Witold Ignatowski, hotelarz z pasją gościem "Ludzi gospodarki"

Praca zawodowa nigdy się nie znudzi i nie będzie męcząca jeśli jest jednocześnie pasją - mówi Witold Ignatowski, współwłaściciel i dyrektor generalny sieci hoteli De Silva w rozmowie z Elżbietą Mamos w audycji "Ludzie Gospodarki".

2018-01-28, 16:02

Witold Ignatowski, hotelarz z pasją gościem "Ludzi gospodarki"
Witold Ignatowski. Foto: Andrzej Pierzchała/De Silva hotels

Posłuchaj

Ludzie gospodarki 28.01.2018, gość: Witold Ignatowski, rozmawia Elżbieta Mamos
+
Dodaj do playlisty

Witold Ignatowski:

Miałem różne plany i marzenia dotyczące moje pracy zawodowej, chciałem być marynarzem i pływać po morzach i oceanach świata, więc po maturze zdawałem do  Wyższej szkoły Morskiej w Gdyni i  jednocześnie złożyłem papiery na wydział technologii rolno-spożywczej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Mój pech, czy może raczej szczęście polegało na tym, że dostałem się na obie uczelnie. Za radą i namową mojej Mamy wybrałem technologię rolno-spożywczą  i nigdy tego wyboru nie żałowałem, bo kilka lat po studiach udało mi się spełnić moje marzenie: przez trzy lata pływałem i pracowałem na statkach.  
 
Jestem hotelarzem , który przeszedł wszystkie szczeble rozwoju zawodowego, po studiach zaczynałem prace w wówczas najbardziej nowoczesnym hotelu w Polsce, w hotelu Forum. Dzięki mądrości mojego ówczesnego szefa pracowałem tam na wszystkich stanowiskach, zaczynając właściwie jako pomocnik kucharza. Poznałem pracę w hotelu od podszewki i do dziś uważam, że tylko w ten sposób można rzetelnie  nauczyć się bycia dobrym hotelarzem.
 
Pożyteczną wiedzę zdobywa się na każdym stanowisku pracy
 
W trakcie mojej już ponad 40 letniej pracy zawodowej wielokrotnie przekonałem się, że uczyć się nowych i pożytecznych rzeczy można na każdym stanowisku pracy. Niedługo po podjęciu pracy w Forum wyjechałem na kilka miesięcy do Wielkiej Brytanii, tam pracując na zmywaku i kelnerując  poznałem wiele tajemnic  zawodu. Potem pływałem na statkach handlowych z bardzo międzynarodowym personelem i też się uczyłem nowych rzeczy, podpatrując hotelarstwo w wydaniu amerykańskim . Po powrocie do kraju, wróciłem do firmy Orbis, wówczas potentata hotelowego w Polsce i wprowadzałem na rynek hotel Mrągovia w Mrągowie. Z Mrągowa wróciłem do Warszawy, gdzie pracowałem, już na kierowniczych stanowiskach w najlepszych warszawskich hotelach: Europejskim i Victorii.  
 
Sieciówka czy pensjonat
 
Rynek hotelowy w Polsce przez te czterdzieści kilka lat zmienił się ogromnie. Kiedy zaczynałem pracę nie było praktycznie  u nas wielkich międzynarodowych sieci hotelowych. Dziś są i na pytanie co jest lepsze czy hotel należący do sieci, czy mały prywatny pensjonat nie dał bym jednoznacznej odpowiedzi, które z nich bardziej odpowiadają na obecne potrzeby rynku. Potrzebne są i mają swoje miejsce na rynku i takie i takie hotele. Wyboru zawsze dokonuje klient i nie oszukujmy się, dla niego istotna jest cena i koszty pobytu. Hotele należące do sieci są w lepszej sytuacji, bo mają wspólne know-how, koszty wielu działań rozkładają się na wiele jednostek i dlatego mogą łatwiej podwyższyć swój standard. Z kolei mniejsze hotele, pozostające w rękach prywatnych właścicieli , a takich jest mnóstwo np. w Austrii, Szwajcarii czy we Włoszech mają inne zalety i inne możliwości. W tym miejscu chciałbym przypomnieć, że  są dokładne wyliczenia, że jeden pracownik "rodzinny" wykonuje na ogół pracę 2-3 pracowników najemnych, rzadziej choruje i jest zawsze dyspozycyjny. Świat idzie w kierunku usieciowienia hotelarstwa, ale na pewno zawsze i w Polsce i na świecie będą funkcjonować  z powodzeniem mniejsze prywatne hotele.

Błędy hotelarzy

Polskie hotelarstwo rozwija się niezwykle intensywnie, bo też i my Polacy mamy więcej pieniędzy i częściej korzystamy z usług hotelowych, do  Polski przyjeżdża coraz więcej turystów zagranicznych o nowe hotele i pensjonaty powstają jak grzyby po deszczu, I to nie tylko w dużych miastach , ale , co zauważam z przyjemnością , także na prowincji. W śród tych nowych hoteli wiele to inwestycje rodzinne , osób, które dotychczas hotelarstwem się nie parały i bywa, że podejmują błędne decyzje , źle obliczają siły, nie dokonują racjonalnej analizy sytuacji i budują hotele w szczerym polu, do których nikt nie przyjeżdża.

W Polsce inwestycja w hotel zwraca się na ogół po ok. 12 latach, w Niemczech po 18 latach, ale tam jest znacznie bardziej dojrzały rynek. Ale taka inwestycja zwraca się pod warunkiem, że jest dobrze przygotowany biznes plan, że hotel ma atrakcyjną lokalizację , no i oczywiście jest dobrze zarządzany. Musi mieć też wykwalifikowany personel, a o to u nas trudno.

Hotelarstwa nie nauczysz się w szkole

W Polsce mamy spory problem z wykwalifikowaną kadrą hotelarską. Wiem, bo sam przyjmuję do pracy młodych ludzi, często po studiach, którzy nie wiele umieją . I nie jest to ich winą , bo zawodu hotelarza można nauczyć się wyłącznie praktycznie , pracując i zdobywając kolejne doświadczenia. Wszystkie znane i dobre szkoły hotelarskie np. w Szwajcarii tak właśnie działają. Ja tych doświadczeń mam sporo, więc może właśnie szkolenie i dydaktyka będzie kolejnym etapem w mim życiu hotelarza. Nie odżegnuję się od takiej perspektywy finału mojej pracy zawodowej.
 
Naczelna Redakcja Gospodarcza, Polskie Radio 24, Elżbieta Mamos, md

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej