Sprawne e-państwo wymaga jednego koordynatora. Pokazała to sytuacja z systemem PKW

Kosztowna, ale czy skuteczna – takie pytanie dotyczące e-administracji ciśnie się na usta po blamażu systemu informatycznego Państwowej Komisji Wyborczej.

2014-11-19, 22:19

Sprawne e-państwo wymaga jednego koordynatora. Pokazała to sytuacja z systemem PKW
Poziom e-administracji jest dosyć niski, a poziom nakładów jest dość wysoki. Od lat wydajemy pieniądze z unijnych Programów Operacyjnych. . Foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

Instytucje publiczne nie potrafią przeprowadzać przetargów na systemy informatyczne. Zwykle kierują się niską ceną i dają zbyt mało czasu na realizację – ocenia gość radiowej Jedynki Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.(Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

I choć są chlubne wyjątki, na które wskazują eksperci, np.  e-Deklaracje, Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej, czy dostęp online do ksiąg wieczystych, to wiele systemów nie działa tak jak trzeba, chociażby Elektroniczna Platforma Usług Administracji Publicznej, tzw. ePUAP.

– Wspólną przyczyną wielu kłopotów jest sposób przygotowania przetargów i wybrania oferenta, któremu daje się warunki zrealizowania danego systemu. Niestety, przeważnie z bardzo krótkim terminem, po najniższej cenie i często przy nie do końca zdefiniowanych warunkach początkowych oraz wymaganiach – wyjaśnia na antenie radiowej Jedynki Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji (PIIiT).

Jak dodaje gość Polskiego Radia 24  Krzysztof Szubert, ekspert do spraw cyfryzacji  BCC  – nadal nie wiadomo, kto właściwie powinien budować te systemy: czy administracja czyli ośrodki państwowe związane z informatyzacją, które coraz aktywniej chcą komercyjnie się tym zajmować, czy też prywatne firmy integratorskie.

Trudny dobór kryteriów

Niska cena nie powinna być jednak przeszkodą, w sytuacji, gdy zamawiający wie, co chce kupić.

REKLAMA

– Nie należy zakładać, że jeśli coś można kupić taniej, to należy to kupić drożej. Ale jest taka zasada, że najpierw się określa jakość, jakie muszą być cechy funkcjonalne produktu, a potem dopiero mówi się, że kupimy najtańszy, ale o tych właśnie cechach – wyjaśnia prezes PIIiT.

PKW wydało 429 tys. zł na firmę IT, która stworzyła system. Jednak problemem był czas, ponieważ przetarg ostateczny na ten system informatyczny został ogłoszony w lipcu, rozstrzygnięcie nastąpiło w sierpniu, a wybory były w listopadzie.– Były to więc tylko trzy miesiące, a tyle należało taki system testować – dodaje. Dlatego ten listopadowy test okazał się porażką.

Kto zawinił: ludzie czy system

Jeśli chodzi o prace informatyków, to wszystko zależy od tego, co powinni oni zrobić. Można przyjąć, że ma się własnych informatyków i oni tworzą system, ale można było założyć, że Krajowe Biuro Wyborcze nie ma żadnego informatyka i zamawia w outsourcingu, odpowiednio wcześnie, i w profesjonalnej firmie. – Wówczas mogliby mieć obsługę tego systemu wyborów, a nie musieliby zatrudniać żadnych informatyków – tłumaczy gość radiowej Jedynki.

To jednak nie jedyna porażka e-administracji. Jest też system ePUAP, z którego dość trudno jest korzystać, jeśli się jest obywatelem i nie chce się chodzić do urzędów. Nie jest on bowiem ani intuicyjny, ani przyjazny, ani łatwy. A wcześniej były też problemy z Centralną Ewidencją Pojazdów i Kierowców, czyli z CEPiK-iem.

REKLAMA

– Wspólnym mianownikiem tych przypadków jest kwestia wyboru firmy, terminu, sformułowania wymagań, odbioru i przygotowania otoczenia do tego. To co się wydarzyło w PKW, jest to cios dla informatyki. Ale mam nadzieję, że i informatycy, i politycy oraz administratorzy ze strony państwa, czyli zamawiający dojdą do porozumienia i ustalą takie zasady wyboru praktyk oferentów, które wszystkim przyniosą sukces – ocenia Wacław Iszkowski.

Są środki, ale nie ma efektów i koordynatora

Poziom e-administracji jest dosyć niski, a poziom nakładów jest dość wysoki. Od lat wydajemy pieniądze z unijnych programów operacyjnych.

– W najbliższej perspektywie, w Programie Operacyjnym Polska Cyfrowa 2014-2020  tych pieniędzy będzie 2,3 mld euro, z czego 1/3 będzie przeznaczona na systemy i e-administrację. Natomiast naszą główną bolączką jest koordynacja i zarządzanie projektami, których jest ponad kilkadziesiąt, tych największych  – zauważa ekspert BCC.

Obecnie nie ma w Polsce miejsca, w którym są zebrane informacje na temat wszystkich tych projektów. Żeby można było się tam dowiedzieć, kiedy się kończą dane projekty, jakie są koszty, jaki jest stopień  wykorzystania każdego systemu.

REKLAMA

Duże nadzieje wiązano z Ministerstwem Cyfryzacji i Administracji, ale resort uzyskał bardzo małe kompetencje, czyli nadzór nad Głównym Geodetą Kraju i Urzędem Komunikacji Elektronicznej. To za mało, by koordynować realizowane projekty w skali całego kraju. Są więc środki, ale są problemy z zarządzaniem. –  A te systemy są drogie, to koszty kilkudziesięciu czy kilkuset mln zł, muszą być długo budowane i potrzebują one odpowiedniego czasu na wdrożenie – dodaje gość Polskiego Radia 24.

Konsekwencje złych projektów

W przypadku PKW zostało utracone zaufanie obywateli, natomiast w przypadku PKP Intercity straty są bardzo wymierne. Spółka nie może sprzedawać biletów przez Internet, zwiększyła też pulę tanich biletów, żeby zadośćuczynić swoim pasażerom, swoim klientom. To wszystko odbije się zapewne na wyniku finansowym spółki. I to może dziwić, ponieważ zarząd to osoby, które przyszły z firm komercyjnych, fachowcy.

– Tego typu systemy funkcjonują w liniach lotniczych. I to czy się rezerwuje bilet na samolot, czy na Pendolino, to jedno i drugie jest „pudełkiem”, w którym jest x siedzeń i trzeba po prostu pasażerów przydzielić do tych siedzeń i sprzedać im odpowiednią liczbę biletów. Nawet ceny są porównywalne: 49 zł i tu, i tu –  porównuje prezes PIIiT.

Dlaczego więc w „pudełkach”, które latają to się udaje, a tych szurających po torach  – nie? Problem chyba polegał na tym, że próbowano uzupełnić istniejący już system sprzedaży biletów, zrobiono to też być może za szybko, bez odpowiednich testów. – I nie przewidziano, że w momencie kiedy system zostanie uruchomiony, to będzie wielu chętnych – ocenia Wacław Iszkowski.

REKLAMA

Oszczędzanie, ale tylko racjonalne

Sukcesem zakończył się proces informatyzacji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych . W tym roku koszty funkcjonowania ZUS-owskiego systemu informatycznego wyniosły 121 mln zł. Dla porównania – w roku 2012 było to 326 mln zł.

– Oszczędzanie na informatyce nie zawsze jest rozsądne. Choć wiadomo, że trzeba dbać o grosz publiczny. ZUS-owi udało się zmniejszyć koszty kupowanych usług informatycznych, dzięki dywersyfikacji, ale zawsze zwracamy uwagę na to, że cena nie może być jedynym kryterium. Tak jak zarzucano nam, że stawialiśmy przyszłym wykonawcom wymagania doświadczenia, posiadania odpowiedniego zespołu i wymagania przeprowadzenia próby, jak są w stanie wymagania dane przeprowadzić –  podkreśla prezes ZUS Zbigniew Derdziuk.

Jak dodaje ekspert z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, warto by inni szefowie instytucji państwowych wzięli przykład z ZUS-u.

Drogim systemem w początkowej fazie był też system e-Deklaracji, ale w ostatnim roku kosztował już bardzo mało – poniżej 1 mln zł. Warto podkreślić, że korzysta z niego ponad 5 mln użytkowników.

REKLAMA

Kto naprawdę odpowiada za e-administrację

Czy w skali państwa brakuje osoby odpowiedzialnej za e-administrację? Mamy przecież od niedawna Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, gdzie jest już co prawda trzeci minister. Może za dużo tych zmian?

– Ten resort zajmuje się wieloma, różnymi dziedzinami, takimi jak administracja, klęski żywiołowe, telekomunikacja, społeczeństwo informacyjne. Natomiast systemy informatyczne są porozrzucane po różnych resortach, ponieważ są to systemy sektorowe. Choć jest obecnie dążenie do tego, by to wspólne zarządzanie jednak zrobić – uważa prezes Iszkowski.

Ale tym, czego nadal nie udaje się zrobić, to ustalić zasady rzetelnego i prawidłowego wykorzystania istniejącego prawa zamówień publicznych. Takiego, jakie ono jest. Tylko żeby te praktyki, które się stosuje przy zamówieniach publicznych, były po pierwsze transparentne, po drugie żeby uwzględniały cenę adekwatną do pożądanej jakości oraz uwzględniały terminy i pozwalały firmom określić, jakiego rodzaju rozwiązania mogą być stosowane.

– Jest takie pojęcie: dialog techniczny, którego się nie wykorzystuje, a ono jest zgodne z prawem. Podczas tego dialogu obie strony mogą wyrazić swoje życzenia, opowiedzieć jak to można zrobić, a nie ma jeszcze żadnych zobowiązań. I wtedy zamawiający wie, co tak naprawdę chce zamówić, a potencjalni oferenci wiedzą, jakie są potrzeby zamawiającego. A to jest najistotniejsze – podkreśla prezes PIIiT. Może trzeba więc powołać pełnomocnika ds. e-administracji? Chyba jednak nie…

REKLAMA

Na utrzymanie państwowych systemów od 2012 roku wydaliśmy 1,5 mld zł. A to nie koniec wydatków, bo oprócz już działających platform niedługo wystartują kolejne. W tym e-Zdrowie i e-Podatki. W nowej unijnej perspektywie budżetowej na budowę systemów przewidzianych jest blisko 5 mld złotych.

I jeszcze jedna informacja. W Wielkiej Brytanii wyniki wyborów są znane po 45 minutach. Widać więc, ile mamy do nadrobienia.

Krzysztof Rzyman, Justyna Golonko, Elżbieta Szczerbak, Małgorzata Byrska


''

REKLAMA


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej