Waloryzacja emerytur kwotowa czy procentowa: nie chodzi tylko o pieniądze

2014-06-24, 20:44

Waloryzacja emerytur kwotowa czy procentowa: nie chodzi tylko o pieniądze
Jarosław Krawędkowski

Decyzja, jak w przyszłości polscy emeryci będą mieli waloryzowane świadczenia – procentowo czy kwotowo, wbrew pozorom nie sprowadza się tylko do pieniędzy.

Ten wybór zaważy, i to na długie lata, o systemie gospodarczym w Polsce. O tym, czy będziemy mieli kapitalizm rynkowy, czy raczej społeczny, biorący pod uwagę nie tylko fakty ekonomiczne, ale także problemy społeczne.

Wyjaśnijmy, minister pracy proponował zastąpienie obecnego systemu waloryzacji procentowej – systemem bardziej "sprawiedliwym społecznie”, czyli kwotowym. Oznaczającym jednakową podwyżkę dla wszystkich.

Przy obecnych zasadach – procentowych, ten kto ma wyższe świadczenie, dostaje też większą podwyżkę.

Już raz w Polsce ćwiczyliśmy ten wariant – w 2012 roku  – kiedy to emeryci i renciści dostali po równo, czyli po 71 zł. Gdyby zastosowano wtedy waloryzację procentową, to najniższe emerytury wzrosłyby tylko o 30–35 zł. Według wyliczeń rządu, dzięki kwotowej waloryzacji wyższą od procentowej podwyżkę otrzymało wówczas 59 proc. emerytów i rencistów.

Teraz minister pracy chce, aby to była nowa reguła, która dzięki zmianie konstytucji wejdzie na trwałe do polskiego systemu zabezpieczenia emerytalnego. Dodajmy – również do systemu ustrojowego, który określa najważniejsze zasady funkcjonowania państwa, obywateli, i chociażby gospodarki.

I co? Znowu wracamy do starej PRL-owskiej zasady jednakowych żołądków, i w konsekwencji do innego starego powiedzonka: „Czy się stoi, czy się leży, 2 tysiące się należy”? Czy pamiętają Państwo, czym to się skończyło?

Bo ja pamiętam i powiem szczerze – nie chcę równych żołądków i sprawiedliwości na siłę. Pozorna równość zawsze niszczy największy motor rozwoju gospodarczego – motywację.

Ta, gdy wiemy, że i tak dostaniemy tyle samo, co ktoś o mniejszej pomysłowości, chęci do pracy, czy wykształceniu – ucieka w siną dal. I nie wraca, jeśli nie ma po co.

A nie będzie miała powodu, aby wrócić, jeśli zapiszemy naszą nową złotą regułę równości w konstytucji, czyli podstawowym zbiorze praw i obowiązków.

Waloryzacja kwotowa przynosi jeszcze jeden skutek  - konsekwentne spłaszczenie naszych emerytalnych świadczeń.

Przypominam – przy obecnym stanie medycyny i jakości życia, Polacy długo pracują i długo żyją. Po przepracowaniu 35-40 lat jest szansa, że podobny okres spędzimy na emeryturze.

A to oznacza, że w tym czasie nasze świadczenie poddane zostanie obróbce spłaszczającej – nawet jeśli odeszliśmy z pracy z niezłym uposażeniem, to naliczana przez kilkanaście lat kwotowa waloryzacja pozwoli osobom o mniejszej podstawie wyjściowej na dogonienie tych, którzy zarabiali i odłożyli na emeryturę więcej.

Do tego dochodzi jeszcze jeden element równający wszystkich w dół – inflacja. Ta nie tylko dotyczy wszystkich w takim samym stopniu, ale ma jedną podstawową cechę – cały czas obniża realnie nasze dochody. A tego rząd, ustalający wysokość waloryzacji kwotowej, może nie brać pod uwagę.

Ktoś może powiedzieć, jakie to ma znaczenie dla gospodarki. Jednak ma – gdy zaczynamy pracę, to powinniśmy wiedzieć do czego dążymy. Nie jest nam obojętne, czy jeśli zarobimy więcej, będziemy żyli lepiej na starość, czy tak samo jak wszyscy pozostali. Bo co się stanie wtedy z naszą motywacją?

Jarosław Krawędkowski

Polecane

Wróć do strony głównej