Kto może stracić na zniesieniu limitu składek ZUS?

Posłuchaj

Dlaczego pracodawcy protestują, niechętny jest też ZUS i związki zawodowe rezygnacji z limitu składek na ZUS, wyjaśnia w Polskim Radiu 24 mec. Piotr Bimkiewicz, ekspert prawa karno-gospodarczego kancelarii BW Adwokaci./Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.

Dodaj do playlisty

Dodaj do playlisty

Jak podkreśla w Polskim Radiu 24 mec. Piotr Bimkiewicz, ekspert prawa karno-gospodarczego kancelarii BW Adwokaci, sprawa dotyczy bardzo dużych pieniędzy.

− Mowa jest o 350 tysiącach osób zatrudnionych na umowach o pracę zarabiających średnio powyżej 10 tysięcy złotych miesięcznie, wyjaśnia gość PR24.

Jak dodaje, dotychczas wyglądało to w ten sposób, że jeżeli pracownik przekraczał 127 tys. zł, to ZUS zaprzestawał naliczania składek. Rząd proponuje teraz aby tego pułapu nie było - niezależnie czy będzie zarabiał pół miliona, czy 2 tysiące, to będzie płacił składki od każdego wynagrodzenia.

Zniesienie limitu składek ma dwa końce – są b. wysokie emerytury, ale co z funduszem emerytalnym?

− I to z jednej strony jest dobre dla budżetu – szacuje się dodatkowe wpływy z tego tytułu na 5 mld zł, ale w przyszłości ZUS będzie musiał te środki wypłacić w ramach emerytury, mówi Bimkiewicz.

− A to oznacza, że może ona wtedy wynieść nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, a przyszłość dla systemu rysuje się w b. ciemnych barwach – dodaje.

Pracodawcy mogą mieć bardzo poważne problemy

Nowa regulacja może oznaczać poważne problemy. Wpłynie między innymi na wysokość pensji wysoko wykwalifikowanych pracowników, ale nie tylko.

Jak zauważa ekspert, będziemy mieli do czynienia ze zwiększeniem wielkości składek do ZUS, tak po stronie pracowników, jak i pracodawców, znowu rosną koszty praca.

ZUS też może stracić dużą część wpływów ze składek

− Nikt nie odpowiada na pytanie, jak utrzymać wysoko kwalifikowanych pracowników na umowach o pracę, bo może się okazać, że płacący wysokie składki pracownicy przejdą na samozatrudnienie i będą opłacać najniższa składkę, mówi ekspert.

Przeciwko regulacji opowiadają się nie tylko przedsiębiorcy ale też związki zawodowe.

Dominik Olędzki, jk