Warto przywrócić możliwość zaciągania kredytów walutowych

2014-11-11, 08:25

Warto przywrócić możliwość zaciągania kredytów walutowych
Robert Lidke, Redaktor Naczelny Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia SA

Kupowanie mieszkań razem z kredytem walutowym może pomóc frankowiczom.

20 tysięcy rodzin, z ogólnej liczby 700 tysięcy, które mają kłopoty ze spłatą kredytów walutowych, to nie jest największy problem grupy kredytobiorców, którzy nie chcieli się zadłużać w polskim złotym. Większym problemem jest uwięzienie w kredycie walutowym pozostałych kilkuset tysięcy rodzin. Spadek wartości złotego praktycznie zamyka im drogę do sprzedaży zadłużonego domu czy mieszkania. Tego typu sprzedaż oznaczałaby  pogodzenie się ze stratą w wysokości 30 ‒ 50 procent.

W efekcie nie można się przenieść za pracą do innego miasta, nie można też powiększyć rodziny, bo własne mieszkanie kupione za kredyt frankowy jest zbyt małe dla cztero- czy pięcioosobowej rodziny.

Rodzina, która zdecyduje się na sprzedaż mieszkania z kilkudziesięcioprocentową stratą, i tak za uzyskane pieniądze nie kupi większego lokum.

Straty dla gospodarki są ewidentne. W  jednych rejonach kraju utrzymuje się wysokie bezrobocie, w innych brakuje rąk do pracy.  Dzietność polskich rodzin ciągle maleje, powoli wpędzamy się w kryzys demograficzny.

Trudno oczekiwać od reszty społeczeństwa, a także i od banków, że pokryją straty frankowiczów i  pozwolą im spłacać kredyty według kursu z dnia zawarcia umowy kredytowej.

Można jednak wyobrazić sobie sytuację, w której  banki i Komisja Nadzoru Finansowego podejdą bardziej elastycznie do tego typu kredytów.

Być może są na rynku osoby (tego nie wiem), które byłyby gotowe odkupić od frankowiczów ich domy czy mieszkania ‒ przejmując kredyt walutowy. Powodem takiej decyzji może być chęć posiadania kredytu, który ciągle jeszcze ma niższe raty niż złotowy, a być może także chęć „zagrania” na umocnienie się złotego.  Obecni frankowicze nie mają czasu na czekanie na odwrócenie trendu na rynku walutowym (poszukiwanie lepszej pracy, chęć powiększenia rodziny), natomiast nowi inwestorzy taki czas mają.

Możliwe, że ktoś kupi mieszkanie od frankowicza i zdecyduje się  zapłacić nieco więcej niż wynosi obecna cena rynkowa mieszkania tylko po to, żeby wejść w kredyt frankowy po wysokim kursie. Dla sprzedającego mieszkanie liczyć się  będzie każdy złoty więcej, który można przeznaczyć na zakup nowego lokalu.

Banki oczywiście mogą patrzeć na to krzywym okiem, bo wartość rynkowa danego mieszkania jest niższa od obecnej wartości kredytu. Podobnie może to widzieć Komisja Nadzoru Finansowego, bo przecież zakazała udzielania kredytów walutowych.

Ale  z drugiej strony, patrząc na to chłodnym okiem ‒ dla banku i dla KNF nic się nie zmienia. Dany kredyt frankowy był i jest. Wartość mieszkania jest taka sama jak przed transakcją. Zmienił się tylko właściciel.

Uzyskano jednak wielką korzyść. Konkretna  rodzina uwolniła się od kredytu walutowego. Może się przenieść do innego miasta w poszukiwaniu lepszej pracy, może kupić większe mieszkanie na kredyt – tym razem złotowy.

W Polsce 700 tysięcy ludzi ma kredyty hipoteczne w obcych walutach. Na pewno są w tej grupie tysiące rodzin, które mogłyby skorzystać z tej opcji wyjścia z kredytu frankowego.

I jeszcze jedno. Na rynek trafiłyby także do tej pory uwięzione w kredytach walutowych mieszkania.  Spadek cen mieszkań to nie jest to, o czym marzą  frankowicze,  ale przecież nie tylko ich interesy się liczą.

Czy można wprowadzić możliwość kupowania mieszkania razem z kredytem walutowym? Myślę, że można. Pytanie tylko, jak to zrobić? Niektórzy bankowcy już się nad tym zastanawiają.

Robert Lidke

Polecane

Wróć do strony głównej