Bon energetyczny nie dla wszystkich. Lokalne kotłownie bez wsparcia
Rząd wprowadza ustawę o bonie energetycznym, ale nie uchroni ona Polaków przed wzrostem cen energii. Ponadto, projekt nie obejmuje wszystkich mieszkańców, co budzi kontrowersje wśród ekspertów. Jakie zmiany nas czekają i dlaczego nowe przepisy budzą obawy?
2024-05-23, 09:34
Rząd Donalda Tuska przygotował ustawę o bonie energetycznym, która ma na celu zamrożenie cen energii dla gospodarstw domowych od 1 lipca do końca 2024 roku. Nowe przepisy przewidują maksymalny pułap ceny za energię elektryczną na poziomie 500 zł za MWh.
Pomimo wprowadzenia bonu energetycznego, ceny prądu wzrosną o blisko 30 proc. w drugiej połowie roku. Dodatkowo, od lipca skończy się zamrożenie cen gazu, co spowoduje wzrost opłat za gaz o co najmniej 15 proc. Także ceny ciepła wzrosną o minimum 15 proc.
Fundusz remontowy w górę
Z powodu wzrostu płacy minimalnej do 4300 zł brutto od 1 lipca 2024, wzrosną koszty usług takich jak sprzątanie, ochrona i remonty, co wpłynie na wysokość opłat na fundusz remontowy. Zależeć to będzie od wielu czynników, takich jak wielkość wspólnoty czy stan techniczny budynków.
Zdaniem ekspertów, zarządcy wspólnot i spółdzielni mogą złagodzić wzrost opłat, wprowadzając programy oszczędnościowe i optymalizacyjne. Ocieplenie budynków i modernizacja instalacji grzewczych mogą pomóc w obniżeniu kosztów ogrzewania, które są głównym czynnikiem wpływającym na wzrost czynszów.
REKLAMA
Propozycje zawarte w ustawie o bonie energetycznym nie obejmują mieszkańców ogrzewanych lokalnymi kotłowniami. Takie rozwiązanie może prowadzić do nierówności między spółdzielniami i wspólnotami. Wzrost opłat za ciepło dla tych podmiotów może wynieść od 40 do 60 proc.
Ambicje UE
Dyrektywa budynkowa UE, która promuje niskoemisyjne źródła ciepła, może zwiększyć koszty inwestycji, które spadną na mieszkańców wspólnot i spółdzielni. Eksperci uważają, że powinny być przewidziane środki budżetowe na pokrycie tych zadań, aby uniknąć dalszego wzrostu opłat.
Wszystkie te czynniki powodują, że zadłużenie mieszkańców wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych rośnie, co wpływa na ich zdolność do finansowania remontów i bieżącej eksploatacji. Zadłużenie na jednego mieszkańca wynosi średnio 13 tys. zł, a zaległości w opłatach mieszkaniowych przekraczają 290 mln zł w skali kraju.
Wzrost opłat eksploatacyjnych będzie miał znaczący wpływ na rynek mieszkaniowy. Osoby kupujące domy czy mieszkania muszą brać pod uwagę nie tylko raty kredytowe, ale także rosnące koszty utrzymania. Nowe przepisy mogą przyczynić się do dalszych podwyżek czynszów, zwłaszcza jeśli zarządcy nie podejmą odpowiednich działań oszczędnościowych.
REKLAMA
- Ceny prądu od lipca. Wiceminister potwierdza: będą niższe niż zapowiadano
- Zmiana ceny prądu od lipca. Oszacowano, o ile wzrosną wydatki rodzin
mib
REKLAMA