Zablokowane luksusowe jachty oligarchów generują gigantyczne koszty. Nie wiadomo komu wystawiać rachunki

2022-04-05, 13:41

Zablokowane luksusowe jachty oligarchów generują gigantyczne koszty. Nie wiadomo komu wystawiać rachunki
Wiceminister Jabłoński: konfiskata rosyjskich aktywów potrzebna, by pomóc Ukraińcom teraz i w odbudowie kraju. Foto: Shutterstock/Umomos

Amore Vero to superjacht o długości 86 m. Należy - zdaniem francuskich władz - do rosyjskiego oligarchy Igora Sieczina, jednego z najbliższych popleczników prezydenta Rosji Władimira Putina, szefa rosyjskiego państwowego koncernu naftowego Rosnieft. Rosyjski oligarcha twierdzi, że Amore Vero nie jest jego, a rachunki za zablokowany jacht się piętrzą - pisze money.pl.

Amore Vero został zajęty przez służbę celną we Francji w nocy 2 marca, gdy niepostrzeżenie starał się opuścić port w miejscowości La Ciotat, niedaleko Marsylii. Ucieczka się nie udała się.

"Teraz problem mają firmy, które zarabiały na obsłudze jednostki" - czytamy w serwisie.

Sieć spółek fasadowych w rajach podatkowych

Jacht został zatrzymany, ale musi być serwisowany. Koszty za to powinien ponosić właściciel. Ale tego trudno formalnie wskazać. Skomplikowana struktura własnościowa luksusowych jachtów sprawia, że firmy je obsługujące nie wiedzą, komu wystawiać rachunki za świadczone usługi, szczególnie, że rosyjski oligarcha Igor Sieczin w oświadczeniu przesłanym do agencji Reutera pisze, że to Amore Vero nie jest jego.

Rachunki się piętrzą, dyrektor stoczni La Ciotat powiedział Reutersowi, że firma nie jest pewna, w jaki sposób otrzyma zapłatę.

- Wciąż wystawiamy faktury - powiedziała Alice Boisseau, rzecznik prasowy stoczni.

Zapytana o to, kto pokryje rachunek, odparła: "Nie wiemy".

Podobne problemy, jak w przypadku Amore Vero, pojawiają się w związku z pozostałymi jachtami, które mają ostatecznie należeć do rosyjskich oligarchów. Skrywających się prawnie za siecią spółek fasadowych w rajach podatkowych.

Miliony dolarów każdego miesiąca

Zajęte pływające fortuny, jeśli faktyczni ich właściciele nie zostaną wskazani, będą dużym obciążeniem dla państw. Roczne koszty eksploatacji największych superjachtów mogą bowiem wynosić 10 proc. ich wartości - to wynagrodzenie załogi, naprawy, paliwo, żywność, ubezpieczenie, opłaty za cumowanie i media lądowe.

"Dla jednostki takiej jak wart 540 mln dolarów Sailing Yacht A, należący do barona węglowego i nawozowego Andrieja Melnichenko i zatrzymany we włoskim porcie Triest, może to oznaczać miliony dolarów każdego miesiąca. Ktoś ostatecznie będzie musiał wziąć na siebie ten ciężar, jeśli nie wezmą oligarchowie" - czytamy w serwisie.

PR24.pl, money.pl, DoS

Polecane

Wróć do strony głównej