VW zapłaci w Polsce karę za Dieselgate. Ale nie za oszukiwanie w testach
Niemal 74 mln zł zapłaci Volkswagen Polska za działania, jakie podejmował w związku z Diesegate - a dokładniej mówiąc, za zalecenie automatycznego odrzucania reklamacji klientów wprowadzonych w błąd w sprawie cech zakupionych aut. Sąd odrzucił zarzuty dotyczące przekraczania norm emisji.
2025-08-27, 12:49
Najważniejsze informacje w skrócie:
- Volkswagen Group Polska zapłaci prawomocną karę w wysokości 73 752 658 zł w związku z aferą Dieselgate, a także pokryje koszty postępowania administracyjnego w wysokości 29 641,47 zł
- Kara została nałożona głównie za kierowanie do sprzedawców wytycznych sugerujących automatyczne nieuwzględnianie reklamacji konsumentów dotyczących problemów z emisją spalin
- Uchylono natomiast pierwotne kary pieniężne (ponad 46 mln zł) za bezpośrednie wprowadzanie w błąd co do ekologiczności i spełniania norm emisji NOx w warunkach drogowych, ponieważ UOKiK uznał, że spółka nie brała udziału w procesie homologacji i nie miała dowodów na to, że wiedziała o manipulacjach
UOKiK ukarał VW za Dieselgate. 74 mln zł za odrzucanie reklamacji klientów
Afera Dieselgate, jedno z najgłośniejszych oszustw korporacyjnych ostatnich lat, wciąż ma swoje konsekwencje. W Polsce, po latach batalii sądowych i negocjacji, Volkswagen Group Polska finalnie uiści karę, choć jej zakres i uzasadnienie uległy istotnym modyfikacjom. Kwota, która trafi do budżetu państwa, to blisko 74 miliony złotych, co stanowi pokaźną sumę, odzwierciedlającą skalę naruszeń.
- Wzięliśmy pod uwagę opinię sądu i we współpracy z Prokuratorią Generalną zdecydowaliśmy o zawarciu z Volkswagen Group Polska ugody, która następnie została zatwierdzona przez sąd. Efektem jest decyzja zmieniająca. Stwierdzamy w niej, że spółka stosowała praktyki polegające na wprowadzaniu konsumentów w błąd m.in. co do ekologiczności pojazdów z silnikiem diesla typu EA 189. Potwierdziliśmy również, że spółka kierowała do sprzedawców tych pojazdów wytyczne i komunikaty, które sugerowały automatyczne nieuwzględnienie reklamacji pomimo występowania niezgodności towaru z umową. Ostateczna kara nałożona na spółkę wynosi blisko 74 miliony zł – stwierdził prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Finał afery Dieselgate w Polsce
Po latach batalii sądowych, Volkswagen Group Polska zapłaci blisko 74 mln zł kary. Sprawdzamy, za co UOKiK ukarał importera, a które zarzuty zostały uchylone.
✅Kara utrzymana
~74 mln zł
Za co?
Za kierowanie do sprzedawców wytycznych sugerujących automatyczne odrzucanie reklamacji klientów dotyczących problemów z emisją spalin.
❌Kara uchylona
~46 mln zł
Dlaczego?
UOKiK uznał, że importer (VW Polska) nie brał udziału w procesie homologacji i nie było dowodów, że wiedział o manipulacjach, rozpowszechniając oficjalne dane.
W 2020 roku Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) wydał decyzję, w której uznał działania Volkswagen Group Polska za naruszające zbiorowe interesy konsumentów. Zarzuty dotyczyły dwóch głównych obszarów.
Po pierwsze, spółka była oskarżana o wprowadzanie konsumentów w błąd poprzez rozpowszechnianie w materiałach reklamowych, katalogach i serwisach internetowych informacji o ekologicznym charakterze pojazdów oraz spełnianiu normy Euro 5, mimo stosowania wspomnianego oprogramowania. W pierwotnej decyzji UOKiK podkreślał, że pojazdy te w warunkach drogowych emitowały ilości tlenków azotu przekraczające limity normy Euro 5. Za te praktyki nałożono trzy kary pieniężne, każda w wysokości 15 618 210 zł, co łącznie dawało ponad 46 milionów złotych.
Po drugie, UOKiK stwierdził, że Volkswagen Group Polska kierowała do sprzedawców komunikaty i wytyczne, które sugerowały automatyczne nieuwzględnianie reklamacji konsumentów dotyczących problemów z emisją spalin. Było to działanie sprzeczne z dobrymi obyczajami i godzące w zbiorowe interesy konsumentów. Za tę praktykę nałożono wysoką karę w wysokości 73 752 658 zł. Ponadto, pierwotna decyzja nakładała na spółkę obowiązek wysłania listów poleconych do konsumentów z informacją o stwierdzonych praktykach oraz publikację decyzji na stronach internetowych przez 6 miesięcy.
💡 Masz auto z Dieselgate? Nadal możesz walczyć o odszkodowanie. Poradnik
Mimo że ugoda z UOKiK nie przewiduje zwrotów dla klientów, ten artykuł zawiera kluczową informację: nie zamyka ona drogi do indywidualnych roszczeń.
Powołaj się na wyrok TSUE: 1 sierpnia 2025 r. Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł (w sprawie C-666/23), że nabywcom aut z nielegalnym oprogramowaniem przysługuje prawo do odszkodowania od producenta, jeśli ponieśli szkodę.
Kieruj roszczenie do producenta: Pamiętaj, że twoje roszczenie powinno być skierowane przeciwko producentowi (Volkswagen AG), a niekoniecznie polskiemu importerowi.
Czym jest szkoda? Szkodą może być np. utrata wartości pojazdu, wyższe zużycie paliwa lub fakt, że świadomie kupiłbyś inny samochód, gdybyś znał prawdę o emisji spalin.
Skorzystaj z pomocy prawnej: W Polsce działają kancelarie i stowarzyszenia specjalizujące się w pozwach zbiorowych i indywidualnych przeciwko koncernowi VW. Warto poszukać ich wsparcia, by profesjonalnie ocenić swoje szanse.
Ugoda i zmieniona decyzja: Dlaczego uchylono zarzuty o oszustwa w emisjach?
Volkswagen Group Polska odwołała się od decyzji UOKiK do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (SOKiK). W toku postępowania sądowego, SOKiK zobowiązał strony do podjęcia rozmów ugodowych. Kluczową kwestią, na którą zwrócił uwagę sąd, było to, że unijne przepisy ustalające normy emisji spalin (Euro 5) nie ustanawiają limitów emisji tlenków azotu emitowanych przez pojazdy w „warunkach drogowych”. W efekcie, fragment opisu praktyk w decyzji, który mówił o przekraczaniu tych limitów w warunkach drogowych, został usunięty.
Współpraca UOKiK z Prokuratorią Generalną RP zaowocowała zawarciem ugody z Volkswagen Group Polska, która została zatwierdzona przez sąd. W wyniku tej ugody uchylono kary pieniężne o wartości ponad 46 milionów złotych, nałożone za wprowadzanie konsumentów w błąd co do spełniania normy Euro 5, parametrów NOx i ekologiczności pojazdów.
Decyzja ta, choć na pierwszy rzut oka zaskakująca, ma swoje uzasadnienie. Jak wskazał UOKiK, Volkswagen Group Polska nie brała udziału w procedurze uzyskania świadectw homologacji dla pojazdów. Spółka jedynie rozpowszechniała informacje, które zostały wcześniej potwierdzone przez właściwe organy homologacyjne, działając w oparciu o urzędowe dokumenty.
🔬 Testy laboratoryjne a jazda po ulicy. Na czym polegał haczyk w normie Euro 5?
Zaskakującym argumentem w sprawie było to, że przepisy normy Euro 5... nie określały limitów emisji w "warunkach drogowych". To sedno problemu. Procedura homologacji opierała się na ustandaryzowanych testach laboratoryjnych, w ściśle określonych warunkach. Oprogramowanie VW było tak sprytne, że rozpoznawało, kiedy samochód jest na hamowni i uruchamiało tryb niskiej emisji. Na drodze, w normalnych warunkach (zmienna prędkość, temperatura), system kontroli spalin był wyłączany, a emisja tlenków azotu wielokrotnie przekraczała normy. Afera Dieselgate obnażyła tę lukę w prawie i była jednym z głównych powodów wprowadzenia później znacznie surowszych testów RDE (Real Driving Emissions), które mierzą emisję w trakcie rzeczywistej jazdy.
Nie było również dowodów na to, że spółka miała wiedzę o manipulacjach, kiedy te dokumenty były rozpowszechniane. W świetle prawa, takie postępowanie nie naruszało "reguł ostrożności". Zatem, choć UOKiK nadal stwierdza, że spółka stosowała praktyki wprowadzające konsumentów w błąd co do cech pojazdów z silnikiem EA 189 i "oprogramowaniem optymalizującym", to jednak nie nałożono za to kary finansowej, z powodu braku wykazania choćby nieumyślności działania importera w kontekście uzyskania homologacji.
Dieselgate. Utrzymana kara i pozostałe obowiązki
Niezmieniona pozostała jednak kara w wysokości 73 752 658 zł. Jest to sankcja za kierowanie do sprzedawców wytycznych, które w efekcie mogły wpływać na automatyczne odrzucanie reklamacji klientów. Ta praktyka, uznana za godzącą w zbiorowe interesy konsumentów, pozostała w decyzji jako podstawa do nałożenia kary. Spółka musi również pokryć koszty postępowania administracyjnego w wysokości 29 641,47 zł.
W wyniku ugody uchylono także obowiązek wysyłki listów poleconych do wszystkich konsumentów. UOKiK uznał, że po tak długim czasie od naruszeń i biorąc pod uwagę prawdopodobną zmianę właścicieli wielu samochodów, takie rozwiązanie byłoby nieefektywne i nieadekwatne do obecnego stanu sprawy. Utrzymano natomiast obowiązek publikacji zmienionej decyzji na stronie internetowej Volkswagen Group Polska (www.volkswagen.pl). Okres publikacji został jednak skrócony z sześciu do dwóch miesięcy, a jej zakres ograniczony do głównej strony internetowej marki Volkswagen. Zdaniem UOKiK, publikacja na stronie oraz dostępność decyzji na witrynie urzędu wciąż spełnią cel informacyjny.
🏛️ Producent a importer. Kluczowa różnica, która uratowała VW Polska przed większą karą
Dlaczego UOKiK ostatecznie uchylił karę za samo oszustwo emisyjne? Kluczowa okazała się różnica prawna między producentem a importerem. To koncern Volkswagen AG w Niemczech był producentem, który instalował oprogramowanie i przeprowadzał proces homologacji. Volkswagen Group Polska, jako importer i dystrybutor, jedynie rozpowszechniał w Polsce samochody i materiały reklamowe, opierając się na oficjalnych, zatwierdzonych przez europejskie urzędy świadectwach homologacji. UOKiK i sąd uznały, że nie ma dowodów, by polska spółka wiedziała o manipulacji, więc nie można jej przypisać winy za samo oszustwo – a jedynie za późniejsze działania wobec klientów.
Prawomocny wyrok i prawa konsumentów
Decyzja UOKiK, po zatwierdzeniu ugody przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, stała się prawomocna. Oznacza to, że Volkswagen Group Polska będzie musiała uiścić zasądzoną karę w terminie 14 dni od daty doręczenia zmienionej decyzji. Zawarcie ugody pozwoliło na uniknięcie wieloletniego procesu sądowego, zapewniając jednocześnie utrzymanie stwierdzonych praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów i nałożenie adekwatnej kary pieniężnej.
Warto również przypomnieć, że zgodnie z orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydanym 1 sierpnia 2025 r. (w sprawie C-666/23), nabywcom pojazdów z silnikiem wyposażonym w urządzenie ograniczające skuteczność działania przysługuje prawo do odszkodowania od producenta, jeśli urządzenie to wyrządziło im szkodę. Chociaż polska kara dla importera dotyczy innych aspektów oszustwa, ta unijna regulacja otwiera drogę do indywidualnych roszczeń dla poszkodowanych konsumentów.
Czym była afera Dieselgate?
Afera Dieselgate, która wybuchła na szeroką skalę, polegała na systemowym stosowaniu przez koncern Volkswagen specjalnego oprogramowania w pojazdach wyposażonych w silniki diesla typu EA 189. Dotyczyła to samochodów marek Volkswagen, Audi, Seat i Skoda, produkowanych w latach 2008-2015. Kluczowym elementem było tzw. „oprogramowanie optymalizujące” emisję tlenków azotu (NOx), które aktywowało się jedynie w warunkach testowych stosowanych w procesie homologacji typu WE. Dzięki temu samochody te, podczas oficjalnych badań, spełniały rygorystyczne normy emisji spalin, w tym Euro 5, jednak w normalnych warunkach drogowych emitowały znacznie wyższe ilości szkodliwych tlenków azotu. Konsumenci byli wprowadzani w błąd co do rzeczywistej ekologiczności i zgodności pojazdów z deklarowanymi normami.
🤝 Dlaczego UOKiK poszedł na ugodę z Volkswagenem? Kulisy decyzji
Mogłoby się wydawać, że zgoda na obniżenie kary o ponad 46 mln zł to porażka urzędu. W rzeczywistości zawarcie ugody było strategiczną decyzją, która pozwoliła osiągnąć kilka kluczowych celów i uniknąć ogromnego ryzyka.
Uniknięcie wieloletniego procesu: Jak wskazuje sam artykuł, ugoda pozwoliła "uniknąć wieloletniego procesu sądowego". Takie batalie z globalnymi korporacjami mogą trwać latami, generując ogromne koszty dla państwa i zamrażając sprawę bez żadnej korzyści dla konsumentów.
Gwarancja pewnej kary: Proces sądowy zawsze niesie ryzyko przegranej. Idąc na ugodę, UOKiK zagwarantował, że do budżetu państwa wpłynie pewna i wciąż bardzo wysoka kwota – blisko 74 mln zł. Alternatywą mogło być zero złotych po latach walki.
Presja ze strony sądu: Artykuł ujawnia, że to Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (SOKiK) "zobowiązał strony do podjęcia rozmów ugodowych". To sygnał, że sam sąd widział wady w pierwotnej decyzji (zwłaszcza w kwestii braku dowodów na winę importera) i sugerował, że pełne jej utrzymanie w procesie będzie trudne.
W efekcie ugoda jest pragmatycznym kompromisem: UOKiK musiał zrezygnować z części kary, ale w zamian uzyskał prawomocne potwierdzenie, że praktyki VW naruszały zbiorowe interesy konsumentów i zapewnił realne wpływy do budżetu bez dalszego ryzyka.
Właściciele samochodów Volkswagen w Polsce, dotknięci aferą Dieselgate, do tej pory nie otrzymali od koncernu systemowych, bezpośrednich odszkodowań finansowych na wzór tych wypłacanych w Stanach Zjednoczonych. Sytuacja prawna i działania podejmowane w tej sprawie są jednak złożone i obejmują zarówno kary administracyjne nałożone na importera, jak i trwające procesy sądowe z powództwa cywilnego.
Volkswagen Group Polska od początku koncentrował się na przeprowadzeniu akcji serwisowej, polegającej na bezpłatnym usunięciu oprogramowania manipulującego emisją spalin. Koncern stał na stanowisku, że samochody po przeprowadzonej modyfikacji są w pełni sprawne i bezpieczne, a sama aktualizacja oprogramowania jest wystarczającym środkiem zaradczym, w związku z czym dodatkowe odszkodowania finansowe nie są należne.
Czytaj także:
- Prawie miliard zł kar w rok. Zobacz, na czym UOKiK przyłapał banki i wielkie sklepy
- Biedronka oskarżona przez UOKiK o zmowę. "Niedopuszczalne w wymiarze ludzkim"
- Allegro, InPost, DHL i DPD z zarzutami UOKiK. "Paczkomat nie prowadzi fotosyntezy"
Źródło: UOKiK/Michał Tomaszkiewicz