a sieci Play blok znajdujący się na drugim krańcu spektrum. Wariant ten - dowodzi EY - pozwala na "maksymalizację zasobów": stworzenie dwóch sieci działających z pełnymi prędkościami, jakie są możliwe do osiągnięcia z wykorzystaniem 10 MHz, uniknięcie ryzyka zakłóceń, zapewnienie poprawnej jakości usług, a jednocześnie minimalizację wydatków inwestycyjnych poprzez optymalne wykorzystanie masztów zarządzanych przez spółkę Networks! (spółkę należącą do Orange i T-Mobile), a także budowę sieci przy minimalnej liczbie nadajników.
- Szerokość pasma przekłada się wprost na maksymalne prędkości transmisji danych, jakie na bazie posiadanego spektrum operator może zaoferować końcowemu użytkownikowi. I tak sieć LTE tworzona na bazie widma o szerokości 10 MHz może pracować z maksymalną prędkością 70 Mbps, a sieć budowana na bazie 5 MHz nie osiągnie przepustowości większej niż 35 Mbps. Kluczowym jest także fakt, że dla częstotliwości 800 MHz nie opracowano standardów umożliwiających tzw. agregację pasma, a więc łączenie niesąsiadujących ze sobą bloków – tłumaczył w poniedziałek na konferencji Piotr Mieczkowski z EY.
Z raportu wynika, że brak możliwości połączenia dwóch niesąsiadujących ze sobą bloków częstotliwości to niejedyne ograniczenie standardu LTE 800 MHz. Innym problemem jest fakt, że dostępne na rynku nadajniki nie obsługują pasm szerszych niż 20 MHz. Oznacza to, że w przypadku, gdyby bloki T-Mobile i Orange nie leżały obok siebie (a np. w zakresie o szerokości 25 MHz, jak w scenariuszach A i B), budowa sieci wykorzystującej te zasoby będzie wymagała dublowania urządzeń, co znacząco podnosi koszty inwestycji. Co więcej, zwiększona liczba nadajników w połączeniu z ograniczoną przestrzenią na masztach telekomunikacyjnych oznacza konieczność dodatkowych inwestycji w budowę kolejnych masztów i przystosowania ich do funkcjonowania pod większym obciążeniem. Eksperci uważają, że dodatkowe koszty inwestycyjne dla branży mogą sięgnąć nawet 1 mld zł.
PAP, awi
REKLAMA