Dobre praktyki giełdy, słabe praktyki służb
Być zatrzymanym, a zostać wyprowadzonym z budynku to kolosalna różnica. Nie tylko dla szefującego warszawskim parkietem Pawła Tamborskiego, ale także dla notowań GPW i Ciechu.
2015-10-14, 17:42
Ktoś nie odrobił lekcji z tego jak funkcjonują rynki finansowe. I z komunikacji też. Nie od dziś przecież wiadomo, że sensacyjne informacje dotyczące giełdowych spółek upubliczniane w czasie notowań działają na wyobraźnię inwestorów. To przekłada się na wycenę akcji. Chyba, że w interwencji służb, które przyglądają się prywatyzacji Ciechu chodzi o to, żeby powstało wrażenie wielkiego skandalu i zatrzymań. Na 11 dni przed wyborami.
Wczesnym popołudniem w środę media obiegła informacja o zatrzymaniu prezesa warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Sprawa dotyczy sprzedaży akcji chemicznej spółki, które rok temu kupiły spółki zmarłego niedawno biznesmena Jana Kulczyka. Sprawą zajmuje się CBA. Paweł Tamborski, który dziś kieruje GPW, zajmował wtedy stanowisko wiceministra skarbu.
Powiązany Artykuł

CBA w siedzibie GPW. Chodziło o materiały ws. prywatyzacji Ciech-u. Akcje spółki i giełdy w dół
Po godzinie od opublikowania tej informacji przez wszystkie media okazuje się, że do zatrzymania nie doszło. Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego faktycznie pojawili się w budynku przy Książęcej, gdzie mieści się siedziba GPW. Prezes Giełdy rzeczywiście z nimi wyszedł i odjechał. Ale nie na przesłuchanie. Tylko do własnego domu, gdzie zabezpieczono nośniki elektroniczne. Później wrócił do pracy.
REKLAMA
Między zatrzymaniem, a wyjściem z budynku w towarzystwie służb jest ogromna różnica. Najlepiej wie o tym każdy, kto został zatrzymany. A tu dodatkowo sprawa dotyczy dwóch spółek notowanych na giełdzie. Akcje GPW traciły dziś po godz. 14 ponad 2 proc., Ciechu prawie 5 proc. Gdy informacje zostały zdementowane, większość strat odrobiły.
Świętujemy 25 lat wolności. Mamy ambicje bycia liderem Europy. W planach przynależność do elitarnej grupy G20 i awans do kategorii krajów rozwiniętych. Ale państwo nie odrobiło podstawowej lekcji dotyczącej rynków finansowych. Jeśli już taka operacja musi odbywać się w trakcie notowań, to nie może towarzyszyć jej tak wielki szum medialny. Po godzinie cała sprawa została co prawda wyjaśniona, ale niesmak pozostał. Chyba, że właśnie o takie wrażenie chodziło.
Nomen omen kilka godzin wcześniej na warszawskiej giełdzie zaprezentowany został nowy kodeks dobrych praktyk dla spółek notowanych na naszym parkiecie. Dokument, który porządkuje ład korporacyjny w tym komunikację z inwestorami. Pierwszą wersję kodeksu Giełda przyjęła 13 lat temu. Jak pokazuje dzisiejsza akcja CBA, także służbom przydałaby się lekcja z komunikacji swoich działań.
Osobną sprawą pozostaje dlaczego były wiceminister, a dziś prezes Giełdy Papierów Wartościowych, trzyma w domu pendrive'y, czy dyski z ważnymi informacji dotyczącymi prywatyzacji. Paweł Tamborski prezentując dobre praktyki mówił, że kierowana przez niego spółka musi jeszcze wykonać nieco pracy, by wypełnić nowe obowiązki od nowego roku. Być może osobny kodeks przydałby się urzędnikom. A jeśli już go mają to widać powinni go przewertować także ci, którzy zajmują najważniejsze stanowiska w resortach. I to jak najszybciej.
REKLAMA
Krzysztof Rzyman
REKLAMA