Belka nie widzi przyszłości dla euro?
Europejska unia walutowa jest projektem ambitnym, ale niedokończonym - ocenił prezes NBP Marek Belka i dodał, że stawia to przyszłość wspólnej waluty pod znakiem zapytania.
2010-12-02, 15:38
Marek Belka, prezes Narodowego Banku Polskiego wystąpił z wykładem w czwartek na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie.
Euro od początku było wybrakowane
Jak podkreślił, w czasach kryzysu euro stało się problemem nie dlatego, że jest czymś złym, ale dlatego, że jest projektem niedokończonym.
W ocenie szefa NBP spełniono polityczną ambicję, za którą jednak nie stoją dobre narzędzia finansowe.
- Ambicje polityczne były większe niż możliwości i chęć dostosowania struktur gospodarczych do nich. To jest ten problem, który stawia pod znakiem zapytania przyszłość euro, a dla nas oczywiście ogromne pytanie, jak się zachowywać - mówił Belka podczas wykładu.
Kryzys pokazał słabości eurolandu
Marek Belka stwierdził, że kryzys obnażył braki i to, że mechanizmy z Traktatu z Maastricht nie spełniają swojej roli. Euroland musi dokonać naprawy nowymi. Wśród nich wymienił scentralizowaną politykę budżetową albo wspólny budżet oraz zniwelowanie różnic w rozwoju gospodarczym poszczególnych krajów członkowskich.
- Jeżeli nie mamy wspólnego budżetu to szukamy protezy, jaką był niewątpliwie traktat z Maastricht, który jest dżentelmeńską umową, tylko jak się okazuje - mało jest dżentelmenów - zaznaczył.
Wprowadzenie euro było szkodliwe
Według niego wprowadzenie euro zadziałało na kraje je przyjmujące jak "usypiacz", bo zrzuciło z ich barków odpowiedzialność za politykę pieniężną.
- Paradoksalnie euro chroniło nie tylko przed kryzysem, ale wcześniej "chroniło" przed wprowadzaniem właściwych zmian w gospodarce - mówił Belka.
Strefa euro musi spełnić polskie wymogi
Zaznaczył, że sam jest zwolennikiem wspólnej waluty i wprowadzenia jej w Polsce.
Jak przyznał, w obecnej sytuacji gospodarczej dyskusja o datach przystąpienia Polski do strefy euro jest czysto teoretyczna.
- My musimy spełnić kryteria, ale euro również musi spełnić kryterium stabilności. Pchać się do klubu, gdzie wszyscy się za łby biorą - ja bym się nie spieszył - ocenił szef NBP.
tk
REKLAMA