Nakłady na służbę zdrowia wzrosną. "Są środki w projekcie budżetu na 2018 rok"
W projekcie ustawy budżetowej na 2018 r. zabezpieczono środki na stopniowy wzrost nakładów na ochronę zdrowia – zapewniła w środę w Sejmie wiceminister zdrowia Katarzyna Głowala. W 2018 r. na ochronę zdrowia będzie przeznaczone 4,67 proc. PKB.
2017-10-25, 19:51
Projekt przyjęty przez rząd zakłada, że w 2018 r. na ochronę zdrowia będzie przeznaczone 4,67 proc. PKB; a rok później 4,86 proc. Nakłady na ten cel będą wzrastać w kolejnych latach: w 2020 r. - 5,03 proc, w 2021 r. - 5,22 proc., w 2022 r. 5,41 proc., w 2023 r. - 5,6 proc., a w 2024 - 5,8 proc. Docelowy poziom finansowania, czyli 6 proc. PKB, miałby zostać osiągnięty w 2025 r.
Na posiedzeniu komisji zdrowia wiceminister Głowala zapewniła, że "środki zabezpieczone w 2018 r. zostały zaplanowane w wysokości zgodnej z przyjętym w dniu wczorajszym przez Radę Ministrów projektem ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, który zakłada stopniowy wzrost nakładów na ochronę zdrowia aż do osiągnięcia w 2025 r. nakładów w wysokości 6 proc. PKB".
Dopytywana o ile dokładnie w 2018 r. wzrasta finansowanie systemu ochrony zdrowia, poinformowała, że w budżecie państwa (z uwzględnieniem rezerw) będzie to wzrost o 200 mln zł.
Premier: 6 proc. PKB to bardzo duże pieniądze
6 proc. PKB na ochronę zdrowia, to bardzo duże pieniądze, które przełożą się na poprawę leczenia, zwiększą dostępność do usług medycznych, rozładują kolejki do lekarzy - przekonywała z kolei premier Beata Szydło podczas środowego spotkania z mieszkańcami Siedlec.
- W ciągu kilku lat, a więc do 2025 roku, jak zapisaliśmy w projekcie ustawy, osiągniemy właśnie wysokość 6 proc. PKB przeznaczonych na zdrowie. To są bardzo duże pieniądze, to są środki, które trafią do was, do wszystkich pacjentów, do nas wszystkich - mówiła premier.
Według niej zwiększone nakłady przełożą się na poprawę leczenia, na zwiększenie dostępności usług medycznych, likwidację kolejek do lekarzy, na to - jak mówiła szefowa rządu - "żeby każdy, kto musi skorzystać z pomocy specjalisty, mógł bardzo szybko taką pomoc otrzymać".
Jak dodała, "to oczywiście przełoży się również na wynagrodzenia dla pracowników służby zdrowia, na przygotowanie młodych adeptów służby zdrowia - ludzi, których musimy dzisiaj szczególnie chronić, ażeby nie wyjeżdżali z Polski, tylko żeby tutaj chcieli pracować w naszych szpitalach i naszych ośrodkach".
- Musimy ich kształcić, ale musimy też zdawać (sobie) z tego sprawę, że tej chwili mamy lukę pokoleniową - przez wiele lat nie było dbałości o to, by zatrzymać i kształcić wystarczającą liczbę młodych osób, które do tego zawodu trafią. I to jest wielkie wyzwanie przez nami - zaznaczyła premier.
REKLAMA
Eksperci: potrzeby służby zdrowia będą rosnąć
Ten planowany wzrost nakładów nie jest mały, mówił w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers.
- Pamiętajmy, że jeśli mówimy o odsetku wydawanego PKB, to są to liczby, które należy interpretować w pewne perspektywie. 1 punkt procentowy PKB to jest ponad 18 mld zł na dzień dzisiejszy. PKB rośnie, więc w 2025 roku to będzie dużo więcej. Jeśli zaś te wydatki mają wzrosnąć z obecnych 4,7 proc. do 6 proc., to w 2025 roku to będzie kwota w okolicach 35 - 40 mld zł. To nie są małe pieniądze – zaznacza ekspert. - Ale potrzeby służby zdrowia są niemal niewyczerpane - dodał.
Dodatkowym problemem, który na pewno w przyszłości będzie zwiększał potrzeby służby zdrowia, jest także starzenie się polskiego społeczeństwa, zauważył ekonomista.
- Zawsze będą głosy mówiące, że te nakłady na służbę zdrowia to za mało. Ale zwiększenie tych środków jest dość istotne, jak na nasze możliwości – zaznaczył Przemysław Kwiecień.
REKLAMA
Mit dotyczący ochrony zdrowia w Polsce
Najważniejsze jest jednak to, czy te większe pieniądze na służbę zdrowia zostaną wydane efektywnie, podkreślał ekonomista.
- Mam przekonanie, że w polskiej służbie zdrowia panuje mit, że wszystko wszystkim się należy. To między innym sprawia, że jest ona tak nieefektywna. Teoretycznie mamy każdy zabieg niemalże dostępny w ramach służby, ale okazuje się, że np. za 1,5 roku. Często więc okazuje się, że i tak musimy iść prywatnie do lekarza, bo inaczej ryzykujemy życiem, jeśli czekamy. Zerwanie z tym mitem, że ten zakres usług jest niemal nieograniczony, to pierwszy krok do powiedzenia społeczeństwu uczciwie: jesteśmy w stanie w ramach tych pieniędzy zagwarantować tę listę świadczeń, a jeśli ktoś potrzebuje korzystać z zabiegów, które podniosą jego komfort życia, ale nie są konieczne do jego ratowania, to musi być świadom, że jest też prywatna opieka zdrowotna i jeśli go na to stać, to może powinien z tego skorzystać. Nie ma innej drogi. Inaczej każda suma pieniędzy okaże się za mała – mówił Przemysław Kwiecień.
Mądre zarządzanie pieniędzmi, które do służby zdrowia zostaną „wstrzyknięte” na pewno wyjdzie służbie zdrowia do dobre, zgadzał się w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia Paweł Rochowicz z „Rzeczpospolitej”.
REKLAMA
Udział prywatnych wydatków na ochronę zdrowia
Do służby zdrowia możemy dosypywać pieniędzy, ile się da, a to i tak będzie ciągle za mało, podkreślał również Mariusz Pawlak ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
- Istotny w służbie zdrowia jest - to, co jest w gospodarkach rozwiniętych – udział prywatnych wydatków na ochronę zdrowia. To jest kluczowe. Jeżeli będziemy mieli zamożniejsze społeczeństwo, które będzie w stanie odciążyć służbę zdrowia od tych podstawowych chociażby zabiegów, to te pieniądze starczą wówczas i dla lekarzy, i na te bardziej skomplikowane zabiegi – podkreślał rozmówca Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia.
Zamożne państwo, to zamożni obywatele, a nie pełen budżet, dodawał ekspert.
- Kiedy do tego dojdziemy, to te wydatki na opiekę zdrowotną będą zapewniały te tylko najbardziej skomplikowane zabiegi, ale też i rozwój służby zdrowia – podsumował Mariusz Pawlak.
REKLAMA
Obecnie w budżecie na służbę zdrowia przeznaczonych jest 4,7 procent PKB.
PAP/NRG, awi
REKLAMA