Mnożą się chińskie przejęcia w Polsce. Made in China to zysk czy ryzyko?
Chińczycy przejmują polskie spółki. Czy konsekwencją będzie zmiana stylu zarządzania na azjatycki? Nawet jeśli nie, to np. taki Konsalnet może mieć inny problem.
2017-04-16, 08:59
Za 110 mln euro China Security & Fire kupiło polską spółkę ochroniarską Konsalnet; W branży pojawiły się pytania, czy Chińczycy będą wprowadzać nowe zwyczaje w zarządzaniu pracownikami i samym funkcjonowaniu firmy; Mamy opinie na ten temat czołowych przedstawicieli branży ochroniarskiej.
Chińczycy coraz częściej inwestują w Europie, także w Polsce. Rok temu Abris Capital sprzedał polską firmę Novago chińskiej Everbright International za 123 mln euro. Wcześniej Chińczycy zostali właścicielami fabryki amortyzatorów Delphi w Krośnie. Ostatnią głośną akwizycją było kupno firmy ochroniarskiej Konsalnet przez China Security & Fire.
Pojawienie się nowego właściciela - sporej wielkości chińskiej firmy - w jednej z największych w Polsce firm ochrony spowodowało spore zamieszanie w branży security. Po raz pierwszy w tej części Europy Chińczycy zainwestowali, i to całkiem sporo, bo ponad 110 mln euro, w branżę usługową, a w dodatku w taki jej segment, który nie cieszy się ostatnio raczej wielkim zainteresowaniem zagranicznych inwestorów. Dotychczasowy właściciel firmy (fundusz Value 4 Capital) podejmował w ciągu ostatnich lat próby jej sprzedaży, jednak - jak donosiła prasa - nic z tego nie wyszło.
W końcu, nieoczekiwanie, rynek obiegła informacja, że Konsalnet ma nowego właściciela. To pierwsza tak poważna transakcja na polskim rynku ochrony od co najmniej 5 lat, kiedy ten sam Konsalnet kupił cały polski oddział zagranicznego potentata G4S, stając się liderem akwizycji w całej branży usług outsourcingowych w Polsce.
REKLAMA
Chińczycy nie psują dobrze funkcjonującego mechanizmu
Wraz z pojawieniem się nowego właściciela, którym jest chińska firma China Security & Fire, świadcząca usługi ochrony m.in. w Tajlandii czy Australii, a także będąca producentem technologii stosowanych w ochronie, pojawiły się w branży pytania, czy Chińczycy będą wprowadzać nowe zwyczaje w zarządzaniu pracownikami i samym funkcjonowaniu firmy, co z kolei może wpłynąć na pojawienie się nowych standardów w polskiej ochronie osób i mienia.
Eksperci i branża twierdzą, że nie, ponieważ Chińczycy raczej w zarządzanie nie ingerują, poza tym sytuacja na naszym rynku ochrony jest w ostatnim czasie dość skomplikowana – weszła minimalna stawka godzinowa, rynek jest rozdrobniony, trwa cały czas dołowanie stawek na przetargach. China Security & Fire w tych okolicznościach nie będzie chciała podejmować jakichkolwiek radykalnych działań.
Prezes Polskiej Izby Ochrony Sławomir Wagner jest zdania, że Chińczycy będą musieli postępować w oparciu o polskie realia i nie będą mogli podważać tutejszego porządku. Na pewno będą jednak próbowali wprowadzać swoje sposoby dotyczące zarządzania firmą, a co za tym idzie personelem – poczynając od kadry menadżerskiej, a potem coraz niżej do pracowników. Jeśli inne firmy uznają, że efekty tych zmian są dla nich pozytywne, będą je wprowadzać.
W opinii Beniamina Krasickiego, prezesa City Security, pojawienie się firmy z Chin oznaczać będzie, że będą musieli utrzymać dotychczasowych menadżerów i zmotywować ich do kontynuacji pracy, ale już dla nowego właściciela, z jego polityką i nową strategią rozwoju lub wynająć i zakontraktować nowych menadżerów – w tym z zagranicy – jeśli właściciel uzna, że potrzebna jest jakaś zmiana.
REKLAMA
- Największym zagrożeniem dla nowego właściciela firmy może być odpływ klientów i prawdopodobnie większość zmian dotyczyć będzie modelowania organizacji, aby zminimalizować ten odpływ. Nie będzie raczej nowego modelu zarządzania personelem, bo już wcześniej został on wprowadzony – m.in. dzięki zagranicznym sieciom ochrony działającym na polskim rynku – wyjaśnia Krasicki.
Podobne zdanie ma Radosław Busiło, członek zarządu RR Security, który wyjaśnia, że niezależnie od tego, skąd jest właściciel, to polski rynek sam kształtuje metody zarządzania personelem. Każda firma, aby utrzymać się na specyficznym polskim rynku, musi dostosować się do jego realiów.
- Polski rynek po prostu nie pozwoli im, przynajmniej dziś, na wprowadzenie radykalnych zmian. Mowa tu oczywiście o świadczeniu usługi ochrony fizycznej. Co za tym idzie - nie należy też spodziewać się rewolucji, na pewno nie w sferze płacowej – polski rynek nadal oswaja się ze zmianami dotyczącymi ustanowienia minimalnej stawki za roboczogodzinę – analizuje Radosław Busiło.
Ernest Kuś ze specjalizującej się relacjach gospodarczych z Azją kancelarii Cathay Associates uważa, że w Konsalnecie praktycznie nic się nie zmieni. Inwestorzy z Chin wychodzą bowiem zawsze z założenia, że nie psują maszyny, która dobrze funkcjonuje.
REKLAMA
- Jeśli spojrzymy na transakcje, to zazwyczaj kupują podmioty o ugruntowanej pozycji rynkowej, dobrze funkcjonujące, zwykle mające bardzo dobrą pozycję w swoim segmencie. Zwyczajowo nie zmieniają zarządów, ewentualnie dodają kogoś do kontroli, a w szczególności do nauki, to znaczy uczą się od obecnych zarządów – wyjaśnia Kuś.
Ernest Kuś podaje też przykłady - dotychczasowy zarząd pełni swoje funkcje po przejęciu przez chińskiego inwestora m.in. w przypadku Novago, Animexu czy Volvo.
Technologia zastąpi człowieka?
Przedstawiciele branży zauważają, że Chińczycy mają bezpośredni dostęp do tanich technologii, jakich coraz częściej używa się w branży ochrony w Polsce.
- Mogą to wykorzystać, wypuszczając na rynek, i to po bardzo niskich cenach, rozwiązania technologiczne, które w dużej mierze wpłynąć mogą na zastąpienie pracowników technologiami – przewiduje Beniamin Krasicki.
REKLAMA
Dzieje się tak zwłaszcza teraz, gdy znacznie podrożały koszty pracy, bo wprowadzona została minimalna stawka godzinowa. Opłaca się w związku z tym więcej zainwestować w sprzęt i nie zatrudniać tylu osób, co dawniej. Chińczycy mogą być zatem bardziej konkurencyjni, a na dodatek, mogą handlować sprzętem w Polsce.
Radosław Busiło zwraca uwagę, że zwłaszcza od 1 stycznia, polscy klienci znacznie bardziej zainteresowani są inwestycjami w rozwiązania techniczne, które wspierają, bądź w niektórych przypadkach nawet wyręczają pracowników ochrony.
Dostęp do najnowocześniejszych rozwiązań technicznych bez udziału pośredników spowoduje przede wszystkim możliwość proponowania niektórych rozwiązań w konkurencyjnych cenach.
- Jeśli więc chodzi o rozwój firm ochrony w kierunku projektowania oraz budowania systemów zabezpieczeń technicznych, to nadal jest to niewątpliwie dobry moment do rozpoczęcia budowy pozycji lidera na polskim rynku, a być może na rynku europejskim – wyjaśnia członek zarządu RR Security.
REKLAMA
Zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa
Sławomir Wagner zauważa, że wszystko to może przełożyć się na dalszej zmniejszenie wartości naszego rynku ochrony, gdzie i tak mamy już do czynienia z próbowaniem marginalizowania komercyjnych firm ochrony np. przez Pocztę Polską lub inne podmioty powiązane z sektorem publicznym, zwłaszcza w ochronie obiektów należących do sektora publicznego.
Ponadto wejście chińskiego inwestora może być istotne dla bezpieczeństwa Polski. - Tajemnicą poliszynela jest bowiem to, że wiele chińskich firm, które inwestują w Europie, powiązane są z tamtejszym establishmentem – mówi Beniamin Krasicki.
W związku z tym organy administracji mogą cofnąć niezbędne dla chronienia obiektów specjalnych (np. lotniska, jednostki wojskowe, elektrownie) uprawnienia. Może to zatem dać pretekst rządowi do dalszego ograniczania udziału komercyjnych firm z ochrony sektora publicznego w Polsce. Prezes Polskiej Izby Ochrony dopuszcza właśnie taki scenariusz.
Bartosz Dyląg
REKLAMA
REKLAMA