Pakiet Mobilności wygeneruje drastyczny wzrost kosztów. Lewiatan: to groźba likwidacji kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy
Regulacje unijne, wchodzące w życie 2 lutego 2022 r., to groźba likwidacji kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy w transporcie - uważa Konfederacja Lewiatan. Chodzi o Pakiet Mobilności przyjęty w 2020 roku, którego najdalej idące rozwiązania zaczną obowiązywać od 2 lutego przyszłego roku.
2021-07-14, 07:23
Nowe regulacje - jak twierdzi prezes związku pracodawców Transport i Logistyka Polska Maciej Wroński - wprowadzą rewolucję w sposobie rozliczania wynagrodzenia, które transportowy pracodawca powinien wypłacać kierowcy za pracę podczas wykonywania przewozów pomiędzy innymi niż Polska państwami oraz podczas kabotażu.
Powiązany Artykuł
Nowe przepisy ws. delegowania pracowników wchodzą w życie. Wzrosną obciążenia dla firm
Płace trzeba podwyższyć dwukrotnie
Dzisiaj - jak czytamy w informacji Lewiatana - przewoźnik zobowiązany jest do wypłaty wynagrodzenia minimalnego według stawek obowiązujących w tzw. państwie przyjmującym. Może zaliczyć na poczet tego wynagrodzenia część diet i ryczałtów wypłacanych kierowcy jako rekompensatę zwiększonych kosztów utrzymania za granicą.
Natomiast od 2 lutego 2022 kierowca podczas objętej delegowaniem pracy w państwie przyjmującym będzie musiał otrzymać wynagrodzenie w takiej samej wysokości w jakiej dostaje je miejscowy pracownik zatrudniony na analogicznym stanowisku pracy. Ponadto nie będzie już można zaliczać na poczet zagranicznej pensji wypłacanych na podstawie polskiego prawa diet i ryczałtów za nocleg. Oznacza to, że płace kierowcy trzeba będzie podwyższyć prawie dwukrotnie, pamiętając wciąż o wypłacie ryczałtu za nocleg i minimalnej diety.
Na dodatek, znacząco zwiększy się obciążająca zarówno pracodawcę, jak i pracownika kwota składek na ubezpieczenia odprowadzana do ZUS oraz kwota zaliczek na podatek dochodowy kierowcy.
REKLAMA
Groźba redukcji floty i zatrudnienia
- Nie wyobrażam sobie, abym przy obecnych stawkach rynkowych za wykonywane usługi mógł ponosić wszystkie koszty wynikające z nowych przepisów. Jeżeli podniosę wynagrodzenia do wymaganej wysokości i zapłacę znacznie wyższe składki na ubezpieczenie społeczne, to do każdego przewozu zamiast zarabiać będę musiał dopłacać. Aby tego uniknąć zmuszony będę wycofać się z części obsługiwanego dotychczas rynku i być może zredukować wielkość floty i zatrudnienie - mówi prezes Targor-Truck, dużej polskiej spółki transportowej z Ostrołęki, Piotr Rutkowski.
Podobne opinie - jak pisze Lewiatan - podziela prawie każdy przewoźnik wykonujący pracę przewozową w zachodniej Europie. Organizacja zaznacza, że szczególnie zagrożone się małe rodzinne firmy, o niskiej zdolności finansowej.
"Dla nich każda drastyczna zmiana warunków wykonywania przewozów drogowych oznaczać może nie tylko konieczność likwidacji przedsiębiorstwa, ale także brak możliwości spłaty ciążących na nich zobowiązań finansowych - rat kredytów i leasingów, odroczonych płatności za zakupione paliwo etc. A to oznacza poważne kłopoty dla rynku finansowego, branży paliwowej, motoryzacyjnej i innych sektorów polskiej gospodarki" - czytamy.
Straci też państwo
Podkreślono, że przepisy spowodują wzrost kosztów firm nawet o 100 proc., czego skutkiem będzie utrata konkurencyjności i związana z tym konieczność ograniczenia świadczenia usług przez polskich przewoźników.
REKLAMA
"Jeżeli utracimy część tego rynku, to należy się liczyć z upadkiem kilku tysięcy firm transportowych oraz z likwidacją kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy dla kierowców i innych pracowników branży" - uważa Konfederacja Lewiatan.
Według organizacji straci też państwo. Według szacunków z 2018 roku dokonanych przez PwC i TLP w raporcie "Transport Przyszłości", każde przejechane 100 km przez jeden zespół pojazdów o dmc 40 ton generuje wpływy budżetowe w wysokości 278 zł.
Niestety przegraliśmy
Eksperci Lewiatana są zdania, że drastyczny wzrost kosztów pracy można zredukować poprzez zmiany regulacyjne w polskim prawie.
"O tym, że są one możliwe i stosowane, świadczy przykład klasycznego delegowania pracowników, gdzie polska firma zatrudnia swoich polskich pracowników w państwie, w którym wykonuje usługi - np. realizuje kontrakt budowlany" - podkreślają.
REKLAMA
Wskazują, że odpowiednie przepisy obniżają podstawę wymiaru składki na ubezpieczenia społeczne tak, że pomimo wypłacania dużo wyższych zagranicznych wynagrodzeń w praktyce składki nalicza się od kwoty stanowiącej równowartość średniego wynagrodzenia w polskiej gospodarce, które dziś wynosi 5636,68 zł. Podobne rozwiązania zastosowano w przepisach o podatku dochodowym dla osób fizycznych.
- Doceniamy wcześniejsze zaangażowanie rządu i osobiście ministra Infrastruktury Andrzeja Adamczyka w walkę o odrzucenie lub rozsądną modyfikację niekorzystnych przepisów Pakietu Mobilności. Niestety przegraliśmy. Pakiet został przyjęty. I dziś powinniśmy zminimalizować jego skutki poprzez korektę polskiego prawa - podsumowuje Maciej Wroński.
PR24.pl, PAP, DoS
REKLAMA