Analityk: bezpieczny kredyt 2 procent skrócił drogę do pierwszego mieszkania o ponad połowę

Program Bezpieczny Kredyt 2 procent miał duży wpływ na sytuację na rynku mieszkaniowym jeszcze przed faktycznym wejściem w życie - uważa główny analityk HRE Investment Trust (HREIT) Bartosz Turek. Jego zdaniem z jednej strony spowodował wzrost cen mieszkań, ale z drugiej ułatwił do nich dostęp.

2023-12-30, 12:40

Analityk: bezpieczny kredyt 2 procent skrócił drogę do pierwszego mieszkania o ponad połowę
Rząd Donalda Tuska zapowiedział prace w roku 2024 nad preferencyjnymi kredytami na cele mieszkaniowe.Foto: Shutterstock/Grand Warszawski

W opinii Bartosza Turka pierwszej połowie 2023 roku nastąpiło odkręcanie kurków z kredytami, co wynikało ze spadku oprocentowania kredytów i decyzją KNF pozwalającą bankom bardziej liberalnie oceniać zdolność kredytową kredytobiorców. A to wpłynęło na popyt na mieszkania, a dodatkowym czynnikiem katalizatorem było zbliżające się wprowadzenie programu tanich i łatwo dostępnych kredytów mieszkaniowych.

Analityk stwierdził, że prace nad bezpiecznym kredytem 2 proc. w 2023 roku dynamicznie postępowały i coraz powszechniejsze stało się przekonanie, że jego wprowadzenie spowoduje, iż oferta mieszkań zostanie wykupiona, a ceny wzrosną.

W efekcie wiele osób – szczególnie tych, których kredyt z dopłatą mógłby nie objąć – postanowiło kupić mieszkanie zanim w życie wszedł rządowy program. Zjawisko było tak powszechne, że doszło tu do realizacji samospełniającej się przepowiedni – oferta została bowiem przebrana, a ceny mieszkań rosły jeszcze przed uruchomieniem bezpiecznego kredytu 2 procent.

Program pomógł w dostępie do mieszkań

Bartosz Turek przypomniał, że program Bezpieczny Kredyt 2 procent, ruszył w lipcu 2023 roku, dzięki czemu możliwość zaciągnięcia kredytu mieszkaniowego zyskały osoby, które wcześniej nie miały szans na własne mieszkanie.

REKLAMA

- Musimy mieć świadomość, że bezpieczny kredyt 2 proc. skrócił drogę do pierwszego mieszkania o ponad połowę. Przecież, aby wnioskować o kredyt z dopłatą można było dysponować mniejszym dochodem niż przy standardowej hipotece, wymagany przez banki wkład własny zastępowano gwarancją udzielaną przez BGK, a i tak spłacane raty były wyraźnie niższe niż przy zwykłym długu. Mieliśmy więc do czynienia z najhojniejszym programem w historii rodzimego rynku mieszkaniowego. Powszechnie obwiniany jest on o wykupienie oferty i podniesienie cen. Była to naturalna konsekwencja wsparcia kupujących w otoczeniu ograniczonej oferty mieszkań na sprzedaż - powiedział analityk rynku mieszkaniowego.

Niestety ceny mieszkań wzrosły

Według Bartosza Turka minusem bezpiecznego kredytu 2 procent była presja na wzrost cen. Na podwyżki cen za metr kwadratowy wpłynęła także dobra sytuacja na rynku pracy, łatwiejszy dostęp do hipotek i taniejące kredyty.

- I chociaż rzadziej się o tym mówi, to programowi kredytów z dopłatami do rat plusów też nie brakuje. Relatywnie szybko deweloperzy zostali bowiem zmotywowani do działania, a wiele osób wykluczonych z rynku mieszkaniowego zyskało możliwość realizacji marzeń o własnych "czterech kątach". Do tego fakt, że zakup na preferencyjny kredyt jest tańszy niż płacenie czynszu, ograniczył presję wywieraną na rynek najmu. Nie możemy też zapominać o fakcie, że dopłaty do kredytów utrudniły ekspansję funduszy tworzących w Polsce portfele mieszkań na wynajem, a większy ruch na rynku mieszkaniowym daje impuls dla gospodarki i oznacza spore dochody dla budżetu państwa - wyjaśniał ekspert HREIT Investment Trust.

Wygaszenie programu uderza w klientów banków i deweloperów?

- Najwięcej żalu można mieć jednak do tego, co stało się z bezpiecznym kredytem 2 proc. pod koniec br. Po tym bowiem, gdy na rynek wylała się fala kupujących, a deweloperzy w końcu zaczęli na ich potrzeby odpowiadać większą liczbą rozpoczynanych budów, to wygaszenie bezpiecznego kredytu 2 proc. jest nierozsądne. Zapłaciliśmy już bowiem cenę za rządową interwencję w postaci droższych mieszkań. Pobudzenie aktywności deweloperów spowodowało, że oferta zaczęła się odbudowywać, a dynamika wzrostu cen spadać. Rynek zaczął się w ten sposób dostosowywać do większego popytu. Dzięki temu więcej rodaków stać na realizację marzeń o pierwszych własnych "czterech kątach"  - ocenił Bartosz Turek.

REKLAMA

Zwrócił też uwagę, że widmo końca pieniędzy na bezpieczny kredyt 2 proc. wywołało już trzeci w 2023 roku szok popytowy. W ostatnich tygodniach roku powszechna stała się bowiem obawa, że pieniędzy na dopłaty do kredytów zabraknie. W rezultacie wiele osób spełniających wymagania programu dopłat do kredytów chciało skorzystać z tego taniego i relatywnie łatwo dostępnego finansowania. To dlatego po kilku tygodniach odbudowy oferty pod koniec 2023 roku liczba ofert mieszkań na sprzedaż gwałtownie spadła.

Spadła liczba ofert na mieszkania

Bartosz Turek powołując się na dane bezy ofert Unirepo, uważa że w grudniu 2023 roku ofert mieszkań na sprzedaż w miastach wojewódzkich było o jedną trzecią mniej niż w roku 2022.

- Po prostu potencjalni beneficjenci bezpiecznego kredytu 2 proc. wyssali mniej lub bardziej sensowne oferty mieszkań kwalifikujących się do rządowego programu. Tym bardziej szkoda tego co przyniosły ostatnie tygodnie, bo takiego obrotu spraw można było uniknąć zawczasu zabezpieczając odpowiednie finansowanie dla programu mieszkaniowego. Tak się jednak nie stało - podkreślił Turek.

W czwartek 28 grudnia br. roku Ministerstwo Rozwoju i Technologii poinformowało, że ustawowy łączny limit na rok 2023 i rok 2024 na dopłaty do bezpiecznego kredytu 2 procent, został wyczerpany. Dodano jednocześnie, że resort prowadzi intensywne prace nad nową formułą wsparcia kredytobiorców.

REKLAMA

Jak wyjaśniło ministerstwo, ustawowe limity wydatków na dopłaty do bezpiecznego kredytu 2 proc. zakładały, że wsparciem w latach 2023 i 2024 może być objęte ok. 50 tys. kredytów, tymczasem do 21 grudnia 2023 r. podpisano ok. 55,8 tys. umów kredytowych. Oznacza to, że łączne środki na bezpieczny kredyt 2 proc. na lata 2023-2024 zostały wyczerpane i z początkiem nowego roku konieczne jest wstrzymanie przyjmowania nowych wniosków przez banki uczestniczące w programie.


PR24/PAP/sw


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej