Katalonia chce niepodległości, ale gotowa jest na mediacje. Hiszpania straci motor gospodarczy?
Niepodległość Katalonii – bez względu na to, czy oznacza utworzenie nowego państwa, czy wywalczenie jeszcze większej niezależności od Madrytu, będzie na pewno bacznie obserwowane przez rynki i ekonomistów.
2017-10-11, 11:09
Posłuchaj
Premier Katalonii Carles Puigdemont podpisał we wtorek wieczorem deklarację niepodległości, wzywającą inne państwa do uznania "republiki Katalonii". Jednak zastrzegł, że skutki tej deklaracji powinny zostać odroczone aby umożliwić rozmowy z Madrytem o przyszłości regionu.
Podpisana w katalońskim parlamencie regionalnym deklaracja niepodległości nie ma mocy prawnej, nie była zgłoszona do kancelarii parlamentu ani przegłosowana.
Dokument zatytułowany "Deklaracja przedstawicieli Katalonii" głosi, że "z dniem dzisiejszym Katalonia odzyskuje pełną suwerenność".
- Wzywamy wszystkie państwa i organizacje międzynarodowe do uznania republiki Katalonii za państwo niepodległe i suwerenne. Wzywamy rząd Katalonii, by podjął wszelkie konieczne kroki, aby uczynić tę deklarację niepodległości możliwą i w pełni skuteczną - głosi tekst.
Nie jest jasne, jaką wartość prawną będzie miała deklaracja bowiem wcześniej, występując przed parlamentem, Puigdemont ogłosił niepodległość, ale zaraz potem zaapelował do deputowanych by odroczyli o kilka tygodni secesję Katalonii aby umożliwić rozmowy z rządem w Madrycie o przyszłości regionu.
Madryt ogłosił wcześniej, że deklarację szefa władz Katalonii uznaje za "niedopuszczalną". Hiszpańska wicepremier Soraya Saenz de Santamaria oświadczyła, że jeśli Puigdemont chce rozmów to powinien powrócić "na drogę prawa".
REKLAMA
KE ponawia apel o dialog w sprawie Katalonii
Wcześniej we wtorek również Komisja Europejska zaapelowała ponownie o podjęcie dialogu między władzami w Madrycie a separatystami z Katalonii.
- Wezwaliśmy wszystkie zainteresowane strony, by możliwie szybko zakończyły konfrontację i rozpoczęły dialog – powiedział we wtorek rzecznik Komisji Europejskiej Alexander Winterstein.
- Przemoc, jak już zaznaczaliśmy, nie może być narzędziem polityki. Wyrażamy ufność, że premier (Mariano) Rajoy będzie w stanie przeprowadzić kraj przez ten drażliwy proces z pełnym poszanowaniem konstytucji Hiszpanii i podstawowych praw obywateli.
Winterstein przypomniał przy tym stanowisko Komisji w sprawie statusu zarówno Katalonii, jak i wszystkich innych regionów w krajach Unii Europejskiej, które noszą się z zamiarem odseparowania od rządów centralnych.
- Jest to wewnętrzna sprawa Hiszpanii, która powinna być rozstrzygnięta na gruncie hiszpańskiej konstytucji. (…) Powtórzę stanowisko prawne, przyjęte przez poprzednią komisję i podtrzymane przez obecną: jeśli referendum (niepodległościowe – przyp. red.) organizowane jest zgodnie z konstytucją danego kraju, to dane terytorium po ogłoszeniu niepodległości staje się terytorium nie należącym do Unii Europejskiej - zaznaczył.
Zasugerował tym samym, że po ewentualnym ogłoszeniu niepodległości przez Katalonię, co rząd w Madrycie uznaje za niekonstytucyjne, Bruksela będzie nadal uznawać ten region za integralną część państwa hiszpańskiego.
Katalonia: silnik Hiszpanii
O tym, że pytanie, kto bardziej skorzysta lub straci na rozwodzie, jest zasadne, świadczy pozycja gospodarcza Katalonii. Można ją opisać właściwie jednym zdaniem – Katalonia, przy ludności stanowiącej 16 proc. kraju, wytwarza prawie 19 proc. PKB i odpowiada za 25 proc. eksportu, a dochód na głowę jest również o 19 proc. większy od średniej w Hiszpanii.
Jak pisze w swoim raporcie Christopher Dembik, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Banku, Katalonia to zdywersyfikowana gospodarka, która charakteryzuje się bardziej zrównoważoną strukturą produkcyjną niż inne regiony w Hiszpanii.
REKLAMA
Dominują tu usługi, tak jak w przypadku wszystkich rozwiniętych gospodarek, ale warto także wspomnieć o udziale wartości dodanej brutto (GVA) przemysłu, która jest dość wysoka w porównaniu do Hiszpanii i UE.
Silny przemysł dzięki wysokiemu eksportowi
Po gwałtownym spadku w latach 2009-2013 z powodu pęknięcia bańki na rynku nieruchomości, przemysł Katalonii stanął na nogi dzięki eksportowi i znajduje się obecnie w lepszej sytuacji niż kilka lat temu. W odróżnieniu od wielu regionów, w których doszło do deindustrializacji, przemysł pozostaje filarem katalońskiej gospodarki.
Kiedyś nazywana "fabryką Hiszpanii", Katalonia może pochwalić się także rozwiniętym sektorem wytwórczym, czytamy w opracowaniu Saxo Banku.
To sprawia, że w przypadku tego regionu, mamy do czynienia z bardzo umiędzynarodowioną gospodarką z nadwyżką handlową wynoszącą 11,5 proc. PKB w 2015 roku.
REKLAMA
Mocny, zdywersyfikowany eksport
Ta otwartość gospodarcza, wraz z boomem w sektorze budowlanym oraz wejściem do strefy euro, tłumaczy cud gospodarczy od 1999 do 2008 roku, który charakteryzowało średnie tempo wzrostu PKB na poziomie 3,7 proc.
UE, oczywiście, jest naturalnym rynkiem dla eksportu (trzema największymi partnerami handlowymi są Niemcy, Francja i Włochy), ale Katalonia także skutecznie zdywersyfikowała swój handel podczas kryzysu zadłużenia w Europie. Wynik jest taki, że udział eksportu do państw spoza UE (przede wszystkim do Ameryki Południowej) wzrósł z 26,7 proc. w 2000 roku do 35 proc. w 2015 r.
Katalonia: 13. państwo w Unii?
Stąd, jak konkluduje analityk Saxo Banku, Katalonia, pod warunkiem pozostania w EMU, poradziłaby sobie jako niepodległe państwo.
Ocenia, że W UE niepodległa Katalonia zajęłaby 13. pozycję w hipotetycznym rankingu EU29.
REKLAMA
Jak jednak zauważa, bez względu czy region uzyska niepodległość czy pozostanie w Hiszpanii, będzie musiał zainwestować w kapitał ludzki i edukację, aby uniezależnić się od nisko płatnych etatów na ścieżce wzrostu.
Kolejne problemy do rozwiązania
To nie jedyny problem, z którym musiałaby sobie poradzić Katalonia. Jak wynika z opracowania Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych CASAE, dwucyfrowa stopa bezrobocia sprawia, że rynek pracy jest równie dysfunkcyjny co przed kryzysem.
Co więcej, trwała presja na uporządkowanie finansów publicznych Katalonii skutkuje brakiem programów wydatków socjalnych w regionie, co tworzy podstawy dla narastania nierówności.
Mimo, że Katalonia silnie zainwestowała w infrastrukturę badawczą na uniwersytetach, nie stworzyła jeszcze takich warunków, jakie można spotkać na przykład w Niemczech lub Szwecji, w których uniwersytety i sektor prywatny ściśle współpracują w celu wdrażania innowacji.
REKLAMA
W sektorze prywatnym model wzrostu nadal opiera się na słabo wykwalifikowanych miejscach pracy, zwłaszcza w sektorze usług powiązanym z turystyką. Charakteryzują się one niską wydajnością i będą one ograniczać potencjał PKB w średnim i długim okresie.
Co z długiem publicznym, walutą, współpracą z EBC?
Ekonomiści dopowiadają, że secesja otwiera kolejne pytania dotyczące gospodarki. Przypominają, że jednym z większych problemów, który wymagałby negocjacji, jest dług publiczny Hiszpanii, wynoszący 1,3 bln euro. Czy Katalonia wzięłaby na swoje barki spłatę jego części?;Czy secesja oznaczałaby stratę dostępu do Europejskiego Banku Centralnego (np. do wartej 1 bln euro linii kredytowej dla europejskich banków w celu zachęcenia ich do niskooprocentowanych pożyczek do małych firm?; A co z walutą – euro czy własna?
Masowa ucieczka firm?
Tymczasem pytania o konsekwencje secesji mają również hiszpańskie firmy. W ostatni czwartek hiszpański bank Sabadell postanowił przenieść swą siedzibę z katalońskiego miasta Sabadell do Alicante. Decyzja zapadła na nadzwyczajnym posiedzeniu spółki.
REKLAMA
Caixabank, trzeci co do wielkości bank Hiszpanii, rozważa przeprowadzkę do Las Palmas lub Madrytu.
Wartość firm, które przenoszą swoje siedziby poza Katalonię, wynosi 50 proc. PKB tego regionu - szacuje we wtorek dziennik "El Mundo". Rosnąca liczba przedsiębiorstw zapowiadających przeprowadzkę może utrudnić proces separacji regionu od Hiszpanii - czytamy.
"Projekt niepodległościowy został poważnie zagrożony przez banki i inne przedsiębiorstwa, które podjęły już decyzję o przeniesieniu siedziby z Katalonii bądź noszą się z takim zamiarem. Ich wartość odpowiada 50 proc. produktu krajowego brutto tego regionu" - napisał wydawany w Madrycie "El Mundo".
Zdaniem hiszpańskiej gazety kataloński PKB wynosi obecnie ponad 210 mld euro, czyli 20 proc. PKB Hiszpanii. Dziennik odnotował, że tylko spółki z dotychczasową siedzibą w Katalonii notowane na indeksie giełdowym IBEX największych spółek akcyjnych Giełdy Papierów Wartościowych w Madrycie mają wartość przekraczającą łącznie 90 mld euro.
"Wszystkie one znajdują się już na "pożegnalnej liście", by opuścić Katalonię w przypadku ogłoszenia niepodległości. Colonial, Abertis i Cellnex przyłączyły się w poniedziałek do Caixabanku i Sabadella. Do grona tego powinna dołączyć Planeta, której władze już zapowiedziały, że zmienią siedzibę na Madryt, jeśli zostanie ogłoszona deklaracja niepodległości" - napisał "El Mundo".
"El Mundo" powołuje się też na źródła w największej katalońskiej organizacji przedsiębiorców Foment del Treball, według której po deklaracji niepodległości może nastąpić nie tylko masowa przeprowadzka siedzib "kilkuset spółek", ale również "lawinowa ucieczka kapitału w następstwie przenoszenia kont bankowych poza Katalonię".
Według hiszpańskich mediów do wtorku decyzję o przeniesieniu siedziby poza Katalonię podjęło już ponad 20 dużych firm.
W samej Hiszpanii secesja budzi nie tylko pytania, ale i zwykły strach
Prawie trzy czwarte ankietowanych w Hiszpanii przedsiębiorców obawia się, że ewentualna secesja Katalonii byłaby ciosem dla gospodarki tego kraju - wynika z sondażu przeprowadzonego przez firmę Deloitte i opublikowanego przez dziennik "El Pais".
I trudno im się dziwić. Gospodarka Hiszpanii bez Katalonii na pewno nie zginie, ale na pewno odczułaby skutki rozwodu. Wszak to prawie jedna piąta PKB, obliczana na ponad 190 mld euro, jedna czwarta eksportu tego kraju. Nietrudno zgadnąć, że brak tego potencjału odbiłby się na ratingu, tego wciąż nękanego problemami z bezrobociem i niezbyt nowoczesną gospodarką kraju.
REKLAMA
Jarosław Krawędkowski, IAR, PAP, Saxo Bank, CASE
REKLAMA