Jedno- i dwugroszówki znikną z obiegu?

We Włoszech trwa dyskusja na temat wycofania drobnego bilonu. Tak pomysł pojawił się również i w Polsce już kilka lat temu, jednak do tej pory nie został zrealizowany. Głosy za wycofaniem jedno- i dwugroszówek powracają jednak jak bumerang, zwracają uwagę rozmówcy Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia

2017-08-11, 12:55

Jedno- i dwugroszówki znikną z obiegu?
Czy jedno- i dwugroszówki są nam w ogóle potrzebne?. Foto: Patryk Kosmider/Shutterstock.com

Posłuchaj

O pomyśle wycofania z obiegu monet o najmniejszych nominałach mówili w radiowej Jedynce Paweł Majtkowski, analityk rynku finansowego i Łukasz Piechowiak, redaktor naczelny portalu Fintek.pl (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Problem z najdrobniejszym bilonem pojawia się w wielu krajach Europy, mówi Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia Paweł Majtkowski, analityk rynku finansowego.

- Problem z tymi monetami o najniższych nominałach mają właściwie wszystkie kraje na świecie. W wielu miejscach trwają dyskusje, czy w sytuacjach, kiedy tak często płacimy kartami i tak często wykorzystujemy płatności bezgotówkowe, jeszcze te monety o najniższych nominałach mają sens – stawia pytanie ekspert.

Wybicie monet kosztuje

Pojawia się coraz więcej argumentów za wycofaniem jedno- i dwugroszówek.

- Coraz rzadziej chce nam się nosić takie monety. Coraz rzadziej chcemy mieć pełen portfel takich małych nominałów i jest to pewien problem. Jest to też koszt, z czego często nie zdajemy sobie sprawy. Wybicie takich monet też kosztuje. Jeszcze kilka lat temu było tak, że stworzenie w Polsce monety o nominale jednego grosza kosztowało więcej niż jeden grosz, więc był to swojego rodzaju absurd. Poradziliśmy sobie z tym w ten sposób, że teraz te monety są tworzone z inne stopu metalu. Teraz kosztują one mniej więcej tyle, ile wynosi ta wartość nominalna, więc nie ma tego problemu – wyjaśnia ekspert.

REKLAMA

Gotówka w odwrocie?

Jedno- i dwugroszówki są też niepraktyczne, dodaje w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia Łukasz Piechowiak, redaktor naczelny portalu Fintek.pl.

- Są ciężkie, brudne z reguły, więc nawet biorąc pod uwagę takie względy higieniczne, to trzymanie takich pieniędzy w portfelu nie jest zbyt dobrym pomysłem. Gdy spojrzymy również na strategie cenowe różnych sklepów, to zauważymy, że te niskie nominały pełnią funkcję kreowania pewnych psychologicznych sztuczek, czyli obniżenie ceny np. z 4 zł do 3,99 zł. Moglibyśmy śmiało z tego zrezygnować i myślę, że w tym kierunku właśnie idziemy, bo pieniądz bezgotówkowy nie tylko wypiera małe nominały, ale też i większe – zauważa ekspert.

Ceny zaokrąglane w górę?

Gdyby jedno- i dwugroszówki zostały wycofane z obiegu, wówczas ceny w sklepach mogłyby być zaokrąglane.

- Zwykle w takich sytuacjach zaokrąglenie następuje w górę, więc tam, gdzie cena kończyła się na 99 groszy, pewnie musielibyśmy płacić całą złotówkę. Natomiast jest to pewien efekt krótkoterminowy – uważa Paweł Majtkowski.

REKLAMA

Ekspert dodaje, że w innym wariancie ceny mogłyby też pozostać też bez zmian, czyli bez zaokrąglenia.

- Sama reszta, która jest wydawana, jest dostosowana do tego, co jest, czyli np. do pięciu groszy. Aczkolwiek jest to trudniejsze, bo wtedy sprzedawca, czy kasa fiskalna musi dokonać takiego zaokrąglenia, więc jest to inna z możliwości. Tutaj plusem jest to, że jeżeli płacimy kartą, to rzeczywiście płacimy tyle, co przedtem, czyli możemy spokojnie zapłacić tę cenę wynoszącą np. 99 groszy. A dopiero, kiedy chcemy zapłacić w gotówce, to cena jest aktualizowana do wysokości tych monet, które posiadamy, to może być 95 groszy albo 1 zł – tłumaczy rozmówca Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia.

Jednogroszówki funkcjonują od 1995 roku, kiedy to w wyniku denominacji zastąpiły stuzłotowe banknoty z wizerunkiem Ludwika Waryńskiego.

Dominik Olędzki, Anna Wiśniewska

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej