Organizacje płatnicze łamią przepisy o prowizjach od płatności kartami
W przypadku nowych umów podpisywanych z klientami od początku tego roku tzw. stawka interchange powinna wynosić max. 0,5 proc. Ale tak nie jest. Inną ważną informacją dla klientów jest to, że od 1 kwietnia 2014 można wyłączać w kartach płatniczych funkcję zbliżeniową.
2014-04-02, 09:24
Posłuchaj
Organizacje wydające karty płatnicze, a także bankowcy chcą obniżyć prowizje od płatności kartami dopiero od 1 lipca. I łamią w ten sposób prawo mówił gość popołudniowego magazynu gospodarczego radiowej Jedynki Robert Łaniewski, prezes Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego.Odmienną opinię na ten temat ma środowisko bankowe.
Gość radiowej Jedynki proponował, by instytucje świadczące takie usługi objąć nadzorem systemowym.Organizacje płatnicze nie muszą się obecnie obawiać sankcji, bo w przepisach ich nie przewidziano. Robert Łaniewski, szef FROB poparł również pomysł powołania polskiego systemu płatniczego, jako konkurencji dla VISY i MasterCard.
Od 1 kwietnia można wyłączać w kartach funkcję zbliżeniowa
W naszych portfelach coraz częściej pojawiają się plastikowe pieniądze, w tym karty z funkcją zbliżeniową. Od 1 kwietnia 2014 zgodnie z zaleceniami NBP można wyłączać w tych kartach właśnie funkcję zbliżeniowa.
- Nowa rekomendacja NBP ma przede wszystkim zwiększyć bezpieczeństwo i komfort klientów. Wiele osób zostało zmuszonych do tego, by korzystać z karty zbliżeniowej, mówił Justynie Golonko na antenie PR24 Jarosław Sadowski, ekspert Ekspandera.
Zwraca uwagę, że karty te są bardzo wygodne, ale jest też wiele obaw związanych z ich używaniem.
- Wystarczyło zgubić portfel, w którym była taka karta i można było stracić pieniądze. Co prawda niską kwotę, bo najwyżej 50 zł., ale problem polegał na tym, że takich płatności można było dokonać kilka. Zdarzało się więc, że powstawało zadłużenie rzędu kilku tysiecy złotych - wyjaśniał ekspert. Wiele osób szukało więc możliwości, by z tej funkcji zbliżeniowej zrezygnować.
Czy karty zbliżeniowe nie są bezpieczne?
- Karty zbliżeniowe są bezpieczne i od wielu lat są promowane przez organizacje płatnicze działające na polskim rynku oraz przez banki. Są wygodne i szybkie dla klienta, natomiast czasem mogą przysporzyć kłopotów, np. sprawić, że klient wejdzie w niepożądany przez siebie debet, a potem będzie musiał za to zapłacić – mówi Robert Łaniewski, prezes Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego.
Gdy terminal nie łączy się z bankiem
Może się tak zdarzyć, bo nie zawsze terminal łączy się z bankiem, by sprawdzić, czy mamy pieniądze na koncie. Przy transakcji zbliżeniowej terminal nie łączy się bezpośrednio z naszym rachunkiem bankowym i wówczas ta transakcja pozostaje w terminalu. Dopiero po jakimś czasie jest transmitowana do banku, obciążając nasz rachunek.
- 1 kwietnia wchodzi w życie rekomendacja i banki muszą zaoferować na nasze żądanie możliwość wyłączenia funkcji zbliżeniowej. Inna możliwość jest taka, ze jeśli bank tego nie zaoferuje, to będzie musiał użytkownikom zaproponować kartę tradycyjną bez funkcji zbliżeniowej – mówi Robert Łaniewski.
Już 20 mln kart zbliżeniowych
Karty zbliżeniowe bardzo szybko zawojowały rynek. W portfelach mamy ich już 20 mln.
- 20 mln to bardzo dużo i trzeba pamiętać, ze Polacy są pod względem dokonywania transakcji zbliżeniowych liderami w Europie. To potwierdza, ze jest to dobry kierunek. Trzeba jednak pamiętać, ze jest to substytut gotówki i musimy mieć wzgląd na bezpieczeństwo używania tego instrumentu. - dodaje Łaniewski.
Oszukańcze transakcje
Karty bezstykowe mają opinie, że nie zawsze są bezpieczne.
- Pewnie zdarzają się oszukańcze transakcje, więc powinniśmy przestrzegać podstawowych warunków bezpieczeństwa, kartę przechowywać, tak, jak robimy to z gotówka. Wtedy unikniemy niebezpieczeństwa oszustwa – mów Łaniewski.
Korzystanie z kart robi się droższe
Korzystanie z plastikowego pieniądza i kart płatniczych robi się w niektórych bankach nieco droższe przez opłaty interchange.
- W ostatnim czasie już te opłaty były podwyższane, a część banków może jeszcze takie podwyżki wprowadzić. Właśnie dlatego, ze banki zarabiają mniej, w związku z tym, ze my płacimy kartami, to chcą sobie to w jakiś sposób zrekompensować i podnoszą opłatę za konto, za kartę, albo utrudniają nam zwolnienia z takich opłat – mówi Robert Łaniewski.
Klienci opłat nie widzą
Opłat interchange nie widzimy, bo za to płacą akceptanci kart, czyli np. właściciele sklepu, czy punktu usługowego. To oni płacą prowizję za to, ze my możemy u nich zrobić zakupy posługując się kartą, a nie gotówką. Ponieważ prowizje spadają, to my musimy płacić więcej za kartę.
Prowizje jeszcze nie spadły
Jednak prowizje i sama opłata jeszcze nie spadła. Ona dla starych umów zamawianych przed 1 stycznia dopiero się obniży od 1 lipca 2014.
- Analizy NBP pokazują, ze prowizje i opłaty w bankach zawsze rosły z różną dynamika i nie ma pewności, ze po wejściu w życie rozwiązań samoregulacyjnych proponowanych przez NBP przed dwoma laty, banki by nie podnosiły opłat i prowizji dla swoich klientów.
Stawki już rosną
Opłaty niestety rosną, choć stawki interchange dopiero mają spaść od 1 lipca, choć nie wszystkie , bo niektóre już powinny być niższe.
- Dla nowo zawieranych umów po 1 stycznia 2014 r. już powinny obowiązywać niższe stawki, właśnie z tą maksymalnie wskazaną przez ustawodawcę stawką wynoszącą 0,5 proc. – komentuje Robert Łaniewski.
Jest to jeden z głównych składników całkowitej opłaty dla przedsiębiorcy, który przyjmuje opłaty kartowe. Są jeszcze dwa dodatkowe składniki: opłaty systemowe i wynagrodzenie agenta rozliczeniowego – tłumaczy prezes Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego.
Organizacje płatnicze na swoją korzyść definiują okres przejściowy
Suma tych opłat przy niższej stawce opłaty interchange nie powinna być wyższa niż 07 – 0,8 proc. Natomiast organizacje płatnicze wyszły z założenia, ze cała ustawa dotyczy wszystkich umów i tych starych i tych nowo zawieranych i definiują ten okres sześciomiesięczny jako vacatio legis. W związku z tym zamierzają przesłać cenniki dopiero z końcem II kwartału bieżącego roku.
- Jest to dosyć niepokojąca sytuacja, że międzynarodowe organizacje płatnicze działające na polskim rynku nie patrzą na polskie prawo i nie stosują się do niego wprost – mówi Robert Łaniewski.
Firmy interpretują prawo na swoja korzyść
Podsumowując – sytuacja jest taka, ze mamy nowe przepisy, które obowiązują częściowo już od 1 stycznia, a firmy VISA, MasterCard razem w porozumieniu z polskimi bankami stwierdzają, ze te przepisy będą obowiązywały dopiero od 1 lipca.
Jak to komentują bankowcy?
- Środowisko bankowe wypełnia przepisy ustawy o usługach płatniczych. Mówimy tu o 6 miesięcznym okresie przejściowym na dostosowaniu się do nowych zasad odnoszących się do regulacji maksymalnej stawki opłaty interchange. – wyjaśnia Paweł Widawski ze Związku Banków Polskich.
- Przypomnijmy, ze zgodnie z nowelizacją ustawy stawka opłaty nie może być wyższa niż pół procent i wszystkie strony czyli organizacje kart płatniczych, banki jak i agenci rozliczeniowi mają 6 miesięcy na dostosowanie swojej działalności do tych nowych zasad –dodaje Paweł Widawski. .
Brak sankcji w ustawie
- To pokazuje, że brak sankcji w ustawie o usługach płatniczych powoduje, ze prawo nie jest stosowane. Trzeba rozpocząć dialog w zakresie wprowadzenia nadzoru systemowego nad organizacjami płatniczymi – mówi Robert Łaniewski, szef FROB.
Jego zdaniem w Polsce jest miejsce na narodowy system na kartę, która mogłaby być wydawana nie tylko przez banki. - 95 – 97 proc. transakcji kartami krajowymi jest przeprowadzana na terenie Polski. Jest więc miejsce na polski system - podsumowuje.
Krzysztof Rzyman/Justyna Golonko/Sylwia Zadrożna/ gr
REKLAMA