Potrzebny nowy projekt dla rynku pracy z coraz większą luką pracowniczą

W Warszawie rozpoczął się IX. Kongres Polska Wielki Projekt – Perspektywa (7-9.06.2019 r.). To forum dla debaty nad strategicznymi wyzwaniami rozwojowymi stojącymi przed Polską.

2019-06-07, 20:30

Potrzebny nowy projekt dla rynku pracy z coraz większą luką pracowniczą
Bardzo wiele firm raportuje, że ma problemy z pozyskaniem rąk do pracy. . Foto: shutterstock, Autorstwa fizkes

Posłuchaj

Jak niekorzystne trendy demografii wpływają na rynek pracy w Polsce i w Europie. Jakie są największe wyzwania dla naszego rynku pracy? Jak ta malejąca już dziś liczba pracujących osób wpłynie na system emerytalny, wyjasnia w radiowej Jedynce Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR./Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
+
Dodaj do playlisty

W tym roku te najważniejsze zagadnienia, to o czym się przede wszystkim będzie mówiło na Kongresie, to m.in. nowy model wzrostu gospodarczego, ale też w ogóle wzrost gospodarczy.

– Ponieważ przed Polską stoją niemałe wyzwania. Żebyśmy przestali być krajem podwykonawców, a stali się krajem globalnych marek – podkreśla gość Jedynki Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju.

Wyzwania dla Polski

Druga kwestia, to sprawa odnalezienia się w tym świecie, w którym jest coraz więcej niepokoju.

– My już przyzwyczailiśmy się do spokoju, a ta sytuacja jaka jest obecnie pomiędzy np. Stanami Zjednoczonymi a Chinami, ta globalna rywalizacja, to warunki, w których musimy się odnaleźć. Trzecia kwestia to sprawy związane z zaufaniem pomiędzy obywatelami a państwem. Czyli na ile generalnie obywatele czują się obywatelami swojego kraju i na ile służebne wobec nich jest państwo. I czwarta kwestia to jest demografia, i o tym też będziemy na kongresie Polska Wielki Projekt rozmawiać – wylicza Bartosz Marczuk.

REKLAMA

Demografia czyli problem na lata

Bo demografia to duży problem zarówno jeśli chodzi o rynek pracy, jak i o ubezpieczenia społeczne. I to już od lat.

– Ten problem przybiera na sile, i to widać. Bardzo wiele firm raportuje, że ma problemy z pozyskaniem rąk do pracy. Firmy ratują się imigrantami. Ale nie jest to niestety rozwiązanie długookresowe. Bo po pierwsze, te zasoby kiedyś się wyczerpią. Obserwowaliśmy np. bardzo duże napływy osób z Ukrainy, które przyjeżdżały do Polski pracować, a teraz z roku na rok ta liczba przyjeżdżających Ukraińców jest coraz mniejsza. W związku z tym pracodawcy sięgają dalej. Do takich krajów jak Białoruś, ale też Filipiny, Indie, czyli do Polski będą docierać pracownicy z Azji. Na pewno w mniejszym zakresie niż to było w przypadku Ukrainy, ponieważ jednak te uwarunkowania kulturowe, językowe są bardzo istotne. Ale to i tak są wszystko źródła, które się kiedyś wyczerpią – uważa Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.

Dodatkowo demografia to spore wyzwanie nie tylko dla rynku pracy, ale także dla całej gospodarki.

– Bo nasze zasoby kadrowe, które były do tej pory jedną z głównych przewag polskiej gospodarki, systematycznie się kurczą. Na rynek pracy rocznie wchodzi około 400 tys. nowych młodych osób, natomiast z rynku pracy odchodzi rocznie około 700 tys. osób, które przechodzą na emerytury. Czyli jest bardzo ujemny bilans, wynoszący 300 tys. osób. I to oznacza, że z roku na rok ta luka kadrowa na rynku pracy się powiększa, i będzie się powiększać – dodaje gość PR 24 Andrzej Kubisiak, ekspert rynku pracy z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

REKLAMA

Aktywna polityka rodzinna i aktywizacja bezrobotnych

Dlatego trzeba się przygotować do takich warunków funkcjonowania gospodarki. W  rzeczywistości, gdy będzie brakowało nowych pokoleń pracowników.

– Na pewno to, co trzeba robić od początku, to prowadzić politykę rodzinną, która będzie zachęcać Polaków do tego, żeby więcej dzieci się rodziło. Jest to długofalowa inwestycja, po to, abyśmy nie zetknęli się jakoś bardzo mocno z tym problemem – wyjaśnia gość radiowej Jedynki.

Również Andrzej Kubisiak uważa, że jest możliwość poprawy dzietności w Polsce.

– I ten współczynnik, który teraz wynosi 1,45, czyli jest poniżej zastępowalności pokoleń, na pewno można próbować poprawiać. Natomiast efekty tego dla gospodarki, dla rynku pracy będą widoczne, odczuwalne dopiero za około 20 lat. Jest to więc bardzo odroczony skutek dla gospodarki – zauważa gość PR 24.

REKLAMA

Natomiast jeśli chodzi o uzupełnianie luk na rynku pracy, to oczywiście nie jest to tylko i wyłącznie kwestia polityki imigracyjnej. Choć ona może też uzupełniać te braki. – Ponieważ jest też tak, że mamy jeszcze w rejestrach bezrobotnych. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej podało właśnie fenomenalny wskaźnik bezrobocia rejestrowanego wynoszący 5,4 proc. Ale to też oznacza, że jest około 900 tys. osób właśnie w rejestrach urzędów pracy. Mamy również, co wynika z badań aktywności ekonomicznej ludności, sporą część osób, które są bierne zawodowo, a są w wieku produkcyjnych. I tych osób jest około 3 – 4 mln. I to też jest zasób, który można wykorzystywać – wylicza Bartosz Marczuk.

I jest jeszcze poziom aktywności zawodowej w Polsce, który kształtuje się w okolicach 71 proc. i jest to wskaźnik poniżej średniej unijnej.

– Czyli prawie 30 proc. osób, które są w wieku uprawniającym do świadczenia pracy, jest poza rynkiem pracy. A to jest około 5 mln osób – dodaje Andrzej Kubisiak.

Tu powinniśmy też czerpać z doświadczeń Czechów, którzy mają poziom aktywności zawodowej w okolicach 80 proc., czyli tam te zasoby są dużo lepiej absorbowane na rynku.

REKLAMA

Mniejsza emigracja i powroty

Kolejną rzeczą, którą trzeba robić, to zahamować emigrację z Polski, i to już się udaje, co widać po ostatnich statystykach m.in. z Wielkiej Brytanii. Bo to też jest nasza siła robocza i nasza siła witalna, ważna dla całej gospodarki .

– Trzeba działać, aby ludzie nie wyjeżdżali i żeby zachęcić przynajmniej część tych osób, które wyjechały – do powrotu. To oczywiście będzie trudne. Ale te ostatnie dane brytyjskie napawają optymizmem, ponieważ liczba Polaków na Wyspach zmalała o 100 tys. – dodaje gość radiowej Jedynki.

Nie wiadomo co prawda jeszcze, czy oni na pewno wrócili do Polski, czy nie pojechali gdzieś indziej.

– I jeszcze piąta ważna rzecz, którą rzeczywiście trzeba robić, to prowadzić rozsądną politykę imigracyjną. Ale taką, która będzie pod kontrolą, która będzie dotyczyła osób z krajów bliskich nam kulturowo czyli np. Ukraińców czy Białorusinów. I takich, którzy będą nam na rynku pracy potrzebni – tłumaczy Bartosz Marczuk.

REKLAMA

Mniej składek w ZUS, ale można oszczędzać w PPK

Coraz mniej osób będzie pracować w przyszłości, ponieważ nasze społeczeństwo się starzeje. Według prognoz, już za dwadzieścia lat co czwarty Polak będzie miał powyżej 65 lat. A to też oznacza, ze nasze emerytury w przyszłości mogą być znacznie niższe. Odpowiedzią na to mają być od 1 lipca 2019 roku Pracownicze Plany Kapitałowe. To program oszczędzania na przyszłość, skierowany do ponad 11 mln obywateli.

– Rzeczywiście jest to odpowiedź na to, co nas czeka i co może być łagodzone. Ale na pewno czeka nas obniżenie tzw. stopy zastąpienia. Czyli wysokości pierwszej emerytury w stosunku do wysokości naszej ostatniej pensji. W tej chwili jest to w okolicach 55 – 60 proc., natomiast w roku 2050 czy 2060, to będzie tylko około 30 proc. Czyli na dzisiaj to byłoby ok. 1300 zł świadczenia z systemu powszechnego – ocenia gość radiowej Jedynki.

Pierwszy prywatny i dobrowolny system

I dlatego także Polski Fundusz Rozwoju jako instytucja, która nadzoruje i koordynuje, wprowadza Pracownicze Plany Kapitałowe.

– I już od 1 lipca pierwsze firmy będą przystępowały do PPK. Z punktu widzenia indywidualnej osoby, jeśli ktoś się zastanawia nad przystąpieniem, to podkreślam, że jest to niezwykle atrakcyjne oszczędzanie. Bo kiedy wyłożymy np. 100 zł od pensji wynoszącej 5000 zł, albo 80 zł od 4000 zł, ponieważ tyle wyniesie składka na PPK, to drugie 100 zł lub 80 zł na nasze prywatne, dziedziczone konto PPK dołoży pracodawca i państwo. Jest to taki model oszczędzania, że trudno sobie wyobrazić z perspektywy indywidualnej, aby można było znaleźć lepszy. Ponieważ każdego miesiąca, dokładając x zł, jesteśmy bogatsi o drugi x zł – zwraca uwagę Bartosz Marczuk.

REKLAMA

Ponadto Pracownicze Plany Kapitałowe to system dobrowolny.

– Nikt nie będzie przymuszany. I jest to system prywatny. Jeśli więc oceniamy to z takiej perspektywy, że wykładamy np. 80 zł od pensji w wysokości 4000 zł i w tym samym miesiącu jesteśmy bogatsi o drugie 80 zł na naszym prywatnym koncie, indywidualnym i dziedziczonym rachunku, to jest to bardzo atrakcyjna oferta – podkreśla gość radiowej Jedynki.

PPK to nie OFE

Ale też obecnie wiele osób myśli, że już nigdy nie wejdzie do żadnego systemu, który tworzy państwo, do takiego dobrowolnego dodatkowego oszczędzania, bo „już raz dałem się nabrać”. Bo były już Otwarte Fundusze Emerytalne, były obietnice „wakacji pod palmami”, było mówione, że to prywatne pieniądze. A teraz nie ma ani palm, ani tych pieniędzy.

– Dlatego podkreślam, że system Pracowniczych Planów Kapitałowych, który jest w tej chwili wprowadzany, nie ma nic wspólnego z systemem Otwartych Funduszy Emerytalnych. Tam obowiązkową składkę do ZUS dzielono między ZUS i OFE. A w PPK jest to własna, prywatna składka. W systemie OFE nie mogliśmy tak naprawdę decydować o tych pieniądzach, ani w momencie akumulowania tych pieniędzy, oszczędzania, ani w momencie wypłaty. Natomiast w PPK możemy w każdej chwili przyjść i np. po roku zażyczyć sobie zwrotu tych pieniędzy. Czyli możemy je „odzyskać”, ale oczywiście najbardziej atrakcyjne jest dotrwanie do 60. roku życia – tłumaczy Bartosz Marczuk.

REKLAMA

I dodaje, że jeżeli ktoś się obawia, że może być taka sytuacja jaka była z OFE, to biorąc pod uwagę również to, że mamy wpisane bezpośrednio w ustawie regulację, że są to prywatne pieniądze, to nawet jeżeli komuś z polityków przyszłoby do głowy znacjonalizować te środki, to można to porównać do pomysłu np. nacjonalizacji lokat w bankach, czy naszych nieruchomości.

– Czyli doradzając osobom, które mogą przystąpić do PPK, to strategia jest taka: żeby spróbować, zobaczyć jak to działa i jeżeli ktoś poczuje się zagrożony, stwierdzi że nie chce w tym brać udziału, to zawsze może się wycofać – podsumowuje gość Jedynki Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju.

Justyna Golonko, Elżbieta Szczerbak, Aleksandra Tycner, Małgorzata Byrska, jk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej