W McDonaldzie i Burger Kingu nie sprzedają hamburgerów
Pracownicy restauracyjnych sieci szybkiej obsługi, tzw. fast foodów, rozpoczęli w w Nowym Jorku strajk domagając się podwyżek płac.
2013-07-30, 16:11
Protesty mają trwać cztery dni, obejmując takie sieci jak McDonald's czy Burger King w siedmiu dużych miastach USA.
Strajkujący domagają się podwyżek płac w tym jednym z najszybciej rozwijających się sektorów amerykańskiej gospodarki. Chcą zarabiać 15 dolarów za godzinę oraz mieć prawo do zrzeszania się. Obecnie wiele z 4 mln osób zatrudnionych w około 200 tys. restauracji fast foodowych otrzymuje płacę minimalną (7,25 USD za godzinę), lub niewiele więcej.
Protesty rozpoczęły się w poniedziałek w Nowym Jorku. Na twitterze rozsyłane są zdjęcia jako wyraz solidarności się z protestującymi, m.in. pod restauracjami McDonald's i Burger King na Brooklynie, przy Piątej Alei oraz koło stadionu Yankee. Media donoszą że do pracowników nowojorskich fast foodów przyłączą się w ciągu najbliższych dni także inni w sześciu innych miastach, w tym w Chicago, Detroit, Milwaukee i Kansas City.
Jak wynika z opublikowanego w czwartek raportu organizacji "National Employment Law Project" broniącej praw pracowniczych, średnia pensja w sektorze sieciowych restauracji szybkiej obsługi wynosi w skali kraju 8,94 USD za godzinę. Z raportu wynika też, że szanse na awans zawodowy są minimalne. Zaledwie 1 na 50 zatrudnionych w tych restauracjach zajmuje stanowisko menadżerskie.
abo
REKLAMA
REKLAMA