Nord Stream 2: powstaje front przeciwników budowy gazociągu
Premierzy Polski, Czech, Słowacji i Węgier mają w tym tygodniu wystosować list do szefa Rady Europejskiej, by na najbliższym szczycie została poruszona kwestia bezpieczeństwa energetycznego. Szersza koalicja przeciwko Nord Stream 2 powstaje jednak w bólach.
2015-12-01, 15:54
Posłuchaj
We wtorek Komisja Europejska potwierdziła, że otrzymała list, w którym grupa państw Europy Środkowo-Wschodniej alarmuje, jakie mogą być konsekwencje realizacji kolejnych dwóch nitek gazociągu Nord Stream z Rosji do Niemiec.
Z treści dokumentu wynika, że został on wysłany przez ministra gospodarki Słowacji Vazila Hudaka w imieniu Estonii, Węgier, Łotwy, Litwy, Polski i Rumunii. Pismo, które adresowane jest do wiceszefa KE do spraw unii energetycznej Marosza Szefczovicza, otrzymali również szef Rady Europejskiej Donald Tusk i przewodniczący KE Jean-Claude Juncker.
"Zagrożenia, jakie wiążą się z projektem rozbudowy Nord Streamu"
Ministrowie wskazują w nim na zagrożenia, jakie wiążą się z projektem rozbudowy Nord Streamu. Chodzi m.in. o ominięcie Ukrainy, utratę pozycji tranzytowej przez kraje wschodnioeuropejskie, a także zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego przez ukierunkowanie wszystkich przepływów gazu z Niemiec na zachód Europy.
Z informacji z unijnych źródeł dyplomatycznych wynika, że kwestia ta była omawiana na niedzielnym spotkaniu państw Grupy Wyszehradzkiej (Polski, Czech, Słowacji i Węgier), które odbyło się przed rozpoczęciem szczytu Unia-Turcja.
Pod listem, który został wysłany w poniedziałek, zabrakło jednak podpisu czeskiego ministra odpowiadającego za sprawy energetyczne. - Czesi nie podpisali, bo najwyraźniej mogą żyć z Nord Streamem 2. Mają połączenie gazociągowe z Niemcami - powiedział dyplomata jednego z państw zaangażowanych w projekt.
Pragnący zachować anonimowość dyplomata z Czech przekonywał jednak, że jego kraj popiera inicjatywę, ale nie zdecydował się na podpis ze względów proceduralnych. - W środę mamy o tym rozmawiać na posiedzeniu rządu - zapowiedział.
Ze sprzeciwu wycofały się Czechy, Grecja i Bułgaria
Jednak Czechy to nie jedyny kraj, który miał problemy ze sprzeciwieniem się wobec Nord Stream 2. Początkowo - jak podawały media europejskie - list miał być podpisany przez 10 państw. Poza naszymi południowymi sąsiadami wycofały się także Grecja oraz Bułgaria.
Premier Bułgarii Bojko Borisow, cytowany przez Reutersa, mówił, że popiera Nord Stream 2 i budowę hubu gazowego w jego kraju. - To jest dla nas korzystne i nikt nie może mieć o to do mnie pretensji - oświadczył. Bułgaria liczy, że uda się jej zbudować na wybrzeżu centrum dystrybucyjne, z którego będzie wysyłać dalej do Europy rosyjski gaz.
Rodząca się koalicja krajów przeciwko Nord Stream 2 stara się jednak bagatelizować niepowodzenia. - Siedem krajów to nie jest tak mało. Gdybyśmy nie byli zadowoleni z tego poparcia, to nie wysłalibyśmy tego listu - powiedział dyplomata jednego z państw podpisanych pod dokumentem.
IAR/PAP, awi
REKLAMA