Zamiast oskładkowanych umów-zleceń, lepszy będzie kontrakt o pracę

2014-10-24, 07:42

Zamiast oskładkowanych umów-zleceń, lepszy będzie kontrakt o pracę
Większość państw Unii Europejskiej zmierza w kierunku liberalizacji i uelastyczniania rynku pracy. . Foto: Glow Images/East News

Gdy parlamentarzyści zajmują się oskładkowaniem umów-zleceń, eksperci proponują: rozwiążmy problem tzw. umów śmieciowych wprowadzając jeden kontrakt o pracę. Dzięki temu osoby zatrudnione dotychczas na podstawie umów cywilnoprawnych będą miały opłacane składki. Firmy zaś zachowałyby przez pierwsze lata elastyczność, bo kontrakt zakłada wzrost ochrony zatrudnienia wraz z rosnącym stażem.

Posłuchaj

Kontrakt o pracę jest umową, która na początku jest dość elastyczna, a dopiero z czasem staje się dość stabilną – tłumaczy gość radiowej Jedynki Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych. (Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Posłowie przegłosowali właśnie oskładkowanie umów-zleceń od stycznia 2016 roku. Do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych będą trafiały pieniądze obliczane do wysokości minimalnego wynagrodzenia, w tym roku byłoby to 1680 zł, a w przyszłym 1750 zł. Czy to jest początek końca tzw. śmieciówek?

– Nie sądzę. Ponieważ niższe oskładkowanie, tak jak do tej pory ono obowiązuje, jest tylko jednym z motywów, dla których te umowy-zlecenia są wykorzystywane na rynku pracy. Pracodawcy, którzy ich używają, albo nadużywają czasami – chcą nie tylko uniknąć wyższych kosztów pracy związanych z koniecznością odprowadzenia składek, ale także uniknąć różnych utrudnień, związanych np. z koniecznością przyznawania urlopów, przepisami bhp, z L-4, i także ze zwolnieniami. Więc ciągle, jeśli się na tych warunkach zatrudnia daną osobę, to łatwiej jest ją zwolnić niż zatrudnioną na umowę o pracę. Czyli została ograniczona jedna z trzech motywacji. Natomiast pozostałe dwie wciąż funkcjonują – wyjaśnia gość Radiowej Jedynki Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych (IBS).

Polski rynek pracy: podzielony

Na polskim rynku pracy mamy taką dualność, podwójne standardy: są osoby uprzywilejowane, które pracują na etacie, chroni je Kodeks pracy, i są takie, które mają tzw. umowy śmieciowe, czyli umowy cywilnoprawne – zlecenia, o dzieło. Są też takie „wypychane”  do prowadzenia własnej działalności gospodarczej, które są formalnie samozatrudnione, ale pracują nadal dla tej samej firmy.

Instytut Badań Strukturalnych proponuje rozwiązanie, które byłoby prawdziwą rewolucją w Kodeksie pracy  – miałby to być jeden kontrakt o pracę.

– Ten pomysł, który staramy się zaszczepić na polskim gruncie, został przeniesiony z Włoch i z Hiszpanii, gdzie jest podobna sytuacja na rynku pracy, jak w Polsce. Także występuje tam segmentacja, są dwie grupy ludzi o różnym standardzie zatrudnienia. Ich doświadczenia pokazują, że to nie jest tak prosto zmienić ten stan różnymi standardowymi krokami. Stąd się wzięła koncepcja jednego kontraktu, czyli takiej umowy, która w przeciwieństwie do obecnych nie jest od razu umową o pracę, z pełnym pakietem ochrony i przywilejami. Jest to umowa, która na początku jest dość elastyczna, a dopiero z czasem staje się dość stabilną – tłumaczy Piotr Lewandowski.

Większość państw Unii Europejskiej zmierza w kierunku liberalizacji i uelastyczniania rynku pracy. – Polska również ma przed sobą taką właśnie drogę – zauważa gość Polskiego Radia 24 Barbara Surdykowska, prawnik z Biura Eksperckiego Komisji Krajowej „Solidarności”.

Z każdym miesiącem kontrakt coraz korzystniejszy

Jest to więc jedna forma umowy zawieranej z pracownikiem i nie ma tego unikania podpisywania umów o pracę, lawirowania pracodawcy – typu: zlecenie, samozatrudnienie i na końcu ewentualnie etat.

– Jeśli pracodawcy chcą uniknąć kłopotów związanych np. ze zwalnianiem pracowników, którzy nie sprawdzają się, lub też potrzebują pracowników tylko na jakiś czas, to wyobraźmy sobie taką sytuację, że ta umowa o pracę, na początku, kiedy ją zawieramy jest bardzo elastyczna. Przez pierwszy okres ma bardzo krótkie terminy wypowiedzenia, nie ma odprawy. Ale z każdym kolejnym miesiącem ten okres wypowiedzenia by się wydłużał, i w sytuacji kiedy to następuje płynnie, to pracodawca nie musi się zastanawiać, czy chce dalej utrzymywać tego pracownika, i nagle mieć dużo większy zakres obostrzeń, czy też może go zwolnić i zatrudnić nowego, z którym będzie związanych mniej obowiązków. Nie ma tego momentu decyzji, powodującego rotację – ocenia prezes Instytutu Badań Strukturalnych.

Pracownicy mogą być zadowoleni, ale nie pracodawcy

Z punktu widzenia osób poszukujących pracy to na pewno brzmi atrakcyjnie, natomiast zapewne inaczej oceniają to przedsiębiorcy, którzy już teraz narzekają na wprowadzane oskładkowanie umów-zleceń i zapowiadają, że to doprowadzi do zwiększenia szarej strefy.

– Nadużywanie umów cywilnoprawnych w Polsce jest formą takiej konkurencji kosztowej „w dół”. I to nie jest dobre dla gospodarki. To jest sytuacja, kiedy firmy w niektórych branżach są niejako zmuszone też oszczędzać na kosztach pracy, tylko przez to, że inne firmy to robią. Jeśli przykładowo jest miasteczko powiatowe, gdzie sieć sklepów detalicznych będzie zatrudniała wszystkich pracowników na umowy-zlecenia, co zapewni im niższe ceny,  to wymusi, że wszystkie inne sklepy w tym miasteczku też będą musiały zatrudniać na zlecenia. I stąd obawa po stronie pracodawców, że koszty pracy wzrosną – podkreśla gość radiowej Jedynki.

Bardzo ważny aspekt społeczny

Jednak trzeba też brać pod uwagę sytuację osób zatrudnionych w ten sposób, np. brak stabilności, to że nie mogą planować swojej przyszłości. Często wszyscy zapominają o tym w dyskusjach o rynku pracy. Mówi się o kosztach ZUS-u, o szarej strefie. Natomiast, mało się mówi o tej coraz większej grupie, już nie takich młodych ludzi, pracujących na tych umowach, i którzy są niemal  pozbawieni możliwości zaplanowania swojego życia.

– Ponieważ niestabilność zatrudnienia utrudnia podejmowanie różnych decyzji, zakładanie rodziny, decyzję o posiadaniu dzieci,  czy też usamodzielnienie się w sensie mieszkaniowym.  Samo oskładkowanie umów-zleceń, które podnosi koszty pracy, nie daje niestety tym ludziom, którzy pracują na zleceniach, większej stabilności –  podkreśla prezes Lewandowski.

Daje większe dochody do ZUS-u. I jeśli ci pracownicy będą odprowadzali większe składki, to trochę poprawiają się perspektywy ich emerytur. Choć będzie to prawdopodobnie i tak minimalna emerytura. Natomiast problem braku możliwości planowania przyszłości pozostaje nadal. – Są to bowiem osoby, które w sposób stały pracują czasowo. I to jest wyzwanie, którego rząd do tej pory nie podjął – dodaje.

Czy rynek pracy jest gotowy na drastyczne zmiany

– Jeżeli mówimy o tym, że rynek pracy niewystarczająco się rozwija, że tej pracy na rynku jest za mało, zwłaszcza w grupie osób do 24.roku życia, to każdy pomysł obciążenia dodatkowego pracy podatkami i innymi zobowiązaniami publicznymi, nie sprzyja temu, że tej pracy będzie się pojawiać więcej. Zatem jest to wybór pomiędzy komfortem i jakością pracy a pracą w ogóle. Jeżeli uznajemy, że grupa biednych pracujących nam niebezpiecznie rośnie, to wówczas poprawa jakości tej pracy przez ograniczenie umów na czas oznaczony jest dobrym trendem. Jeżeli mówimy: lepsza „byle jaka” praca niż długotrwałe bezrobocie, to wówczas opodatkowanie pracy na pewno nie pomoże – uważa Piotr Bodył-Szymala z Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu, gość Jedynki.

Jednak najważniejsze, równolegle do rozwiązań formalnych,  dla rozwoju polskiego rynku pracy w ciągu najbliższych 10 lat będą zmiany dotyczące samych pracowników.

– To jest kwestia kwalifikacji pracowników, to jest tego, że musimy w jakiś sposób postarać się zwiększyć poziom kształcenia ustawicznego. Pomimo bardzo dużej absorpcji środków z UE w ostatnich latach, środków z Europejskiego Funduszu Społecznego, tutaj te zmiany są bardzo niezadowalające – zauważa gość Polskiego Radia 24 Barbara Surdykowska.

Niższy PIT dla młodych wchodzących na rynek pracy…

Jeden kontrakt oznaczałby jednak wyższe oskładkowanie i wyższe podatki płacone od umów. Czy to bardzo utrudni start młodym ludziom?

– To, co rząd zrobił, i tak oznacza wyższe podatki płacone przez młodych. Nakładanie obciążeń na osoby zarabiające relatywnie niewiele, to nie jest sposób, by poprawić ich sytuację na rynku pracy. Dlatego w przygotowanym przez Instytut raporcie, proponujemy żeby równocześnie z tym jednym kontraktem, który daje im ścieżkę do stabilności, zmienić zasady PIT. W ten sposób, by obciążenie podatkiem dochodowym dla osób zarabiających do 2,5 tys. zł było mniejsze, co można zrobić poprzez podniesienie kosztów uzyskania przychodów w podatku dochodowym. Ażeby budżet na tym nie stracił, to można podnieść stawkę podstawową PIT, z 18 do 20 proc. – wyjaśnia ekspert z IBS.

Wtedy ludzie, którzy zarabiają do 3 tys. zł, płaciliby mniejsze podatki. A ci, którzy zarabiają np. 7–8 tys. płaciliby trochę większe, i to by wystarczało żeby budżet na tym nie stracił. Wchodzący na rynek pracy to grupa obecnie najbardziej wykluczana, stąd warto żeby ten klin podatkowy, który ich dotyka, był trochę mniejszy – tłumaczy prezes Lewandowski.

… ale trzeba też pamiętać o starszych pracownikach

Innymi wyzwaniami pozostaje dostosowanie warunków zatrudnienia do potrzeb starszych pracowników, którzy w związku z  podniesieniem wieku emerytalnego, długo pozostaną na rynku pracy.

– Kodeks pracy przewiduje pewne rozwiązania, ale dla osób które generalnie opiekują się dziećmi, a nie mamy żadnych rozwiązań, które wspierałyby (na gruncie prawa pracy) np. w zakresie czasu pracy pracowników, którzy opiekują się osobami starszymi. A ilość osób, które będą się znajdowały w takiej sytuacji, czyli będą pracownikami i będą się zajmowały swoimi rodzicami, bliskimi osobami, które będą wymagały takiego wsparcia – będzie coraz większa – przypomina ekspertka z Solidarności.

Dlatego w ciągu najbliższych 10 lat obecna sytuacja prawna na pewno musi ulec zmianie. Eksperci są zgodni, że nie byłoby dobrym rozwiązaniem zostawianie sytuacji, w której zwiększamy tylko obciążenia fiskalne nakładane na umowy-zlecenia, a nie robimy nic z tym, jak skonstruowana jest umowa o pracę, ponieważ to będzie tylko zwiększało motywacje ludzi do zatrudniania w szarej strefie. Stąd też pomysł nakładania obciążeń, a nierozmawiania o kształcie umowy o pracę, jest pomysłem złym.

Krzysztof Rzyman, Grażyna Raszkowska, Elżbieta Szczerbak, Małgorzata Byrska


''


Polecane

Wróć do strony głównej