Wybory w USA: 10 możliwych scenariuszy gospodarczych w przypadku zwycięstwa Clinton

Kandydatka Demokratów w wyborach prezydenckich w USA - Hillary Clinton – jest postrzegana, według ogólnej opinii, jako jedyny rozsądny wybór, oznaczający kontynuację polityki opartej na dyskusji i normalności.

2016-11-07, 07:19

Wybory w USA: 10 możliwych scenariuszy gospodarczych w przypadku zwycięstwa Clinton
Hillary Clinton. Foto: Gage Skidmore from Peoria, AZ, Wikimedia Commons

Jest to o tyle ważne, że USA znajdują się obecnie w trudnej sytuacji – ich pozycja jako supermocarstwa słabnie, a uczestnictwo w kilku konfliktach i utrzymanie niemal 800 baz wojskowych na całym świecie staje się coraz trudniejsze i kosztowne.

Należy podkreślić, że prezydencja Clinton nie oznacza po prostu przeciwieństwa rządów kandydata Republikanów, Donalda Trumpa, a raczej kontynuację niestabilnego status quo.

Inwestorzy na rynku USD, obligacji rządowych oraz akcji (między innymi) uważają, że wygrana Clinton byłaby pozytywna dla tych aktywów. Wynika to przede wszystkim z obaw przed izolacjonistycznymi i protekcjonistycznymi pomysłami Trumpa. Jednak optymizm będący efektem wygranej Clinton może szybko osłabnąć, gdy zmierzy się ona z kolejnymi problemami, a pomysły Trumpa odejdą w niepamięć. Taka sytuacja  miała miejsce z innymi kontrowersyjnymi prezydenckimi kandydatami (pamięta jeszcze ktoś o poglądach Waltera Mondale’a dotyczących podatku dla firm?).

Czego można spodziewać się więc po prezydencji Clinton?

REKLAMA

Wojna

Biorąc pod uwagę poglądy Clinton oraz skład zespołu doradców, w przypadku jej wygranej możemy spodziewać się dosyć dziwnego połączenia polityki Baracka Obamy i George’a W. Busha. W polityce wewnętrznej, Clinton może pokazać swoją liberalną, a nawet progresywną twarz. W polityce zewnętrznej może pozostać neokonserwatystką.

Mimo agresywnej retoryki Trumpa, to właśnie działania Clinton mogłyby prędzej doprowadzić do wojny. Wsparła ona inwazję na Irak, „usunięcie” premiera Libii Mu'ammara al-Kaddafiego;  uważa również, że USA powinny zwiększyć swoje uczestnictwo w konflikcie w Syrii, w której bojownicy walczący przeciwko rządowi Bashara al-Assada już od dłuższego czasu mogą liczyć na amerykańską  pomoc.

Wspierając stworzenie tak zwanej “no-fly zone” w Syrii, Clinton ustawia USA na kolizyjnym kursie z Rosją – największym atomowym mocarstwem na świecie. Należy przy tym dodać, że z punktu widzenia międzynarodowego prawa, działania Rosji w Syrii – która wspiera uznany międzynarodowo rząd w walce przeciwko terrorystom i grupom bojowników – mają solidniejsze podstawy niż działania USA i ich koalicji.

Największym zagrożeniem związanym z prezydenturą Clinton jest polityka wspierania grup dżihadystów i terrorystów w walce ze świeckimi dyktatorami w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej – tak jak w przypadku Kaddafiego, Husajna i Assada. Biorąc pod uwagę sytuację w Libii i Iraku po zaangażowaniu się USA, trudno jest zaakceptować „humanitarne interwencje” USA, tak samo jak wsparcie Waszyngtonu dla Saudów, którzy wielokrotnie złamali prawa człowieka.

REKLAMA

Dlatego długoterminowy imperialistyczny projekt USA, kontynuowany podczas prezydentury Clinton, znacznie pogorszy relacje z mocarstwem atomowym - Rosją.

Boom na Wall Street

Rynki akcji chcą wygranej Clinton. Jej prezydentura nie tylko oznaczałaby status quo dotyczące międzynarodowego handlu, ale także łagodniejsze niż Trump stanowisko wobec Rezerwy Federalnej (Fed) i jej prezes Janet Yellen. Podczas pierwszej debaty prezydenckiej, Trump zaatakował Yellen, oskarżając ją i Fed o „działania uwarunkowane politycznie,” odnosząc się do utrzymywania przez bank stóp procentowych na niskim poziomie.

Od kryzysu finansowego, notowania akcji w USA i kurs dolara są ściślej powiązane z polityką Fedu niż w przeszłości. Podczas gdy Trump zarzuca Fed stworzenie „sztucznej gospodarki” poprzez utrzymanie stóp na niezwykle niskim poziomie, Clinton podkreśla, że „słowa mają swoje konsekwencje, słowa wpływają na rynki,” przedstawiając tym samym bardziej stonowane stanowisko i rozwagę, co podoba się Wall Street.

29 września, CNBC podał, że przedstawiciel Rady Gubernatorów Fed Lael Brainard wspiera kampanię prezydencką Clinton. Jeśli chodzi o dotacje na kampanię, to pomoc miliarderów dla Clinton i Trumpa można przedstawić jako relację 20:1. Clinton może liczyć między innymi na wsparcie wielkiego inwestora George’a Sorosa oraz zarządzającego funduszami hedgingowymi James’a Simonsa. Goldman Sachs zabronił swoim pracownikom wspomagać finansowo kampanię Trumpa (dotacje dla Clinton pozostają dozwolone).

REKLAMA

Elity finansowe naprawdę istnieją – i wspierają Clinton.

Powrót TPP

Clinton publicznie sprzeciwia się porozumieniu transatlantyckiemu (TPP), ale nikt tak naprawdę jej nie wierzy. Dlaczego? Clinton od dawna jest zwolennikiem multilateralnych porozumień handlowych (takich jak North American Free Trade Agreement – NAFTA – podpisana podczas prezydencji jej męża) a także procesów globalizacyjnych, stojących u podstaw podobnych umów.

W sierpniu, Clinton powiedziała zwolenników w Ohio, że “zatrzyma każde porozumienie handlowe”, które uderza w miejsca pracy i wynagrodzenia — w tym TPP. Jednak w 2012, przemawiając w Australii, Clinton stwierdziła, że TPP "wyznacza standard jeśli chodzi o porozumienia handlowe oraz dąży do stworzenia wolnego, przejrzystego i sprawiedliwego handlu — a także zasad obowiązujących wszystkie strony ".

23 października kandydat Demokratów na fotel wiceprezydenta Tim Kaine powiedział w programie NBC Meet The Press, że “nigdy nie należy zamykać drzwi” „dobrym porozumieniom”. Kilka tygodni temu, Wikileaks opublikował kilka e-maili między Clinton a topowymi przedstawicielami banków, w których kandydatka Demokratów napisała, że ma „zarówno publiczną jak i prywatną opinię” w sprawie reformy na Wall Street. Podczas drugiej debaty prezydenckiej, Clinton broniła tego stwierdzenia, używając porównań do Abrahama Lincolna.

REKLAMA

Silne zwyżki wielkich banków

W prognozach na czwarty kwartał, szef strategów akcyjnych Saxo Bank Peter Garnry stwierdził, że zwycięstwo Clinton oznacza silne zwyżki notowań amerykańskich banków z powodu utrzymania status quo. 4 października, Garnry zajął długą pozycję w JPMorgan z uwagi na prognozowaną podwyżkę stóp i normalizację polityki pieniężnej w 2016.

Podczas prezydentury Clinton bez wątpienia znajdzie się pod presją dalszej normalizacji polityki pieniężnej. Podczas gdy Trump zapowiedział zmiany w federalnej legislacji w celu umocnienia wielkiego biznesu, obecny porządek finansowy, który wspiera Clinton, w znacznej części opiera się na procesach globalizacyjnych.

Z korespondencji e-mailowej, opublikowanej przez Wikileaks, wynika również, że w 2013, podczas wystąpienia dla Goldmana Sachsa, Clinton wyraziła swoje zastrzeżenia dotyczące ustawy Dodd-Franka, stwierdzając, że akt ten został wdrożony „z uwagi na kwestie polityczne.”

Błędem jest założenie, że Demokraci to „lewica” a Republikanie to „prawica” i banki muszą wspierać prawicę. Demokraci to partia neoliberalna, a Republikanie w czasach Trumpa to populiści.

REKLAMA

Banki preferują neoliberalizm.

Sektor opieki zdrowotnej pod presją

Garnry przedstawia pozytywne prognozy dla sektora finansowego w przypadku wygranej Clinton, jednak ma odmienne zdanie wobec sektora opieki zdrowotnej – pojawiają się bowiem spekulacje, że Clinton pragnie rozwiązać problem wysokich cen leków. Jak podał CNN Money, “Clinton kilkukrotnie podkreśliła w kampanii, że zmierzy się z wysokimi cenami leków […] co za każdym razem powodowało spadek notowań firm farmaceutycznych.”

Według Garnry’ego, ”sektor opieki zdrowotnej czekają ciężkie czasy, ponieważ zarówno w przypadku Clinton jak i Trumpa, wysokie ceny leków oraz rosnące koszty związane z opieką zdrowotną znajdą się w centrum uwagi.” Tym niemniej można zaobserwować, że silniejszą negatywną reakcję notowań wielkich firm farmaceutycznych wywołałaby wygrana Clinton.

Warto przy tym wspomnieć, że w 1993 sromotną porażkę poniósł plan Clinton dotyczący opieki zdrowotnej – tak zwany program “Hillarycare”. Zmiany napotkały wtedy silny sprzeciw właśnie ze strony firm w sektorze.

REKLAMA

Pozytywny czynnik dla peso

Często można usłyszeć opinię, że “Donald Trump nie lubi Meksyku,” co jest oczywiście wywołane zapowiedziami kandydata Republikanów dotyczącymi zbudowania muru wzdłuż południowej granicy USA. Dodatkowo, Trump stwierdził w jednym ze swoich wystąpień, że “gdy Meksyk wysyła swoich obywateli, to nie wysyła najlepszych z nich, ale ludzi z wieloma problemami, którzy przynoszą te problemy do USA. Przynoszą także narkotyki oraz przestępstwa. Oraz gwałty”.

W tym wystąpieniu Trump oskarżył meksykański rząd, że pozwala przestępcom na emigrację do USA, aby ułatwić sobie rozwiązanie tego problemu na własnym podwórku. Nie jest to sytuacja bez precedensu; w 1980 lider Kuby Fidel Castro pozwolił przestępcom i chorym psychicznie na dołączenie do uchodźców przybywających do USA.

(Co ciekawe, Meksyk także rozważa budowę muru na własnej południowej granicy – według szacunków ONZ, każdego roku 400.000 osób z Ameryki Środkowej przekracza meksykańską granicę.)

Odchodząc na chwilę od tych niuansów, ogólna opinia na rynku jest taka, że Trump i Meksyk, a co za tym idzie – peso – stoją po przeciwnych stronach barykady. Meksykańska waluta zazwyczaj silnie umacnia się, gdy na jaw wychodzą skandale Trumpa lub ponosi on klęskę w debacie. A wygrana Clinton oznaczałaby najsilniejsze umocnienie peso.

REKLAMA

Sektor ropy naftowej pod silnym wpływem

7 września, Fortune podał, że Hillary Clinton zebrała “dwukrotnie więcej” środków z sektora paliwowego niż Donald Trump. Jest to pewna anomalia, ponieważ kandydat Republikanów tradycyjnie mógł liczyć na większe wsparcie finansowe ze strony wielkich w branży paliwowej. Jednak te wybory są wyjątkowe i mało sektorów preferuje politykę populistyczną kosztem neoliberalnej.

Należy także pamiętać o Syrii i Bliskim Wschodzie. Zero Hedge podał, że USA są zainteresowane budową ropociągu z Kataru do Europy, który ograniczyłby zależność Starego Kontynentu od dostaw z Rosji oraz oznaczałby silniejsze relacje z producentami ściślej współpracującymi z Waszyngtonem.

Taki ropociąg nie miałby szans, gdyby w Syrii nadal panowałby Assad. A trzeba dodać, że ma on wraz z rosyjskimi sojusznikami plany, aby zbudować własny ropociąg, biegnący z Iranu do Europy.

Plany Assada (i Rosji) nie mogłyby zostać jednak zrealizowane, gdyby obecny reżim upadł.

REKLAMA

Wolny handel

E-maile Clinton, opublikowane przez Wikileaks, są jednym z najgorętszych tematów kampanii. W większości przypadków - oprócz takich wyjątków jak obrona Clinton z odniesieniem do Lincolna oraz jej publiczne/prywatne poglądy - opinia publiczna skupia się przede wszystkim na ich źródle, które według wielu znajduje się w Moskwie.

Bez względu na ich pochodzenie, chcielibyśmy skoncentrować się na ich treści (aby zrozumieć etykę dziennikarską stojącą za naszą decyzją, warto przeczytać świetny artykuł Glenna Greenwalda w The Intercept).

W e-mailach można znaleźć treść płatnego przemówienia Clinton dla Banco Itau z Brazylii w 2013, w którym powiedziała: “moim marzeniem jest wspólny rynek na półkuli, z wolnym handlem i otwartymi granicami […] wspierający wzrost i dający szanse każdej osobie na półkuli.”

Jeśli prześledzić karierę Clinton, można znaleźć więcej podobnych stwierdzeń. Kandydatka Demokratów to zwolennik wolnego handlu, ze znacznym naciskiem na współpracę z Ameryką Południową.

REKLAMA

Trudne czasy dla przemysłu

Jednym z głównych powodów, który stoi za protekcjonistyczną i izolacjonistyczną polityką Donalda Trumpa, jest upadek sektora przemysłowego USA oraz proces offshoringu wielu miejsc pracy, które tworzyły kiedyś atrakcyjne warunki dla amerykańskiej klasy robotniczej. Miejsca pracy w sektorze usług, które miały być rekompensatą za stracone pozycje w sektorze przemysłowym, nie oferują takiej stabilności zatrudnienia.

Podczas kampanii w takich miejscach jak Michigan lub Ohio, charakteryzujących się liczną klasą robotniczą, Clinton próbowała zmierzyć się z problemami tych osób, które były kiedyś zatrudnione w sektorze przemysłowym. Należy jednak pamiętać, że kandydatka Demokratów jest przede wszystkim zwolennikiem wolnego handlu. Jak producenci poradziliby sobie na przykład na „półkuli pełnej wolnego handlu”? Obecnie związkowcy zatrudnieni w motoryzacyjnej Wielkiej Trójce zarabiają od 50 do 60 dol./godzinę.

W Meksyku, trzech największych producentów płaci od 8 do 10 dol. za godzinę.

Kryzys legitymacji władzy ('rewolta społeczeństwa!')

Przejdźmy teraz do kluczowego scenariusza. Trump zapowiedział, że jeśli przegra, to nowa administracja nie może liczyć na spokój.

REKLAMA

Trump spędził cały październik na przekonywaniu swoich wyborców, że system polityczny jest zmanipulowany, wyniki sondaży sfałszowane, a skorumpowane elity robią wszystko, aby zapewnić zwycięstwo ClintonTrump powiedział swoim zwolennikom: 'W pełni zaakceptuję wyniki wyborów … jeśli je wygram”.

Amerykańskie społeczeństwo jest obecnie na tyle spolaryzowane, że polityczne wizje preferowane przez populistyczną prawicę i przez neoliberalną lewicę stoją w silnej sprzeczności. Tak jak w Europie, istnieje ogólne przekonanie, że elity opierają się na konsensusie z Davos i zrobią wszystko co w ich mocy, aby utrzymać preferowany przez nich światowy porządek. Retoryka Trumpa odzwierciedla zaś oczekiwania osób, które stały dotychczas na straconej pozycji.

Czy obawy przed wpływami elit są uzasadnione? Cóż, z jednej strony doszło w końcu do Brexitu, czego establishment nie chciał. Z drugiej strony, prezesem firmy produkującej maszyny do głosowania Smartmatic jest Mark Malloch-Brown, który zasiada w zarządzie Open Society Foundation George’a Sorosa, gwarantującego wsparcie finansowe Clinton. Maszyny do głosowania Smartmatic znajdują się w 16 stanach, w tym tak ważnym dla wyniku wyborów jak Floryda.

Zwolennicy Trumpa z pewnością szukają podobnych powiązań. Dla wyborców Clinton – nawet dla tych, którzy doszukiwali się nieprawidłowości w 2004, gdy wspierający Republikanów Diebold kontrolował większość maszyn głosujących w USA – są one po prostu fantazjami paranoików.

REKLAMA

Właśnie tak wygląda USA tuż przed 58. wyborami prezydenckimi. Około połowa społeczeństwa uważa Clinton za rozważnego polityka a Trumpa za politycznego clowna, któremu pozwolono na rozpychanie się łokciami na scenie politycznej i obrzucanie błotem każdego, kto stoi po drugiej stronie barykady.

A druga połowa? Wspiera kandydata, który ryzykuje wszystko, aby wyrwać państwo z rządów technokratów zasiadających od dekad w Waszyngtonie.

Co jeszcze?

Ameryka będzie wyglądać tak samo po 9 listopada.

REKLAMA

Martin O'Rourke, dyrektor zarządzający TradingFloor.com, Saxo Bank

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej