Ruszyła specjalna podkomisja sejmowa ws. SKOK: zarządca komisaryczny mówi, że to była "wydmuszka"

Zwiększenie bezpieczeństwa osób, które są depozytariuszami SKOK, a także wyjaśnienie powodów złej kondycji tych instytucji - to cel sejmowej podkomisji nadzwyczajnej, która we wtorek po ponad czterech godzinach zakończyła pierwsze posiedzenie.

2015-03-25, 07:40

Ruszyła specjalna podkomisja sejmowa ws. SKOK: zarządca komisaryczny mówi, że to była "wydmuszka"
Problem Kas, ich strat i odpowiedzialności za nie stał się głównym temat kampanii prezydenckiej, w której sztaby PiS i PO przerzucają się odpowiedzialnością za nieprawidłowości finansowe w kasach. Foto: skok.pl

Posłuchaj

Ewa Kopacz przyznaje, że w przeszłości zaufała SKOKom i wzięła kredyt w jednej z kas. Dodała, że z powodów zastrzeżeń do tych instytucji finansowych, zrezygnowała z ich usług. /IAR/.
+
Dodaj do playlisty

Przypomnijmy, w zeszłym tygodniu posłowie powołali podkomisję do spraw sytuacji w sektorze SKOK. Piętnastoosobowe gremium będzie działać przy sejmowej Komisji Finansów Publicznych.

Wyjaśnienie nieprawidłowości w SKOK: zadanie dla posłów czy dla służb?

Posłowie PO mają w niej 7 miejsc. Prawo i Sprawiedliwość ma 4 miejsca, pozostałe kluby oraz posłowie niezrzeszeni mają po jednym miejscu w komisji.

Przewodniczący podkomisji Marcin Święcicki (PO) przypomniał, że na 52 działające kasy w przypadku 40 toczą się postępowania naprawcze, a w przypadku dwóch konieczne było ogłoszenie upadłości. Wskazał, że w związku z koniecznością ogłoszenia tych upadłości Bankowy Fundusz Gwarancyjny musiał wypłacić ponad 3 mld zł, by "ratować depozyty ludzi, którzy zawierzyli tym SKOK".

REKLAMA

2,2 tys. postępowań prokuratorskich ws. SKOK-ów

"Mamy taką sytuację, w której toczy się ponad 2 tysiące 200 postępowań prokuratorskich w sprawach SKOK. Sytuacja jest niezwykle niepokojąca i wymaga wyjaśnienia, jak to tego doszło" - podkreślił Święcicki. "Jak doszło do tego, że tak ważny sektor finansów publicznych znalazł się w tak trudnej sytuacji" - mówił. Dodał, że podczas wtorkowego posiedzenia podkomisja ma uzyskać informację o stanie nadzoru nad kasami.

Prawica apeluje, aby nie wywoływać paniki
Andrzej Romanek z klubu Zjednoczona Prawica apelował do przewodniczącego, by ważył słowa i "nie podgrzewał atmosfery". Wtórował mu Jerzy Żyżyński (PiS), który stwierdził, że może się to skończyć wywołaniem paniki wśród klientów kas, co mogłoby skutkować masowym wycofywaniem depozytów zdefiniowanych w SKOK.

Zarządca komisaryczny: SKOK Wspólnota to była „wydmuszka”
W posiedzeniu komisji wzięła udział Małgorzata Żmijewska, która była zarządcą komisarycznym w SKOK Wspólnota - jednej z kas, która musiała ogłosić upadłość. "Wchodząc do kasy byłam przekonana, że wchodzę do typowego banku quasi spółdzielczego, który ma takie same problemy, jak większość banków" - powiedziała. "Przyznam się, że po wejściu do kasy byłam zdumiona jej charakterem (), stwierdziłam, że jestem zarządcą wydmuszki" - podkreśliła.

Pieniądze były wyprowadzane na zewnątrz Kasy

Dodała, że cała działalność operacyjna tej kasy została "wyprowadzona do zewnętrznych firm". "Ze SKOK Wspólnota szerokim strumieniem wypływały pieniądze, które wkładali do SKOK deponenci" - mówiła Żmijewska.
Jak mówiła, po przeanalizowaniu ryzyk i umów zawartych z tymi firmami stwierdziła, że głównym powodem kiepskiej kondycji instytucji są zawarte umowy na usługi outsourcingowe, a wszelkie próby negocjacji i zmian w tych umowach skończyły się niepowodzeniem. W efekcie musiała zgłosić się do Komisji Nadzoru Finansowego, by ogłosiła upadłość tej kasy.
"Na dzień mojego wyjścia członków spółdzielni było 109 tysięcy, a pieniędzy zdeponowanych przez tych obywateli było 995 mln zł. Nie wyobrażałam sobie, że w spółdzielni, która ma sumę bilansową 1 mld zł, można zrobić taki outsourcing i całą działalność wyprowadzić poza istotę spółdzielni" - mówiła Żmijewska.

L. Balcerowicz: Straty w strukturze SKOK-ów największe w historii III RP

REKLAMA

Źr. TVN24/x-news

Problem Kas, ich strat i odpowiedzialności za nie stał się głównym temat kampanii prezydenckiej, w której sztaby PiS i PO przerzucają się odpowiedzialnością za nieprawidłowości finansowe w kasach.

KNF: sektor SKOK ma nadal straty

Zgodnie z informacjami przekazanymi posłom Komisji Finansów Publicznych przez przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka 19 lutego br., sektor SKOK odnotował stratę w wysokości ok. 126 mln zł, a niedobór funduszy własnych to ok. 300 mln zł. - Sytuacja w sektorze nadal jest sytuacją trudną - mówił.

41 Kas ma postępowanie naprawcze, dwie - zbankrutowały

Według Jakubiaka, pod koniec 2014 r. 41 kas było objętych postępowaniem naprawczym. W stosunku do dwóch - SKOK Wołomin i SKOK Wspólnota - musiała zostać ogłoszona upadłość. Dwie kasy zostały przejęte przez banki.

REKLAMA

Niedostateczny nadzór Kasy Krajowej nad SKOK Wołomin

Szef KNF mówił posłom, że podczas czynności nadzorczych wobec pracowników Komisji i zarządców komisarycznych kas kierowane były "groźby o charakterze karnym" i niektórzy z nich muszą korzystać z ochrony policyjnej. Mówił też, że w Kasie Krajowej SKOK już w 2008 r. mogła istnieć świadomość nieprawidłowości w SKOK Wołomin, mimo to nic w tej sprawie nie zrobiono. - Te problemy Wołomina byłyby mniejsze, gdyby wcześniej nastąpiła reakcja - powiedział.

Do wyjaśnienia rola senatora Biereckiego przy przeniesieniu środków do spółki zagranicznej

Opowiadał także m.in. o powstałej w grudniu 2007 r. i zarejestrowanej w Luksemburgu spółce SKOK-Holding, do której przekazane zostały m.in. udziały w spółkach zależnych od Kasy Krajowej SKOK. W końcu 2013 r. 81 proc. akcji w SKOK-Holding, według Jakubiaka, miała Kasa Krajowa SKOK. - Istotne jest to, że spółka nie zatrudnia pracowników, a zarząd jest dwuosobowy. Prezesem zarządu jest pan Grzegorz Bierecki - poinformował szef KNF.

Dodał, że w 2013 r. sektor SKOK "poniósł na rzecz podmiotów kontrolowanych przez SKOK-Holding koszty w wysokości ponad 83 mln zł". Natomiast do końca 2013 r. "SKOK-Holding zakumulował zysk w kwocie 33 mln 800 tys. euro". Kwota ta, jak dodał, nie zasiliła jednak funduszu stabilizacyjnego kasy krajowej.

W ubiegłym tygodniu najpierw "Wprost", a potem "Gazeta Wyborcza" napisały, że senator PiS i "twórca SKOK Grzegorz Bierecki wyprowadził kilkadziesiąt milionów złotych do spółki, której dziś jest właścicielem i prezesem".

REKLAMA

Według "Wprost" i "GW", z materiałów zgromadzonych przez KNF wynika, że majątek zlikwidowanej w 2010 r. Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, która kontrolowała system SKOK i której prezesem był Bierecki, przekazany został do spółki będącej własnością kilku osób, w tym Biereckiego, mającego w niej najwięcej udziałów, nie zaś do instytucji w systemie SKOK np. do Kasy Krajowej.

Blokada objęcia SKOK-ów nadzorem finansowym

Jakubiak przypominał też, że w sektorze SKOK była niechęć do objęcia kas gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Tymczasem, jak przekonywał, Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych SKOK gwarantowało pokrycie strat tylko do kwoty 34 mln zł.

Bankowy Fundusz Gwarancyjny musiał już wypłacić członkom SKOK 3,2 mld zł

W wyniku ogłoszenia upadłości SKOK Wołomin i SKOK Wspólnota BFG musiał wypłacić ponad 3 mld 200 mln zł, co oznacza, że gdyby do upadłości doszło przed objęciem kas gwarancjami BFG, na pokrycie ponad 93 proc. strat musiałyby się złożyć same kasy.

Jakubiak przekonywał, też, że po objęciu kas nadzorem KNF "nastąpiła istotna zmiana w sposobie nadzoru", który od tego momentu przestał być powiązany z samymi kasami "personalnie i biznesowo". Wcześniej bowiem w kasach "sprawozdawczo zyski rosły, ale faktycznie był to pusty pieniądz".

REKLAMA

"Udało się uratować depozyty tysięcy klientów SKOK"

44 tysiące poszkodowanych klientów SKOK Wspólnota i Wołomin

Prezes BFG Jerzy Pruski powiedział podczas posiedzenia 19 lutego, że Fundusz dotąd wypłacił łącznie ponad 798 mln zł klientom SKOK Wspólnota, a 2 mld 200 mln zł klientom SKOK Wołomin. Łącznie, dodał, BFG wypłacił środki gwarantowane prawie 44 tysiącom klientów obu kas. - Dzięki istnieniu publicznego systemu gwarantowania depozytów udało się uratować depozyty tysięcy klientów SKOK - mówił.

SKOK-i się bronią

Z wystąpieniem Jakubiaka polemizował na tamtym posiedzeniu komisji prezes Kasy Krajowej SKOK Rafał Matusiak. Wyjaśnił, że system SKOK tworzą 52 kasy i każda jest samodzielnym podmiotem. Zdarzenia w jednej kasie nie mają wpływu na sytuację w innej.

- Skumulowany wynik finansowy całego systemu jest faktycznie ujemny, ale ciekawe jest to, że wynik działalności podstawowej kasy wypracowały na poziomie dodatnim i wynosi on 634 mln zł - przekonywał. "Strata w ogromnym stopniu bierze się z odpisów na zdarzenia gospodarcze, do tworzenia których zmuszają nad kolejne przepisy i interpretacje" - dodał.

REKLAMA

Także to, co działo się w SKOK Wołomin nie przekłada się, jego zdaniem, na sytuację w innych kasach. - Ta kasa padła łupem zorganizowanych działań o charakterze przestępczym - przyznał prezes Kasy Krajowej SKOK. Matusiak zapewniał, że kasa krajowa zawsze aktywnie wspierała stabilizację kas. Dziś dysponuje kwotą ok. 90 mln zł na ewentualną pomoc stabilizacyjną. - Proces stabilizowania kas wymaga jednak spokoju, statek najlepiej naprawia się w porcie, a nie na wzburzonym morzu - przekonywał.

Przewodniczący KNF pisze do premier Kopacz

Sprawie tej poświęcone miało być pismo Andrzeja Jakubiaka, które otrzymali: premier Ewa Kopacz, marszałek Senatu oraz szefowie CBA i ABW. Kopacz, komentując doniesienia medialne oceniła, że "sytuacja jest bardzo poważna" i należy ją wyjaśnić.

Sam Bierecki oświadczył, że zarzuty w mediach pod jego adresem - dot. wyprowadzenia pieniędzy z systemu SKOK-ów - to kłamstwa. Wystosował list do premier Kopacz jako "osoby sprawującej nadzór nad KNF". Prosi m.in. o udzielenie wyjaśnień, na jakiej podstawie prawnej przewodniczący KNF wystosował do niej pismo, co ono zawierało, do kogo (oprócz premier) i kiedy było skierowane.

Według Biereckiego, środki Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych nie były środkami publicznymi, ani środkami spółdzielców. Były one - zapewnił - przekazane fundacji przez Światową Radę Unii Kredytowych "na konkretny cel" i dysponowane zgodnie z jej wolą. Bierecki zapowiedział, że będzie dochodził swoich praw w sądzie "kierując pozwy przeciwko osobom i instytucjom powielającym skandaliczne oszczerstwa".

REKLAMA

Senator stwierdził też, że publikacje na jego temat pojawiają się w czasie intensywnej kampanii wyborczej.

Sprawą zajmuje się już gdańska prokuratura apelacyjna

Sprawą zajmuje się już gdańska prokuratura apelacyjna, po przekazaniu jej materiałów dotyczących SKOK przez ABW. Według rzecznika PA w Gdańsku Mariusza Marciniaka postępowanie dotyczy podejrzenia "nieprawidłowości związanych z procesem likwidacji Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, będącej głównym udziałowcem Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo - Kredytowej". - Nieprawidłowości te mogły doprowadzić do wywołania poważnej szkody materialnej w majątku tej instytucji finansowej - zaznaczył Marciniak.

Stanowisko Kasy Krajowej SKOK

W poniedziałek swoje stanowisko zajęła Kasa Krajowa SKOK. Wyraziła zaniepokojenie, że w debacie publicznej pojawiło się "szereg nieuprawnionych zarzutów w stosunku do spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych i ich funkcjonowania, które próbuje się włączyć w kampanię wyborczą". - Spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe są instytucjami finansowymi prowadzącymi działalność na rzecz swoich członków. Nie prowadzą one natomiast działalności politycznej - oświadczyła Kasa.

Zwróciła też uwagę, że od 2012 r., gdy kasy zostały objęte nadzorem przez KNF, wokół nich istnieje "niestabilne otoczenie prawne". Ustawa to przewidująca - przypomniano - została przyjęta już w 2009 roku, ale prezydent Lech Kaczyński skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Dopiero prezydent Bronisław Komorowski wycofał ją z TK.

REKLAMA

Kasy krytykują KNF

Po objęciu kas nadzorem KNF, podkreśla Kasa Krajowa, nastąpił szereg niepokojących zdarzeń. - Doszło już do czterokrotnego określenia szczególnych zasad rachunkowości dla kas, praktycznie bez wystarczających okresów dostosowawczych. Kasy odprowadzają także należne składki z tytułu rezerwy obowiązkowej NBP oraz składki do BFG, dzięki czemu lokaty w kasach chronione są na takich samych zasadach jak w przypadku banków - do równowartości 100.000 EUR - głosi komunikat Kasy Krajowej.

Wątpliwości, jak czytamy, budzi także m.in. "prowadzenie przez KNF w stosunku do Kasy Krajowej postępowań mających na celu wprowadzenie w Kasie Krajowej zarządcy komisarycznego".

SKOK działają w Polsce od 1992 r. System kas oszczędnościowo-kredytowych jest częścią światowego ruchu związków kredytowych; ideą takich związków jest to, że grupa ludzi wspólnie gromadzi oszczędności i udziela sobie wzajemnie pożyczek. W rozumieniu prawa SKOK nie jest bankiem. Działa w oparciu o ustawę o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych. Od października 2012 roku SKOK objęte zostały nadzorem KNF. Jak podaje SKOK na swojej stronie internetowej w listopadzie 2014 r. Kasy obsługiwały blisko 2,5 mln członków, którzy powierzyli im ponad 15 mld zł depozytów.

Kasa Krajowa SKOK prostuje informacje o historii ustaw dot. kas

To nieprawda, że zmarły prezydent Lech Kaczyński nie chciał nadzoru państwowego nad SKOK-ami, złożył bowiem w 2008 roku własny projekt ustawy, który taki nadzór przewidywał - głosi wtorkowe oświadczenie Kasy Krajowej SKOK, podpisane przez rzecznika KK Andrzeja Dunajskiego.

REKLAMA

Ekonomiści o genezie SKOK-ów

 

Źródło: TVN24 Biznes i Świat/X-news

REKLAMA

Kasa Krajowa SKOK wydała swoje oświadczenie, "w związku z szeregiem wypowiedzi związanych z ustawą (ustawami) o SKOK, w których zawarte są nieścisłe i nieprawdziwe tezy".
Kasa przypomina w oświadczeniu, że SKOK-i rozpoczęły działalność w 1992 roku na podstawie ustawy o związkach zawodowych, a od 1996 roku działały na podstawie ustawy o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych, uchwalonej przez Sejm, zdominowany przez SLD, PSL i Unię Wolności.
"W trakcie prac legislacyjnych Kasa Krajowa wielokrotnie zgłaszała postulat objęcia SKOK-ów nadzorem państwowym, wskazując choćby Ministerstwo Finansów, jako podmiot mogący taką kontrolę sprawować. Zdecydowano inaczej, wpisując w ustawę model nadzoru samorządowego, skąd inąd stosowanego w innych krajach, gdzie funkcjonują kasy kredytowe, czyli odpowiedniki polskich SKOK-ów" - głosi oświadczenie Kasy Krajowej, podpisane Dunajskiego.
Tym niemniej w połowie pierwszej dekady XXI wieku - czytamy - Kasa Krajowa uznała, że warto wrócić do koncepcji nadzoru państwowego.
"Co mogło się wydarzyć w 2008 roku, albowiem w przedstawionym przez Ś.P. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego projekcie ustawy o spółdzielniach, który wpłynął do Sejmu w dniu 21 kwietnia 2008 r., taki nadzór został wyartykułowany" - podkreślił Dunajski.
Jak dodał, w art. 106 projektu wprost bowiem wskazano, że "Komisja Nadzoru Państwowego sprawuje nadzór nad kasami oraz Kasą Krajową () pod względem zgodności ich działalności z przepisami prawa i zachowania stabilności finansowej kas oraz realizacji przez Kasę Krajową ustawowych zadań zapewnienia bezpieczeństwa zgromadzonych w kasach oszczędności ich członków oraz stabilności finansowej kas".
"Niestety, rządząca wówczas koalicja PO-PSL, już w pierwszym czytaniu, w dniu 25 lipca 2008 r., projekt odrzuciła" - przypomniano w oświadczeniu.
Z kolei, jak zauważono, ustawa z 2009 roku, zgłoszona jako projekt poselski przez posłów PO została przyjęta w ekspresowym tempie, co "odbiło się na jakości uchwalonej ustawy". Dlatego, czytamy, prezydent Lech Kaczyński zakwestionował 73 zapisy tej ustawy jako niezgodne z Konstytucją i w trybie kontroli prewencyjnej skierował tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego.
"Po katastrofie smoleńskiej Prezydent Bronisław Komorowski wycofał praktycznie wszystkie zarzuty swojego poprzednika z Trybunału Konstytucyjnego, pozostawiając do rozpatrzenia jedynie dwa z nich. W obu przypadkach, co do których miał możliwość się wypowiedzenia, Trybunał Konstytucyjny przyznał rację Ś.P. Lechowi Kaczyńskiemu i potwierdził jego zarzuty niekonstytucyjności przyjętych rozwiązań, w efekcie czego Sejm musiał dokonać ich modyfikacji przed skierowaniem ustawy do podpisu Prezydenta RP" - głosi oświadczenie.
Z kolei zarzuty prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie rozpatrzone przez Trybunał Konstytucyjny, przypomina Kasa Krajowa SKOK, zostały ponowione we wnioskach grupy parlamentarzystów do TK, ale do chwili obecnej nie zostały rozpatrzone.
Kasa Krajowa zwraca też uwagę, że obowiązująca ostatecznie od 2012 roku ustawa z 2009 r., poza wprowadzeniem nadzoru Komisji Nadzoru Finansowego nad kasami i Kasą Krajową, wprowadziła jedynie szereg drobnych zmian w stosunku do ustawy z 1995 r.
Jednak jeszcze przed jej wejściem w życie grupa posłów PO wystąpiła z kolejnym projektem nowelizacji ustawy o SKOK-ach, tym razem bardzo szerokim - przypomina Kasa Krajowa. Nowelizacja ta np. znacznie zwiększała wymogi depozytów, dotyczące SKOK-ów, do analogicznych bankowych, a także zwiększała kompetencje nadzorcze KNF nad kasami. Została uchwalona 19 kwietnia 2013 roku i dotykała, jak pisze Kasa Krajowa, "istotnych regulacji dotyczących funkcjonowania" SKOK-ów.
Szereg przyjętych w tej ustawie regulacji, podkreślono, budził wątpliwości Biura Legislacyjnego Kancelarii Sejmu, które zgłosiło ok. 60 uwag, a nawet prezydenta Bronisława Komorowskiego, który po podpisaniu skierował ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Dotąd nie doszło jednak do rozpatrzenia tej skargi - zwraca uwagę Kasa Krajowa SKOK. "W efekcie istnieje stan niepewności, czy rozwiązania wprowadzone w ustawie z 2009 r. oraz w jej nowelizacji z 2013 r. są w pełni zgodne z Konstytucją RP" - głosi oświadczenie.
"W związku z powyższym trudno zgodzić się z tezami, że ktokolwiek opóźniał wejście w życie ustawy o SKOK" - dodaje Kasa Krajowa, zwracając uwagę, że od prezesa Trybunału Konstytucyjnego zależy, w jakiej kolejności rozpatrywane są wpływające skargi.

PAP, IAR, jk

/

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej