Stacje paliwowe widma nie chcą zniknąć z rynku
Od 1 stycznia tego roku z rynku powinno wypaść nawet 500 placówek zajmujących się detaliczną sprzedażą paliw, które nie dostosowały swoich zbiorników paliwowych do wymogów unijnych. Jednak dzięki odwołaniom przetrwają jeszcze nawet rok.
2014-04-09, 16:06
Posłuchaj
Od stycznia 2014 r każda stacja w kraju musi posiadać odpowiednie urządzenia do monitorowania wycieków i zabezpieczenia zbiorników paliwowych – to konsekwencja rozporządzenia Ministerstwa Gospodarki z grudnia 2007 roku. Zmiany miały podnieść poziom bezpieczeństwa i ochrony środowiska w kraju.
17 lat na dostosowanie przepisów
Co ciekawe, przedsiębiorcy wiedzieli już oficjalnie o czekających ich zmianach już 7 lat wcześniej. Czyli mieli na zmiany…17 lat.
Ponadto, termin dostosowania zbiorników paliw na stacjach benzynowych przedłużany był już cztery razy. - Większość z nich zmodernizowała swoje stacje – tłumaczy Krzysztof Romaniuk, dyrektor ds. analiz rynku paliw z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Modernizacja kosztuje
Prace związane z wymianą lub modernizacją zbiorników oraz doposażeniem w instrumenty prowadzące monitoring oczywiście kosztują. Dostosowanie stacji kosztuje średnio 300 tys. złotych. Znaczna część przedsiębiorców poniosła już koszty z tym związane, nierzadko wspomagając się kredytami.
REKLAMA
Nie modernizujesz wypadasz z rynku? Tak, tylko teoretycznie
Placówki, które do końca minionego roku nie przeprowadziły remontów dostosowujących zbiorniki do zaostrzonych wymogów środowiskowych, nie mogą dalej prowadzić sprzedaży. Okazuje się jednak, że to tylko teoria, bo w praktyce wciąż wielu operatorów, którzy nie spełnili wymogów, nadal prowadzi handel paliwami.
Zdaniem Krzysztofa Romaniuka, taka działalność jest nieuczciwa wobec tych wszystkich, którzy jednak ponieśli określone wydatki i dostosowali się do rygorystycznych unijnych wymogów.
Urzędnicy kontrolują stacje
Stacje paliw właśnie pod kontem dokonania modernizacji zbiorników i instalacji dziś są kontrolowane przez urzędników Urzędu Dozoru Technicznego. To oni właśnie mają wyłapać te wszystkie stacje, które nie wprowadziły jeszcze unijnych wymogów. Do tej pory, jak wylicza Krzysztof Romaniuk, Urząd zakwestionował funkcjonowanie około 110 zbiorników na stacjach paliw.
Jednak zakwestionowanie ich działalności nie jest jednoznaczne z wyłączeniem stacji z rynku. Choć przedsiębiorcy, właściciele stacji paliw otrzymują stosowne dokumenty nakazujące im teoretycznie zakończenie działalności - to praktyce nie muszą tego robić.
REKLAMA
Sposób na przetrwanie - odwołanie
Przedsiębiorcy mogą się odwołać od decyzji Urzędu Dozoru Technicznego – mają takie prawo, i jak tłumaczy Krzysztof Romaniuk, wszyscy ci, wobec których były wątpliwości, z tego prawa skorzystali. Co ciekawe nawet w momencie, kiedy ci właściciele nie zmodernizowanych stacji dostaną decyzje negatywną z Ministerstwa Gospodarki - to mogą się jeszcze raz odwołać tym razem do sądu. W tym czasie wszystkie stacje, które powinny być zamknięte, mogą działać dalej.
Tracą uczciwi przedsiębiorcy
Oznacza to, że wszyscy, którzy zainwestowali w działalność swój czas i pieniądze i wprowadzili zmiany zgodne z nowym prawem, tracą wobec tych, którzy takich inwestycji nie poczynili – dodaje Krzysztof Romaniuk.
Stosowane rozwiązania jego zdaniem sprawiają, że przykładni i rzetelni przedsiębiorcy muszą konkurować na tym trudnym rynku z nieuczciwymi firmami, które zapewne i tak znikną z rynku - ale dopiero za rok, gdyż tyle może potrwać cały proces odwoływania się od decyzji kontrolujących je instytucji.
Justyna Golonko
REKLAMA
Polecane
REKLAMA