10 tys. Polaków przez pył nie wraca do kraju
Ok. 8-10 tys. turystów po odwołaniu lotów nad Europą, ma problemy z powrotem do Polski. Biura podróży, płacąc za ich przedłużony pobyt za granicą, tracą dziennie nawet po kilkadziesiąt tysięcy euro - powiedział PAP wiceprezes Polskiej Izby Turystyki Józef Ratajski.
2010-04-20, 13:22
Od czwartku Polska Agencja Żeglugi Powietrznej podejmuje na zmianę decyzje o zamykaniu i częściowym otwieraniu polskiego nieba. Powodem są pyły wydobywające się z wulkanu na Islandii, które zanieczyściły atmosferę nad Europą i mogą zagrażać bezpieczeństwu ruchu lotniczego.
Straty biur zależą od tego, ilu ich klientów nie może wrócić z zagranicznego urlopu. "Do Izby dotarły informacje, że są takie biura, które mają aktualnie za granicą 60 turystów, lecz i takie, które mają ich półtora tysiąca" - dodał Ratajski.
"Doba w hotelu pięciogwiazdkowym w kwietniu kosztuje średnio 30-40 euro na osobę. Przy tysiącu klientów dzienna strata organizatora turystyki sięga więc 30-40 tys. euro. W hotelu trzygwiazdkowym jest to dzienna strata rzędu 5 tys. euro na tysiąc turystów" - powiedział Ratajski. Poza opłacaniem pobytu w hotelu oraz posiłków, biura muszą także doubezpieczać turystów, żeby mieli za granicą opiekę medyczną.
Wiadomo już, że za granicą zostało z powodu odwołanych lotów łącznie ok. 8-10 tys. turystów. "Podobna liczba osób nie zdołała wyjechać na zagraniczne wczasy" - dodał Ratajski. Jego zdaniem liczba tych, który wykupili urlopy w najbliższym czasie stale będzie rosła, m.in. dlatego, że zbliża się długi weekend majowy.
"Jeśli straty organizatorów turystki będą nadal rosły, istnieje prawdopodobieństwo, że niektórzy z nich mogą zacząć ogłaszać upadłość" - powiedział Ratajczak. Uważa on, że niektóre biura podróży, chcąc odrobić straty w najbliższych miesiącach mogą podnieść marże. "Obecnie marże średnio wynoszą ok. 10-15 proc. Podwyżki mogą wynieść ok. 5 proc. - większych klienci raczej nie zaakceptują" - dodał wiceprezes PIT.
REKLAMA