Wielka Brytania walczy ze śmieciówkami. Chce zapewnić pracownikom przywileje i komfort
Wielka Brytania potrzebuje reform rynku pracy, które będą chroniły pracowników sektora tak zwanej gig economy - wynika z opublikowanego raportu.
2017-07-12, 08:36
Czytamy w nim, że brytyjskie przepisy nie nadążają za dynamicznymi zmianami w gospodarce, a nowe formy zatrudnienia stworzyły wiele luk prawnych, nierzadko pozwalających na wykorzystywanie ludzi.
Pracownicy pozbawieni uprawnień
Raport, badający sytuację ludzi na umowach śmieciowych - takich jak kurierzy czy pracownicy firm przewozowych - został zamówiony przez rząd i sporządzony przez zespół, na którego czele stał Matthew Taylor, były doradca Tony'ego Blaira. Jego przygotowywanie trwało dziewięć miesięcy. Według diagnozy, wielu ludzi zatrudnionych w tym sektorze pracuje w pełnym wymiarze godzin. Ich oficjalny status to jednak "samozatrudnieni" świadczący usługi zewnętrzne - bez wielu uprawnień przysługującym ludziom zatrudnionym na etat. Mowa tu choćby o ubezpieczeniu, płatnym urlopie czy zwolnieniu chorobowym.
Skarb państwa traci około sześciu miliardów funtów rocznie
Wśród sugestii raportu znajduje się na przykład zalecenie, by osoba pracująca formalnie jako zewnętrzny dostawca usług, ale de facto pracująca dla jednego pracodawcy, była objęta świadczeniami przysługującymi ludziom zatrudnionym na etat. W dokumencie znajduje się też apel, by ukrócić płacenie za usługi gotówką, bo pieniądze przechodzące z ręki do ręki często omijają brytyjskiego fiskusa. Autorzy analizy oceniają, ze w wyniku tego procederu skarb państwa traci około sześciu miliardów funtów rocznie.
Brak komfortu pracownika
- Zła praca, pełna niepewności i kontroli ,jest zła przede wszystkim dla samopoczucia człowieka, a powoduje też koszty dla społeczeństwa - podkreślał Matthew Taylor podczas prezentacji raportu. Na sali obecna była też premier Theresa
May, która mówiła, że zapewnienie godnych warunków pracy jest w interesie samych przedsiębiorców. Zapowiedziała, że pochyli się nad konkluzjami raportu, deklarując, iż chce, by jej rząd stał po stronie ludzi związanych różnego rodzaju umowami o pracę.
REKLAMA
Wybór pracownika?
Konkluzje raportu wywołują niepewność niektórych przedsiębiorców. W rozmowie z BBC Karl Plunkett z firmy Pimlico Plumbers, która stosuje krytykowane rozwiązania, wskazywał, że często ludzie pracujący w ten sposób robią to na własne życzenie. - Nasi specjaliści dostają 50-60 funtów za godzinę. I my, i oni wolimy taki układ. Nasi ludzie otrzymują więcej pieniędzy i sami oszczędzają sobie pieniądza na czas choroby czy urlopu - podkreślał Karl Plunkett.
Z kolei zdaniem głównej partii opozycyjnej, raport nie idzie wystarczająco daleko. Partia Pracy chciałaby całkowicie zakazać tak zwanych umów zerogodzinowych, a więc niegwarantujących świadczeń ani minimum godzin przepracowanych na przestrzeni miesiąca.
abo
REKLAMA