Polisolokatami zajmie się Sąd Najwyższy
Spór między ubezpieczonymi a towarzystwami ubezpieczeniowymi dotyczy pieniędzy. Chodzi o to, czy w przypadku odstąpienia od umowy ubezpieczony może zatrzymać większość środków zgromadzonych już na polisolokacie. Według firm ubezpieczeniowych – nie.
2015-09-24, 09:09
Posłuchaj
Umowy dotyczące polisolokat zawierane są na około 30 lat. To produkt długoterminowy więc wydaje się być normalne, że firmy ubezpieczeniowe zabezpieczają się przed ewentualną rezygnacją z polisolokaty. To oczywiste, że nikt nie chce rozstawać się z pieniędzmi.
Takie zabezpieczenie może wynosić nawet 90 proc. wpłaconych składek – Możliwość wyjścia z tego produktu w krótkim okresie była ograniczana i jest do tej pory często ograniczana różnego typu opłatami. I faktycznie bywały w warunkach ubezpieczenia zapisy mówiące o tym, że przez pierwsze kilka lat trwania umowy opłaty, które musiałby ponieść klient w momencie, gdyby chciał zerwać umowę szybciej niż przed tym okresem długoterminowym, mogły być duże, sięgające znacznej części kapitału, który wpłacił – zaznacza Marcin Tarczyński z Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Gdyby na przykład ubezpieczony na 30 lat zerwał umowę po 3 latach i miał zgromadzone środki o wartości 10 tysięcy złotych mógłby liczyć na odzyskanie na przykład 2 tysięcy złotych lub 1 tysiąca złotych. Takie zapisy można znaleźć w umowach lub regulaminach. A jeżeli są one dla nas nieczytelne sprzedawca polisolokaty powinien nas rzeczowo o wszystkim poinformować i wytłumaczyć wszystko w sposób zrozumiały.
Klienci walczą o pieniądze
Takie zabezpieczanie się towarzystw ubezpieczeniowych nie podoba się klientom. Sporów o polisolokaty jest coraz więcej. Do Rzecznika Ubezpieczonych w 2014 roku trafiły 1422 skargi dotyczące tych produktów. To prawie 10 proc. wszystkich skarg ogółem. A w 2010 roku było ich zaledwie 0,86 proc.
REKLAMA
Klienci walczą więc o pieniądze w sądach – Ubezpieczyciel powinien zwrócić całość środków będących na rachunku funduszu. Ewentualnie z potrąceniem kosztów, i tu ważne, rozwiązania tej umowy. Natomiast w praktyce rzeczą dość powszechnie występującą przy rozwiązywaniu tego rodzaju umów jest potrącanie tak zwanej opłaty likwidacyjnej czy też opłaty z tytułu wykupu – broni ubezpieczonych Cezary Orłowski z Biura Rzecznika Ubezpieczonych. Ta opłata w skrajnych przypadkach może wynosić, według Cezarego Orłowskiego, nawet 99 proc. wartości rachunku funduszu.
Poza tym, według Rzecznika Ubezpieczonych, postanowienia umowy powinny być zgodne z prawem konsumenckim, a nie są. Dlatego spór ma rozsądzić teraz Sąd Najwyższy. Jeżeli wyrok będzie przychylny dla ubezpieczonych stworzy im to dodatkowe możliwości prawne ubiegania się o zwrot pieniędzy w przypadku zrezygnowania z polisolokaty.
Kamil Piechowski
REKLAMA