Rośliny strączkowe zamiast GMO w paszach dla zwierząt
W Polsce zwierzęta, zwłaszcza drób, karmi się paszą z modyfikowanej genetycznie soi, importowanej głównie z Ameryki Południowej. Duzi producenci mięsa twierdzą, że bez niej nie poradzilibyśmy sobie z żywieniem zwierząt, bo pasz z rodzimych roślin nie wystarcza i nie są tak wartościowe odżywczo. Rolnicy ekologiczni i przeciwnicy GMO w ogóle uważają, że to nieprawda i mają własne pomysły na rozwiązanie problemu.
2018-06-07, 07:50
Posłuchaj
Na temat karmienia zwierząt paszą zmodyfikowana genetycznie z Leną Huppert ze Stowarzyszenia Polska Wolna od GMO i FundacjiQlt w radiowej Jedynce rozmawia Aleksandra Tycner z Naczelnej Redakcji Gospodarczej.
Na czym polega program paszowy zaproponowany przez stowarzyszenie? - Chodzi o to żeby pozyskać istniejące paszarnie. Bo utworzenie nowych jest bardzo drogie. Jeśli kapitał jest polski to, że wszystko jest możliwe - mówi Lena Huppert.
Poza tym - jej zdaniem - potrzeba rolników, którzy uwierzą, że za dwa lata nie skasuje się im upraw jakimkolwiek pozorem.
Celem projektu jest zmniejszenie do minimum ilości komponentów paszowych sprowadzanych z Ameryki Południowej modyfikowanych genetycznie. - Jesteśmy rolniczym kraje i jesteśmy w stanie sami zaspokoić potrzeby paszowe - dodaje.
REKLAMA
W projekt zaangażowały się Międzynarodowe Stowarzyszenie dla Ochrony Polskiej Wsi, Polska Wolna od GMO, Fundacja Wspierania Rozwoju i Społeczeństwa Obywatelskiego Qlt oraz wielu rolników ekologicznych.
Naczelna Redakcja Gospodarcza, Aleksandra Tycner, kw
REKLAMA